#PolakPotrafi: Przez tort do serca. Polka ze Stavanger zachwyca niezwykłym talentem
Największy sukces Marty? Tort dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, którym zachwycił się sam Jurek Owsiak! fot. archiwum prywatne
Pocztą pantoflową po wypieki
Pocztą pantoflową rozniosło się wśród sąsiadów, znajomych i… znajomych znajomych, że Marta robi wyśmienite torty i ciasta, a do niej samej zaczęły ustawiać się kolejki chętnych na słodkie wypieki. Najlepsze pokazuje z resztą na swojej stronie.
– Realizuję te ,,zamówienia” z przyjemnością. To jednak nie zajęcie na pełen etat, raczej hobby, choć zdarza się, że w weekend muszę upiec nawet sześć tortów, a to już prawdziwe wyzwanie – śmieje się Marta.
Słodkie okazje
Nigdy nie była na żadnym kursie czy szkoleniu, wszystkiego nauczyła się sama. Ubolewa jednak nad tym, że w Norwegii trudno o akcesoria i dodatki ułatwiające tworzenie skomplikowanych zdobień. Kiedy raz potrzebowała do tortu brązowej wstążki zjeździła w jej poszukiwaniu całe Sandnes, Stavanger i okolice. W rezultacie musiała zamówić wymarzony odcień aż z Danii.
– Przyznaję, że to dość drogie hobby. Akcesoria są kosztowne, a im bardziej wymyślne, tym cena wyższa. Z czasem dokupowałam kolejne, ale na samym początku radziłam sobie z pomocą tego, co akurat miałam w domu. Z drugiej strony to uczy kreatywności i kombinowania, jak coś można zrobić w inny sposób, by efekt był jeszcze lepszy od zamierzonego – opowiada Marta.
Jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia
– Każdy tort jest do zrobienia, ogranicza nas tylko wyobraźnia. ,,Nas", bo od strony technicznej pomaga mi mój partner. Fakt, całość wymaga zmysłu plastycznego, ale ja – powiem nieskromnie – od małego przejawiłam takie talenty – zdradza z uśmiechem Marta. – Zawsze lubiłam kreatywne zajęcia. Teraz przekładam to na moje torty.
Podziw Owsiaka
– Odzywało się do mnie kilka osób z miesięczników branżowych. Koniecznie chcieli pokazać mój tort na swoich łamach. Miał dwa piętra, cały dzień przekładałam go i dekorowałam. Sama figurka Owsiaka, umieszczona na szczycie kosztowała mnie jakieś siedem godzin pracy – opowiada rozemocjonowana.
Cały wyrób wymagał specjalnego statywu. W środku znajdował się czekoladowy biszkopt i krem czekoladowy. Tort był ciężki, Marta zużyła około trzech kilogramów samej masy cukrowej na obłożenie go. ,,Biły” się o niego dwie rodziny, w rezultacie został sprzedany za dwa tysiące koron.
Łzy szczęścia
– Czasami sama figurka jest bardzo czasochłonna. Różnie to z tymi tortami bywa, jeden tort zrobię w trzy godziny, nad innym siedzę całą noc. Wkładam w to całą siebie – opowiada Marta. – Mimo wysiłku, to mnie prawdziwie relaksuje. Lubię też widzieć radość na twarzach obdarowywanych tortami. Kilkakrotnie zdarzyło się, że ktoś popłakał się ze szczęścia. Czesto zdarza się też, że dzieci wpadają w histerię, kiedy przychodzi moment pokrojenia tortu. Chcą zachować jak najdłużej swoja ulubioną postać z bajki. To daje prawdziwą motywację.
Polka marzy, aby kiedyś przekuć pasję w pełnoetatową karierę. Ale to już raczej w Polsce, bo któregoś dnia bardzo chce wrócić do ojczyzny.
– Po pięciu latach z każdym dniem tęsknię coraz bardziej. Z jednej strony chciałabym otworzyć coś swojego w Norwegii, ale wiem, że to zwiąże mnie z tym krajem na dłużej, a ja jednak ciągle myślę o powrocie do Polski – mówi.
To może Cię zainteresować
06-03-2017 11:23
10
0
Zgłoś
02-03-2017 23:23
16
0
Zgłoś
02-03-2017 18:24
0
-14
Zgłoś
02-03-2017 17:09
40
0
Zgłoś
02-03-2017 16:30
0
-21
Zgłoś
02-03-2017 16:24
31
0
Zgłoś
02-03-2017 15:54
0
-14
Zgłoś
02-03-2017 15:29
25
0
Zgłoś