#PolakPotrafi: Od ludzi dla ludzi. Zapaleńcy w camperach podróżują... w Watasze
Wataha powiększa się stopniowo, obecnie liczy ponad 50 osób. fot. Wataha Camp
I tak się zaczęło. Do grupy co rusz dołączały nowe osoby. Każdy wyjazd przynosił nowe twarze, a członkowie uznali, że to, co robią, ma sens i założyli stronę internetową, aby poznawać nowych ludzi.
– Wszystko zaczęło hulać, poznaliśmy sporo takich samych zapaleńców, jak my, podjęliśmy współpracę z kilkoma polskimi grupami. Dziś jeżdżą z nami przyczepy, campery, samochody osobowe. Śpimy w autach i domkach, ale mamy w naszych szeregach nawet jednego szaleńca, który co noc rozkłada się w hamaku – opowiada ze śmiechem Przemek.
Polonijne biesiadowanie
– Dużo już wiemy, ale chcemy dowiedzieć się jeszcze więcej. Mamy spore ambicje, a naszych planów na ten rok sami się boimy! – zapowiadają "Watahowcy".
Pewne jest, że w tym roku, wraz z innymi polonijnymi grupami, zorganizują wyjątkowy festiwal Wataha Fest połączony z festynem rodzinnym i zlotem zaprzyjaźnionych grup. 5 sierpnia w Bjørkeskogen froland wystąpią Luiza Glania, Kentomet og Roger, Crew, Hypersensitivity i gość specjalny grupa Beniamin.
– To będzie duże wydarzenie. Chcemy, by choć raz wszyscy Polacy w Norwegii zjechali w jedno miejsce i mieli okazję się poznać, pograć na gitarach, posłuchać muzyki. Mamy nadzieję, że odtąd taki festiwal uda się organizować co roku – zapowiada Przemek Sobaniec.
Sezon na przygodę
– Przy jednym z wyjazdów na hytty, zebraliśmy chętnych i zarezerwowaliśmy domki. Jeszcze tego samego dnia zaczęliśmy odbierać telefony od kolejnych chętnych. Zarezerwowaliśmy więc jeszcze jedną. I tak w ciągu jednego dnia doszliśmy do pięciu dużych chat, czyli… całego ośrodka. W pewnym momencie głupio było po raz kolejny dzwonić do właścicielki obiektu, która dobrze już wiedziała, kogo usłyszy – śmieje się Przemek.
Grupa Matka i jej dzieci
Choć Przemek i Adam są z Arendal, i to tam działa główna grupa, Wataha ma też swoje „oddziały” w innych rejonach: Rogaland i Akershus.
– Siebie nazywamy „Grupą Matką”, ale bardzo chcemy rozrosnąć się na inne rejony. Chodzi o to, że kiedy nabierzemy ochoty, by wyjechać w dany region, dzwonimy do naszej ekipy np. ze Stavanger. Wtedy oni znajdują odpowiednie miejsce na naszą bazę, a my przyjeżdżamy w odwiedziny. Działałoby to również na odwrót – tłumaczy Przemek.
Pozytywnie zakręceni
Jeżdżą z nimi głównie Polacy, ale jak podkreślają Przemek i Adam, grupa nie zamyka się na inne narodowości. Nie ma też granic wiekowych, bo wyjeżdżają z nimi całe rodziny, a najmłodszy ,,członek” Watahy ma… dwa lata.
– Szukamy ludzi pozytywnie zakręconych, którzy lubią ruszyć się z domu i odwiedzać ciekawe miejsca. Poza tym nie ma żadnych wymogów. Zawsze znajdzie się u nas miejsce w samochodzie czy wolny namiot. Można zabrać też dzieciaki, dla których otwiera to zupełnie inny świat: bez komputera i telewizji. Każdej grupie wiekowej organizujemy inne atrakcje – przekonują chłopaki.
– Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że pomagamy sobie nawzajem i wiemy, że możemy na siebie liczyć. Zawsze, nie tylko na wyjazdach – podkreślają przedstawiciele Watahy. – Tworzymy wspólnie coś od ludzi dla ludzi. Dla nas nie są ważne pieniądze, ale ludzie i ich inicjatywa. A przecież zawsze jest dobra pora, żeby spędzić czas w gronie przyjaciół i rodziny!
To może Cię zainteresować