Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

4
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Życie w Norwegii

Rowerem do szkoły? Norwescy uczniowie są na tak!

Kinga Kiani Ghalati

04 maja 2016 08:00

Udostępnij
na Facebooku
3
 Rowerem do szkoły? Norwescy uczniowie są na tak!

Norwescy uczniowie wolę do szkoły jeździć rowerem niż autobusem. Fot. Fotolia - royalty free

Norwegowie są bardzo aktywni i kochają sport. Wielu z nich prawie cały rok jeździ na rowerze, niezależnie od pogody. Do tej grupy należą także uczniowie. Zapytaliśmy ich, dlaczego do szkoły wolą dojeżdżać rowerem niż autobusem. Czytajcie!
Młodzież w Norwegii może samodzielnie dojeżdżać do szkoły rowerem. Zanim jednak do tego dojdzie, uczniowie muszą zdać podstawowy kurs z przepisów prawa drogowego  i bezpiecznego zachowania na drodze. Na początku 5 klasy odbywają się egzaminy i dopiero od tej chwili uczeń może jeździć rowerem po mieście. Zwłaszcza że młodzi ludzie bardzo chętnie wybierają rower jako środek lokomocji, bo podzczas jazdy nim mają większy kontakt z rówieśnikami. Oto, co o jeździe na rowerze powiedzieli Mojej Norwegii trzynastolatkowie z jednej ze szkół w Stavanger.
Markus:
Ja od zawsze lubiłem sport, zresztą moi rodzice też. Od roku chodzę z tatą na siłownię, a dojazd rowerem do szkoły traktuję jak dodatkowy, lekki trening. Poza tym, przemieszczam się szybciej niż autobusem, a po drodze spotykam się z moimi kolegami i razem ścigamy się do szkoły. Ole i Hans też lubią jeździć na rowerze. W sumie to chyba od nich podłapałem tę pasję.

Ole:
Wolę jeździć rowerem do szkoły, bo czuję się bardziej samodzielny, niż gdyby na przykład podwozili mnie rodzice, jak jakiegoś dzieciaka, a autobus jest nudny i strasznie się wlecze. Jeżdżę z moimi kolegami. Po drodze dużo się wygłupiamy i śmiejemy. Jasne, że uważamy na drodze, ale to nie przeszkadza nam mieć dobry humor.

Hans:
Najfajniej jest już niedaleko szkoły, kiedy wjeżdżamy do parku. To tam razem z Ole i Markusem urządzamy wyścigi aleją. Generalnie rowerem jest szybciej, poprawia się kondycja, jak mówi mój starszy brat, dotleniam się. Ale tak, rzeczywiście mam więcej energii i na zajęciach bardziej mogę się skupić. Nawet nie czuję ciężaru plecaka, który taszczę do szkoły.

Linn:
Wszystkie moje koleżanki jeżdżą rowerem do szkoły, no chyba, że jest fatalna pogoda. Bardzo lubię tak podróżować. Nie spóźniam się do szkoły na zajęcia, choć wcześniej, gdy dojeżdżałam autobusem, zdarzało mi się to. Autobusy są strasznie wolne! Poza tym fajnie jest spotkać po drodze koleżanki i trochę poplotkować po drodze.
Rowery uczniów pod jedną ze szkół w Stavanger.
Rowery uczniów pod jedną ze szkół w Stavanger. Fot. Kinga Kiani Ghalati
Magda:
Razem z Patrycją zaczęłyśmy dojeżdżać rowerem do szkoły dopiero w tym roku. Dla mnie to przede wszystkim fajny sposób na utrzymanie dobrej sylwetki i już nie mam takich wyrzutów sumienia, jak zdarzy mi się zjeść jakieś ciacho. Mama powiedziała, że jeszcze za wcześnie żebym samodzielnie chodziła na siłownię, więc „wyżywam się” podczas jazdy na rowerze. Gdzieś muszę, bo mam energii za stu. Zresztą rowerem jeżdżę nie tylko do szkoły, ale też po zakupy czy do koleżanki. Szkoda tylko, że tak często pada tu deszcz. Wtedy już nie jest aż tak fajnie, choć i wówczas zdarza mi się jeździć. Po prostu trzeba dużo bardziej uważać, bo drogi są śliskie.

Patrycja:
To Magda zaraziła mnie tą pasją do roweru. Wcześniej byłam chyba zbyt leniwa, a teraz nie wyobrażam sobie, żebym do szkoły codziennie jeździła autobusem. Jak jest beznadziejna pogoda, to się złoszczę, że muszę w tym dniu rezygnować z roweru. Razem z Magdą zaczęłyśmy też dbać o figurę, więc rower to dodatkowy plus. No i mamy czas na to, by obgadać wszystkie najpilniejsze sprawy tylko we dwie, bez nadstawiających uszu koleżanek i kolegów.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


boj fra oszlo

04-05-2016 21:01

Fantomas napisał:
Zadaje to pytanie od lat i nikt nie potrafi udzielic mi na nie odpowiedzi:
- Dlaczego w krajach, w ktorych klimat sprzyja uprawianiu codziennego kolarstwa np. Hiszpanii, Wloszech, Grecji, nikt nie jezdzi na rowerach. Za to w krajach o najparszywszym klimacie w Europie Norwegii, Danii i Holandii uprawia sie ten sport masowo. Szczegolnie lubie rowering w stylu ekstremalnym - nieoswietlony kolarz ubrany na czarno i jadacy bladym switem jezdnia, inna wersja ekstremalna to przemienne korzystanie ze sciezki rowerowej i jezdni i przeskakiwanie na pelnej predkosci po pasach dla pieszych na druga strone jezdni. Jazda w gololedz i tlumacznie sie, ze przeciez ma sie opony z kolcami w rowerze.
Dojazd do pracy na rowerze wyglada tak. Gosc w pelnym rynsztunku podjezdza do pracy o 8-ej. Wchodzi w tych mokrych i zabloconych ciuchach do biura i wedlug niego on jest juz w pracy. Odpala komputer, robi sobie kawusie, czyta w internecie prase i zaczyna po malu lapac oddech. Po polgodzinie idzie wziac prysznic i sie przebrac. Wraca o 9-tej i jest gotow do ewentualnej pracy. O 15-tej zaczyna przygotowania do powrotu do domu. Zbiera wysuszone ciuchy, przebiera sie i o 16-tej wyjezdza do domu z poczuciem dobrze przepracowanego dnia. W sumie ten gosc pracowal gora 5 godzin, bo jeszcze co najmniej pol godziny mu zeszlo na lunch. Poza tym taki kolarz w norweskim klimaci jest non-stop przeziebiony. Smarcze, kaszle i zaraza innych.
Poprawnosc polityczna nie pozwala na jakakolwiek krytyke tych idiotow na 2 kolkach. Bo to podobno zdrowo. Jak sie komus taki idiota wwali pod kola, to niewazne, czyja wina to i tak kierowca ma przechlapane i traci z automatu prawo jazdy. A ci goscie nie przestrzegaja jakichkolwiek przepisow ruchu drogowego.



...to ich właśnie odróżnia od małp...
...jak zaczniesz pracować 5h dziennie przy 8 godz. czasie pracy...
...to wtedy możesz siebie zacząć nazywać Europejczykiem...

akka

04-05-2016 12:53

jeśli chodzi o skandynawię to nawet ikea chce teraz sprzedawać swój rower, ale muszę przyznać że w porównaniu do rowerów robionych dla polskiego media expert wypadają blado przy swojej wysokiej cenie

Jan Kowalski

04-05-2016 12:22

Zadaje to pytanie od lat i nikt nie potrafi udzielic mi na nie odpowiedzi:
- Dlaczego w krajach, w ktorych klimat sprzyja uprawianiu codziennego kolarstwa np. Hiszpanii, Wloszech, Grecji, nikt nie jezdzi na rowerach. Za to w krajach o najparszywszym klimacie w Europie Norwegii, Danii i Holandii uprawia sie ten sport masowo. Szczegolnie lubie rowering w stylu ekstremalnym - nieoswietlony kolarz ubrany na czarno i jadacy bladym switem jezdnia, inna wersja ekstremalna to przemienne korzystanie ze sciezki rowerowej i jezdni i przeskakiwanie na pelnej predkosci po pasach dla pieszych na druga strone jezdni. Jazda w gololedz i tlumacznie sie, ze przeciez ma sie opony z kolcami w rowerze.
Dojazd do pracy na rowerze wyglada tak. Gosc w pelnym rynsztunku podjezdza do pracy o 8-ej. Wchodzi w tych mokrych i zabloconych ciuchach do biura i wedlug niego on jest juz w pracy. Odpala komputer, robi sobie kawusie, czyta w internecie prase i zaczyna po malu lapac oddech. Po polgodzinie idzie wziac prysznic i sie przebrac. Wraca o 9-tej i jest gotow do ewentualnej pracy. O 15-tej zaczyna przygotowania do powrotu do domu. Zbiera wysuszone ciuchy, przebiera sie i o 16-tej wyjezdza do domu z poczuciem dobrze przepracowanego dnia. W sumie ten gosc pracowal gora 5 godzin, bo jeszcze co najmniej pol godziny mu zeszlo na lunch. Poza tym taki kolarz w norweskim klimaci jest non-stop przeziebiony. Smarcze, kaszle i zaraza innych.
Poprawnosc polityczna nie pozwala na jakakolwiek krytyke tych idiotow na 2 kolkach. Bo to podobno zdrowo. Jak sie komus taki idiota wwali pod kola, to niewazne, czyja wina to i tak kierowca ma przechlapane i traci z automatu prawo jazdy. A ci goscie nie przestrzegaja jakichkolwiek przepisow ruchu drogowego.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok