Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

Życie w Norwegii

Co najbardziej dziwi Polaków po przyjeździe do Norwegii? Spytaliśmy naszych czytelników

agnieszka.kujawa@mojanorwegia.pl

27 kwietnia 2016 13:43

Udostępnij
na Facebooku
25
Co najbardziej dziwi Polaków po przyjeździe do Norwegii? Spytaliśmy naszych czytelników

Rozpoczynanie życia w innym kraju wiąże się z wieloma nietypowymi sytuacjami fotolia.com - royalty free

Przyjazd do nowego kraju może sprawić, że przez chwilę poczujemy się, jakbyśmy wylądowali na innej planecie, którą trzeba odkryć. Wiele rzeczy nas zaskakuje. Co najbardziej zdziwiło czytelników Mojej Norwegii w pierwszym zetknięciu z Norwegią?

Mała rzecz, a dziwi

Okazuje się, że nawet prozaiczne czynności mogą wprawić nas w zdumienie.

„Bardzo zdziwiła mnie tutejsza metoda robienia kanapek”– pisze pani Kamila –  „Zamiast „polskiego” sposobu składania dwóch kromek w jedną kanapkę, spotkałam się z tym, że w Norwegii osobne kromki chleba były oddzielane tzw. mellompapir. Według mnie to dużo mniej praktyczne, zwłaszcza przy norweskich warunkach atmosferycznych!”.

Na tym nie koniec zaskoczeń kulinarnych. Polaków dziwią w Norwegii  także warzywa w sklepach, szczególnie to, że zawijane są w plastikową folię.

Robienie zakupów w markecie również dziwi. Szczególnie, kiedy przychodzi moment płacenia. W norweskich supermarketach monety wrzuca się do automatu przy kasie, a nie daje kasjerowi do ręki. Z automatu wypada reszta w postaci bilonu. Dzięki takiemu rozwiązaniu kasjer nie myli się w liczeniu.

„Zdziwiło mnie zaufanie”

Ciekawe przemyślenia na temat różnic między życiem w Polsce i w Norwegii mogą pojawić się nawet mimo krótkiego stażu emigracyjnego. Jedną z naszych Czytelniczek wprawiło w zdumienie to, że Norwegom można ufać.

„Przyjechaliśmy do Norwegii 1. kwietnia tego roku, więc mieliśmy prima aprillisowy emigracyjny start. Na każdym kroku coś nas tutaj dziwi” – pisze pani Malwina. – „Pewne starsze małżeństwo, którego wcześniej nie znaliśmy, dało nam dach nad głową, pomagają nam także w znalezieniu pracy.”

„Zauważyłam również, że sezonowe warzywa, owoce oraz inne rzeczy wystawia się na sprzedaż w drewnianych budkach najczęściej zlokalizowanych przy drogach. Na półce stoi produkt, a obok widzimy postawioną puszkę, do której wrzuca się tylko zapłatę. „Kasa” nie jest niczym zabezpieczona. Aż chciałoby się powiedzieć: „Wow, to tak można?” – dziwi się nasza czytelniczka.

Z drugiej strony Panią Malwinę dziwi norweski chłód i obojętność. „Niby w rozmowie słyszysz pytania o to, co u ciebie, ale ma się wrażenie, że rozmówcy nie interesuje odpowiedź. Jednak to tylko moje doświadczenie, nie można generalizować. W każdym kraju ludzie są różni, również w Polsce” – dodaje.

Podwójne życie

Nie wszyscy, którzy wyemigrowali do Norwegii, są pozytywnie zaskoczeni. Bo zdarza się również, że zmiana miejsca zamieszkania może namieszać w dotychczasowym życiu osobistym.

„Najbardziej zdziwił mnie fakt, że wielu Polaków prowadzi tu podwójne życie. Pracują w Norwegii, w Polsce mieszka ich rodzina, żona z dziećmi czeka na powrót męża. Tutaj? Nowa kochanka i nieustanna gra na dwa fronty. Choć, jak twierdzą w rozmowach Ci „silni” mężczyźni – rodzina jest dla nich najważniejsza. Smutne jest to, że powoli przestaje mnie to dziwić, gdy obserwuje osoby dookoła mnie” – pisze Patrycja.

Wszędzie „sami swoi”

Niektórych dziwi to, że nawet w mniejszych norweskich miejscowościach słyszy się język polskich na ulicach.

„Po przyjeździe do Norwegii najbardziej zdziwiła mnie liczba Polaków przebywających w tym kraju. Spotykałam ich w autobusie, za sklepową ladą, na spacerze i... właściwie w każdym innym miejscu. Wszędzie ‘sami swoi’!” – pisze pani Agnieszka.

Innych dziwi fakt, że Norwegowie nie są fanami grzybobrania. A wiadomo, że Polacy,to zapaleni grzybiarze. Wniosek z tego taki, że jeżeli wybierasz się do norweskiego lasu na grzyby i spotkasz tam drugiego grzybiarza, to bardzo prawdopodobne, że będzie to rodak.

Polacy są również pod wrażeniem norweskiego szacunku do przyrody.

„W czasie pieszych wycieczek po lasach nie widzi się śmieci w rowach czy na szlakach. Dużą wagę przywiązuje się także do przestrzegania zasad recyclingu. Segreguje się tutaj śmieci i dba o środowisko.” – chwali pani Malwina.

Co nagle to po diable

Polaka dziwi także, że Norweg się nie spieszy.

„W Polsce pracowałam na dwóch etatach jako pielęgniarka. Było ciężko i marzyliśmy o jednej i spokojnej pracy. Niby się zgadza, ale ta powolność…” – pisze pani Malwina. – “Firma męża cały czas oczekuje na kontrakt. Miał zacząć pracę w Norwegii od stycznia, a nadal nie ma decyzji w sprawie jego zatrudnienia. Urząd, w którym autoryzuję swoje pielęgniarskie dokumenty również ma dużo czasu na analizę sytuacji. Norwegowie nie śpieszą się raczej z odpowiadaniem.

Hartowanie maluchów

Polscy rodzice przyjeżdżający do Norwegii z dziećmi również mogą przeżyć szok. Skandynawski „zimny chów” jest obcy polskim mamom. Norweskie mamy hartują dzieci od małego i dbają o to, aby jak najwięcej czasu spędzały na świeżym powietrzu, mróz czy deszcz.

„Dla mnie szokiem okazały się różne przedszkolne praktyki. Jedną z najbardziej zdumiewających było wystawianie rocznych i dwuletnich dzieci w wózkach, żeby spały na zewnątrz! Nawet, jeśli na dworze jest brzydka pogoda. Szok!” – opowiada pan Tomasz.

Życie w Polsce i w Norwegii to dwa różne światy, konkludują nasi Czytelnicy.  

„Mamy nadzieję, że uda nam się z mężem zakosztować przez chwilę tego norweskiego życia... i że zaskoczy nas jeszcze niejedna sytuacja!” –  podsumowuje pani Malwina.

Piszcie do nas o swoich norweskich zaskoczeniach i odkryciach na: redakcja@mojanorwegia.pl
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Kornelia S.

02-05-2016 10:29

A mnie zdziwily na poczatku te wszystkie swieca lampki w oknach. Takie marnowanie pradu! hehe

Piwowarka

01-05-2016 14:12

Mnie zszokowało,że dwuletnie dzieci robią sobie same lunch smarując chleb masłem (nożem)

Milena Mil

30-04-2016 22:13

zgadzam się ze wszystkim w 100%

oslo centrum

30-04-2016 21:46

Będziemy tu emigrować coraz chętniej bo niestety nigdzie indziej w europie nie zarobi się tyle

high octane

29-04-2016 09:04

Kasa na socjalizm sie skonczyla, a panstwo socjalne dalej trwa. Przy okazji te wszystkie psy, ktore sa na lotniskach sa szkolone na szukanie gotowki. Ostatnio mnie tak zatrzymali, dokladnie przeliczyli banknoty i zapisali ile gotowki ze soba wywoze.

Dorota Hansen

29-04-2016 09:00

Krowa napisał:
Ech............. tu sie wogole kurde blade nie da zyc w tych warunkach. Jedyna nadzieja to ze przyjedzie tu nas tak ze 200 - 300 tys dodatkowo i rozpierdzielimy ten burdel. Wtedy bedzie pieknie

Tak......bedzie pieknie i bogato. Utworzymy nowa Polske od bieguna do ...kto wie....

Dorota Hansen

29-04-2016 08:59

ElzbietaS napisał:
Mnie juz nic nie dziwi....Maja slabe wyksztalcenie...jak powiedzialam ze uczylam sie 12 lat (a mam tylko mature)....to byli w szoku,pani w szkole do nauki j.norweskiego myslala ze jestem co najmniej lekarzem...oni ucza sie tu przecietnie najwyzej 10 lat....a lekarz w miedzyczasie jak przyjmuje pacienta korzysta z ksiazki i uzupelnia swoja wiedze na biezacy przy pacjencie...poza tym powolni bo wszystko u nich wywoluje stres...jak cos robie szybko to pytaja czy nie jestem przypadkiem w depresji(ha,ha,ha),

Ja to jak zmienilam prace ze sprzontania na bycie niemloda lekarka, to absolutnie zadnych komputerow nie uzywam. W koncu poczytalam raz jednom grubom ksionzke i teraz wszystkie tabletki mam w glowie, a zwlaszcza antybiotyki. Te przepisujem wszystkiem, bo chytra nie jestem i mam wspolczucie do mam co majom male dzieci.

I masz racje co do wyksztalcenia. Moja corka tez chciala isc do szkoly, a ja jej na to: wyjdz corko bogato za maz za jakiegos z Oszlo. Szkola to tylko w glowie monci i tubylcy dlatego do szkoly nie chcom chodzic. Poza tym co to za nauka, jak nauczyciel w szkole nie wrzeszczy i nie zastrasza dzieciakow? I jeszcze zacheca do samodzielnego myslenia?

Wczoraj przeczytalam Illustrert Vitenskap i bendem chciala szukac pracy jako inzynierka. Bardzo mi sie podoba ta praca, a i dobrze placom.

Inzynierka ma tez duzo kontaktu z innymi inzynierami i mogem sie przy tem duzo nauczyc np. budowlanki.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok