Życie w Norwegii
Co najbardziej dziwi Polaków po przyjeździe do Norwegii? Spytaliśmy naszych czytelników
25
Rozpoczynanie życia w innym kraju wiąże się z wieloma nietypowymi sytuacjami fotolia.com - royalty free
Przyjazd do nowego kraju może sprawić, że przez chwilę poczujemy się, jakbyśmy wylądowali na innej planecie, którą trzeba odkryć. Wiele rzeczy nas zaskakuje. Co najbardziej zdziwiło czytelników Mojej Norwegii w pierwszym zetknięciu z Norwegią?
Mała rzecz, a dziwi
Okazuje się, że nawet prozaiczne czynności mogą wprawić nas w zdumienie.
„Bardzo zdziwiła mnie tutejsza metoda robienia kanapek”– pisze pani Kamila – „Zamiast „polskiego” sposobu składania dwóch kromek w jedną kanapkę, spotkałam się z tym, że w Norwegii osobne kromki chleba były oddzielane tzw. mellompapir. Według mnie to dużo mniej praktyczne, zwłaszcza przy norweskich warunkach atmosferycznych!”.
Na tym nie koniec zaskoczeń kulinarnych. Polaków dziwią w Norwegii także warzywa w sklepach, szczególnie to, że zawijane są w plastikową folię.
Robienie zakupów w markecie również dziwi. Szczególnie, kiedy przychodzi moment płacenia. W norweskich supermarketach monety wrzuca się do automatu przy kasie, a nie daje kasjerowi do ręki. Z automatu wypada reszta w postaci bilonu. Dzięki takiemu rozwiązaniu kasjer nie myli się w liczeniu.
„Bardzo zdziwiła mnie tutejsza metoda robienia kanapek”– pisze pani Kamila – „Zamiast „polskiego” sposobu składania dwóch kromek w jedną kanapkę, spotkałam się z tym, że w Norwegii osobne kromki chleba były oddzielane tzw. mellompapir. Według mnie to dużo mniej praktyczne, zwłaszcza przy norweskich warunkach atmosferycznych!”.
Na tym nie koniec zaskoczeń kulinarnych. Polaków dziwią w Norwegii także warzywa w sklepach, szczególnie to, że zawijane są w plastikową folię.
Robienie zakupów w markecie również dziwi. Szczególnie, kiedy przychodzi moment płacenia. W norweskich supermarketach monety wrzuca się do automatu przy kasie, a nie daje kasjerowi do ręki. Z automatu wypada reszta w postaci bilonu. Dzięki takiemu rozwiązaniu kasjer nie myli się w liczeniu.
„Zdziwiło mnie zaufanie”
Ciekawe przemyślenia na temat różnic między życiem w Polsce i w Norwegii mogą pojawić się nawet mimo krótkiego stażu emigracyjnego. Jedną z naszych Czytelniczek wprawiło w zdumienie to, że Norwegom można ufać.
„Przyjechaliśmy do Norwegii 1. kwietnia tego roku, więc mieliśmy prima aprillisowy emigracyjny start. Na każdym kroku coś nas tutaj dziwi” – pisze pani Malwina. – „Pewne starsze małżeństwo, którego wcześniej nie znaliśmy, dało nam dach nad głową, pomagają nam także w znalezieniu pracy.”
„Zauważyłam również, że sezonowe warzywa, owoce oraz inne rzeczy wystawia się na sprzedaż w drewnianych budkach najczęściej zlokalizowanych przy drogach. Na półce stoi produkt, a obok widzimy postawioną puszkę, do której wrzuca się tylko zapłatę. „Kasa” nie jest niczym zabezpieczona. Aż chciałoby się powiedzieć: „Wow, to tak można?” – dziwi się nasza czytelniczka.
Z drugiej strony Panią Malwinę dziwi norweski chłód i obojętność. „Niby w rozmowie słyszysz pytania o to, co u ciebie, ale ma się wrażenie, że rozmówcy nie interesuje odpowiedź. Jednak to tylko moje doświadczenie, nie można generalizować. W każdym kraju ludzie są różni, również w Polsce” – dodaje.
„Przyjechaliśmy do Norwegii 1. kwietnia tego roku, więc mieliśmy prima aprillisowy emigracyjny start. Na każdym kroku coś nas tutaj dziwi” – pisze pani Malwina. – „Pewne starsze małżeństwo, którego wcześniej nie znaliśmy, dało nam dach nad głową, pomagają nam także w znalezieniu pracy.”
„Zauważyłam również, że sezonowe warzywa, owoce oraz inne rzeczy wystawia się na sprzedaż w drewnianych budkach najczęściej zlokalizowanych przy drogach. Na półce stoi produkt, a obok widzimy postawioną puszkę, do której wrzuca się tylko zapłatę. „Kasa” nie jest niczym zabezpieczona. Aż chciałoby się powiedzieć: „Wow, to tak można?” – dziwi się nasza czytelniczka.
Z drugiej strony Panią Malwinę dziwi norweski chłód i obojętność. „Niby w rozmowie słyszysz pytania o to, co u ciebie, ale ma się wrażenie, że rozmówcy nie interesuje odpowiedź. Jednak to tylko moje doświadczenie, nie można generalizować. W każdym kraju ludzie są różni, również w Polsce” – dodaje.
Podwójne życie
Nie wszyscy, którzy wyemigrowali do Norwegii, są pozytywnie zaskoczeni. Bo zdarza się również, że zmiana miejsca zamieszkania może namieszać w dotychczasowym życiu osobistym.
„Najbardziej zdziwił mnie fakt, że wielu Polaków prowadzi tu podwójne życie. Pracują w Norwegii, w Polsce mieszka ich rodzina, żona z dziećmi czeka na powrót męża. Tutaj? Nowa kochanka i nieustanna gra na dwa fronty. Choć, jak twierdzą w rozmowach Ci „silni” mężczyźni – rodzina jest dla nich najważniejsza. Smutne jest to, że powoli przestaje mnie to dziwić, gdy obserwuje osoby dookoła mnie” – pisze Patrycja.
„Najbardziej zdziwił mnie fakt, że wielu Polaków prowadzi tu podwójne życie. Pracują w Norwegii, w Polsce mieszka ich rodzina, żona z dziećmi czeka na powrót męża. Tutaj? Nowa kochanka i nieustanna gra na dwa fronty. Choć, jak twierdzą w rozmowach Ci „silni” mężczyźni – rodzina jest dla nich najważniejsza. Smutne jest to, że powoli przestaje mnie to dziwić, gdy obserwuje osoby dookoła mnie” – pisze Patrycja.
Wszędzie „sami swoi”
Niektórych dziwi to, że nawet w mniejszych norweskich miejscowościach słyszy się język polskich na ulicach.
„Po przyjeździe do Norwegii najbardziej zdziwiła mnie liczba Polaków przebywających w tym kraju. Spotykałam ich w autobusie, za sklepową ladą, na spacerze i... właściwie w każdym innym miejscu. Wszędzie ‘sami swoi’!” – pisze pani Agnieszka.
Innych dziwi fakt, że Norwegowie nie są fanami grzybobrania. A wiadomo, że Polacy,to zapaleni grzybiarze. Wniosek z tego taki, że jeżeli wybierasz się do norweskiego lasu na grzyby i spotkasz tam drugiego grzybiarza, to bardzo prawdopodobne, że będzie to rodak.
Polacy są również pod wrażeniem norweskiego szacunku do przyrody.
„W czasie pieszych wycieczek po lasach nie widzi się śmieci w rowach czy na szlakach. Dużą wagę przywiązuje się także do przestrzegania zasad recyclingu. Segreguje się tutaj śmieci i dba o środowisko.” – chwali pani Malwina.
„Po przyjeździe do Norwegii najbardziej zdziwiła mnie liczba Polaków przebywających w tym kraju. Spotykałam ich w autobusie, za sklepową ladą, na spacerze i... właściwie w każdym innym miejscu. Wszędzie ‘sami swoi’!” – pisze pani Agnieszka.
Innych dziwi fakt, że Norwegowie nie są fanami grzybobrania. A wiadomo, że Polacy,to zapaleni grzybiarze. Wniosek z tego taki, że jeżeli wybierasz się do norweskiego lasu na grzyby i spotkasz tam drugiego grzybiarza, to bardzo prawdopodobne, że będzie to rodak.
Polacy są również pod wrażeniem norweskiego szacunku do przyrody.
„W czasie pieszych wycieczek po lasach nie widzi się śmieci w rowach czy na szlakach. Dużą wagę przywiązuje się także do przestrzegania zasad recyclingu. Segreguje się tutaj śmieci i dba o środowisko.” – chwali pani Malwina.
Co nagle to po diable
Polaka dziwi także, że Norweg się nie spieszy.
„W Polsce pracowałam na dwóch etatach jako pielęgniarka. Było ciężko i marzyliśmy o jednej i spokojnej pracy. Niby się zgadza, ale ta powolność…” – pisze pani Malwina. – “Firma męża cały czas oczekuje na kontrakt. Miał zacząć pracę w Norwegii od stycznia, a nadal nie ma decyzji w sprawie jego zatrudnienia. Urząd, w którym autoryzuję swoje pielęgniarskie dokumenty również ma dużo czasu na analizę sytuacji. Norwegowie nie śpieszą się raczej z odpowiadaniem.
„W Polsce pracowałam na dwóch etatach jako pielęgniarka. Było ciężko i marzyliśmy o jednej i spokojnej pracy. Niby się zgadza, ale ta powolność…” – pisze pani Malwina. – “Firma męża cały czas oczekuje na kontrakt. Miał zacząć pracę w Norwegii od stycznia, a nadal nie ma decyzji w sprawie jego zatrudnienia. Urząd, w którym autoryzuję swoje pielęgniarskie dokumenty również ma dużo czasu na analizę sytuacji. Norwegowie nie śpieszą się raczej z odpowiadaniem.
Hartowanie maluchów
Polscy rodzice przyjeżdżający do Norwegii z dziećmi również mogą przeżyć szok. Skandynawski „zimny chów” jest obcy polskim mamom. Norweskie mamy hartują dzieci od małego i dbają o to, aby jak najwięcej czasu spędzały na świeżym powietrzu, mróz czy deszcz.
„Dla mnie szokiem okazały się różne przedszkolne praktyki. Jedną z najbardziej zdumiewających było wystawianie rocznych i dwuletnich dzieci w wózkach, żeby spały na zewnątrz! Nawet, jeśli na dworze jest brzydka pogoda. Szok!” – opowiada pan Tomasz.
Życie w Polsce i w Norwegii to dwa różne światy, konkludują nasi Czytelnicy.
„Mamy nadzieję, że uda nam się z mężem zakosztować przez chwilę tego norweskiego życia... i że zaskoczy nas jeszcze niejedna sytuacja!” – podsumowuje pani Malwina.
Piszcie do nas o swoich norweskich zaskoczeniach i odkryciach na: redakcja@mojanorwegia.pl
„Dla mnie szokiem okazały się różne przedszkolne praktyki. Jedną z najbardziej zdumiewających było wystawianie rocznych i dwuletnich dzieci w wózkach, żeby spały na zewnątrz! Nawet, jeśli na dworze jest brzydka pogoda. Szok!” – opowiada pan Tomasz.
Życie w Polsce i w Norwegii to dwa różne światy, konkludują nasi Czytelnicy.
„Mamy nadzieję, że uda nam się z mężem zakosztować przez chwilę tego norweskiego życia... i że zaskoczy nas jeszcze niejedna sytuacja!” – podsumowuje pani Malwina.
Piszcie do nas o swoich norweskich zaskoczeniach i odkryciach na: redakcja@mojanorwegia.pl
Reklama
To może Cię zainteresować
7
02-05-2016 10:29
4
0
Zgłoś
01-05-2016 14:12
6
0
Zgłoś
30-04-2016 22:13
4
0
Zgłoś
30-04-2016 21:46
5
0
Zgłoś
29-04-2016 09:04
8
0
Zgłoś
29-04-2016 09:00
2
0
Zgłoś
29-04-2016 08:59
0
-2
Zgłoś