600 tys. koron rekompensaty. Tyle dostali Polacy, którzy wygrali z norweskim pracodawcą
Dwójka Polaków zatrudnionych w branży sprzątającej wygrało sprawę w sądzie rejonowym w Oslo fotolia.com - royalty free
Trzy tygodnie później Polacy otrzymali informację o zwolnieniu. Odmówili jednak podpisania dokumentów potwierdzających rozwiązanie stosunku o pracę. Twierdzili, że ponieważ nie znali języka norweskiego, nie rozumieli podsuwanych im treści.
Na drodze sądowej
Ale w sądzie polscy pracownicy skarżyli się, że pracodawca nie dał im wcześniej żadnego ostrzeżenia o planowanym zwolnieniu. Zaprzeczali, że chcieli z własnej woli zrezygnować z pracy, bo jak twierdzili, bali się, że stracą prawo do pobierania zasiłku dla bezrobotnych (według obowiązujących przepisów, jeżeli pracownik dobrowolnie zrezygnuje z wykonywania pracy, przez 12 tygodni nie może pobierać tego typu świadczeń). Odpierali także zarzuty dotyczące „rażącego naruszenia obowiązków lub innego istotnego zaniedbania warunku zawartej umowy”.
Na korzyść pracownika
Nieznajomość języka norweskiego przez Polaków zadziałała tu na niekorzyść norweskiej firmy. Sąd zwrócił uwagę na to, że jednym ze środków wyzysku jakimi dysponuje pracodawca jest nieznajomość przepisów i języka przez jego pracowników. Wprawdzie pracodawca nie ma obowiązku uczyć pracownika norweskiego, ale musi przedłożyć mu do podpisania dokumenty w języku, który ten zrozumie.
Ostatecznie Polacy otrzymali rekompensatę w łącznej wysokości 600 tys. koron (275 tys. koron dla niej i 325 tys. dla niego), firma musiała również pokryć koszty związane z procesem sądowym. Jedynie sprawa zaległych pensji została rozstrzygnięta na korzyść pracodawcy.
Nieświadomy Polak
Nadużycia często są związane z tzw. saksbehadlingsfeil, takimi jak np. źle napisane umowy o pracę. W przypadku dwójki Polaków błędem pracodawcy było niezorganizowanie spotkania polubownego, tzw. drøftelsesmøte.
– Samo wezwanie na takie spotkanie jest obwarowane wieloma wymaganiami. W kodeksie pracy dokładnie określono, co pracownik powinien wiedzieć przed spotkaniem i gdzie powinien się stawić – uświadamia Ramberg. – To pracodawca ponosi odpowiedzialność za przestrzeganie przepisów prawa pracy i to on musi udowodnić w sądzie, że przestrzegał wszystkich procedur.
Prawo jest więc po stronie pracownika i dlatego warto orientować się w podstawowych przepisach.
– Przede wszystkim nie należy podpisywać umów, których się nie rozumie. – uświadamia Borys Borowski, dyrektor firmy MuliNor. Na stornie Arbeidstilsynet, norweskiej inspekcji pracy, można znaleźć wzory standardowej umowy o pracę, tzw. standard arbeidskontrakt, w języku norweskim i polskim.
Po drugie, kiedy już mamy umowę, dla pewności możemy skontaktować się z Arbeidstilsynet i zapytać, czy umowa jest zgodna ze stawkami minimalnymi obowiązującymi w branży, które wynegocjowały związki zawodowe w umowie zbiorowej –jeżeli taka nas dotyczy.
– Wszystkie warunki umowy powinny być zapisane – radzi Borowski. – Okres wypowiedzenia, wymiar zatrudnienia, wysokość świadczenia urlopowego. Nie należy umawiać się ustnie np. na 12 proc. świadczenia urlopowego, bo potem może się okazać, że dostaniemy tylko 10,2 proc.
To może Cię zainteresować
25-03-2017 10:13
3
0
Zgłoś
25-03-2017 09:57
4
0
Zgłoś
25-03-2017 09:45
1
0
Zgłoś
25-03-2017 09:43
3
0
Zgłoś
25-03-2017 09:41
2
0
Zgłoś
25-03-2017 09:38
2
0
Zgłoś
25-03-2017 09:35
0
0
Zgłoś
25-03-2017 09:22
0
0
Zgłoś
25-03-2017 09:14
0
-2
Zgłoś
25-03-2017 09:12
0
-2
Zgłoś