Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

Wywiad

„Na początku trzeba nazbierać trochę kamieni”. Polscy biznesmeni odnoszą sukcesy na norweskim rynku

Jacek Janowicz

10 lipca 2016 08:00

Udostępnij
na Facebooku
4
„Na początku trzeba nazbierać trochę kamieni”. Polscy biznesmeni odnoszą sukcesy na norweskim rynku

Maciej Kmieć i Rafał Kryczka odnieśli sukces w Norwegii. fot. Jacek Janowicz

Zaczynali od zbierania kamieni, teraz budują domy, prowadzą sklep meblowy, a od niedawna mają też swoją drużynę piłkarską. Dwaj bracia, Rafał i Maciej – ludzie sukcesu, na który zapracowali cieżką pracą.
Maciej i Rafał odnieśli sukces w Norwegii. Prowadzą dwie firmy, mają nawet własną drużynę piłkarską. O ich drodze na szczyt rozmawia z nimi Jacek Janowicz.
Jacek Janowicz: Od pucybuta do milionera" – pasuje do Was to powiedzenie? Czy na Waszej drodze był etap  „pucybuta"?
Maciej Kmieć: Było klasyczne zbieranie kamieni na polach w Norwegii, rzeczywiście ciężkie doświadczenie ale nauczyło mnie pokory i szacunku do pieniądza.

Rafał Kryczka: Ja zacząłem w 1992 roku jako student ekonomii, w domu się nie przelewało, a chciałem kupić jakiś samochód, czyli  „ malucha”. Pojechałem do Szwecji zbierać truskawki, potem przez kilka lat pracowałem w rolnictwie. Brałem każdą ofertę pracy: mycie chlewów, malowanie domów, praca w polu... No i te kamienie. Norweg jechał traktorem przez pole, a my rzucaliśmy kamieniami do przyczepy, po takim treningu można było pchać kulą na zawodach... Tak zaczynaliśmy a gdzie skończymy? Do  „milionera" jeszcze daleko, choć na pewno jesteśmy na tej właściwej drodze.

M: Te kamienie wspominam najbardziej. Moje dzieci też będą zbierały kamienie, może nie tyle zarobkowo, ale żeby doceniły to, co mają i że te wszystkie rowery, komputery i zabawki też swoje kosztują. Muszą wiedzieć, że nic nie przychodzi łatwo.

Da się tego nauczyć pokolenia, które nie zaznało głodu?
M: Może właśnie dlatego trzeba to robić…
 
R:
Potrafię wydać na zachciankę dużo pieniędzy ale bezsensownie nie wyrzucę kromki chleba, a dziecku każę schylić się po 1 grosz. I tak wychowuję dzieci. Byłem z żona i córką, która ma 14 lat, na zakupach. Żona kupiła to, co było konieczne, a córka wybrała sobie jeszcze dodatkowo spodnie. „Tata, kupiłbyś mi?" – „Tak, ale są dwa auta do posprzątania i trawa do skoszenia".  A ona powiedziała  „OK", bo wie, że pewne rzeczy my musimy zagwarantować, a na to, co powyżej trzeba zapracować samemu. Auta już umyła, jak skosi trawę, będzie miała nowe spodnie. Dzieci trzeba tak motywować, żeby polubiły pracę.

M: W Norwegii rośnie pokolenie, które nie pamięta trudnych czasów, i jest wiele rodzin, w których rodzice rozpieszczają dzieci. Kupują im wszystko, czego chcą. Takich trudno będzie wychować ale znam wielu Norwegów którzy od małego uczą swoje dzieci szacunku do pracy. Mogą im zapłacić 1000 koron za 2 godziny pracy, ale nie dadzą im nic za darmo.

R: My obsługujemy głównie wykształconych i dobrze sytuowanych klientów, i zauważam, że oni są bardzo świadomi tego, co robią, a dzieci wychowują w etosie pracy.

Widzicie różnice w stylu pracy Polaków i Norwegów?
R: Zdecydowanie. Na budowie Norwegowie nie lubią pracować razem z Polakami, bo wiedzą że są od nich słabsi, wolniejsi. Polacy są  bardziej pracowici ale mają też swoje wady...

Na przykład?


M: Muszą mieć odpowiednią motywację. Gdy jej zabraknie, są problemy. Poza tym u starszych pracowników zostały jeszcze naleciałości komunistyczne. Piją alkohol, nie sprzątają po sobie, nie lubią zmian, wolą stagnację.

A jaka jest najlepsza motywacja?
M: Głównie pieniądze. Awans też motywuje ale niektórzy, zwłaszcza młodzi, mają świadomość tego, że aby awansować, trzeba zadbać o rozwój osobisty – nauka języka, szkolenia.

Sporo Polaków zatrzymuje się na pewnym etapie. Nie tylko mężczyzn, mnóstwo Polek przyzwyczaja się do sprzątania i koniec.
R:
Wiem dlaczego. Plany są inne, ale następuje zderzenie z twardą rzeczywistością. Trzeba poznać język, procesy legalizacyjne sa dłuższe. I dochodzi lenistwo, wygoda. Po kilku miesiącach kobiety, które sprzątają, znają swoją pracę od podszewki, jest im 5 razy lepiej niż w Polsce, więc po co mają sobie utrudniać życie? Żeby zarabiać 10 proc. więcej? Bo żeby przeskoczyć ten pierwszy próg, trzeba wielu nakładów, choć potem poszłoby już dużo szybciej.

Oczywiście dotyczy to tylko pewnej grupy kobiet.
R: No tak, wiele Polek osiąga sukces zawodowy w Norwegii, zauważamy po prostu pewne zjawisko...

Wróćmy do męskiej roboty. Jacy są Norwegowie w pracy?
M: Bywają niepunktualni, potrafią też umówić się i zapomnieć.

R: I na pewno nie są tak uniwersalni jak my.

M: Ale oni mówią, że jak ktoś się zna na wszystkim, to nie zna się na niczym, że elektryk nie może być dobrym hydraulikiem.

R: U nas komunizm wymusił to, że każdy musiał znać się na wszystkim, ale teraz to już się zmienia, zaczynamy iść w stronę specjalizacji.

M: Norwegowie są trochę hermetyczni, nieufni. Polakom ta nieufność przeszkadza, ale gdy już zaufają, to na długo.

Zatrudniacie Norwegów czy Polaków?
R: Mamy jednego Norwega, reszta to Polacy.

Są problemy o których wspominaliście?
M: Były na przykład bójki między pracownikami, po pijaku.

Ci, którzy się pobili, pracują dalej razem?
M: Nie, ani jeden, ani drugi. Za takie coś zwalniamy.
Maciej i Rafał na Targach w Hamar.
Maciej i Rafał na Targach w Hamar.
źródło: Jacek Janowicz
źródło: Jacek Janowicz
Rodzina Macieja.
Rodzina Macieja.
źródło: Jacek Janowicz
Maciek i Rafał przed wejściem do swojej firmy.
Maciek i Rafał przed wejściem do swojej firmy.
źródło: Jacek Janowicz
Maciek z żoną i dziećmi.
Maciek z żoną i dziećmi.
źródło: Jacek Janowicz
Drużyna piłkarska Rafos Polska
Drużyna piłkarska Rafos Polska
źródło: Jacek Janowicz
Norweska gazeta pisze o Rafos.
Norweska gazeta pisze o Rafos.
źródło: Jacek Janowicz
Dobrze płacicie?
R: Nie gorzej niż Norwegowie Polakom na tych samych stanowiskach.

M: A tej ekipie, która pracuje już u nas długo, nawet więcej.

Czym się wyróżniacie na rynku?

R: Jakością. Robimy wszystko, co da się zrobić. Nie ma rzeczy nie do załatwienia.

M: Jesteśmy elastyczni i dostosowujemy się do potrzeb klienta.

R: Jesteśmy szybsi w realizacji zamówień i na bieżąco ściągamy nowinki z całego świata. Pojawiły się nowe domy z termomuru, natychmiast robimy. Domy typu Funkee firmy Urban Hus – już to realizujemy. Ściągamy najlepszych fachowców i robimy po nowemu. Są Targi Meblowe w Poznaniu albo Mediolanie – lecimy tam, żeby niczego nie przegapić.

Czy Norwegowie uczą się czegoś od Polaków? 
R: Chyba przeklinać.

M: Oni nie muszą się od nas niczego uczyć.

Kombinują?
R: Wszystko zależy od człowieka. Mówi się, że Polacy kombinują bardziej, ale jeżeli 10 proc. ludzi jest nieuczciwych, to Polaków zbierzemy 4 miliony a Norwegów 400 tysięcy.

M:  Instynkt samozachowawczy jest w genach.

R: Kombinowanie Norwegów polega na czymś innym. 95 proc. z nich oszukałoby Skarb Państwa wykorzystując luki prawne, ale nie innych ludzi. Oni nigdy nie wyciągną ręki nawet po kamień, który leży na działce sąsiada, ale zrobią wszystko, żeby zapłacić jak najmniej podatku, bo uważają że rząd z nich zdziera.

Jako Art of Living sprzedajecie meble najlepszych marek. Kupują Polacy czy bogaci Norwegowie?
M: W większości Norwegowie ale najdroższe modele kupili Polacy i małżeństwa mieszane, polsko-norweskie. Mieliśmy też Norwega z żoną Filipinką, którzy wyposażali apartament na Filipinach, i zrobili spore zakupy.

R: Norwegowie są bogaci i stać ich na wszystko, ale często wolą kupić coś dużo tańszego w IKEI i po roku wyrzucić. A meble od nas to meble na lata. Jak ktoś usiądzie, to chce to mieć, kwestia tylko kiedy dojrzeje do decyzji o kupnie.

Czy prowadząc firmę w Norwegii można spać spokojnie?
M: Ryzyko jest zawsze ale ludzie, którzy prowadzą firmę nie mogą się tym przejmować, bo w ogóle nie mogliby spać.

R: Norwegia wygrywa wiele rankingów bezpieczeństwa i stabilności, więc wszystko jest bardziej przewidywalne. Ale trzeba dobrze poznać prawo. Kultura prowadzienia biznesu też jest na wyższym poziomie, choć tak jak wszędzie, najlepiej jest mieć wszystko na papierze. Bo jeżeli ktoś ma możliwość, żeby nie zapłacić, to nie zapłaci. Czarne owce są wszędzie.


Polecacie zakładanie własnej firmy w Norwegii?
R: Nie polecamy temu, kto nie czuje, że potrafi. Żeby prowadzić działalność i zatrudniać ludzi,  trzeba mieć wizję, instynkt, być ryzykantem. Nie ma różnicy czy to Polska, czy Norwegia, ludzie dzielą się naturalnie na pracowników etatowych i ludzi interesu.

Czego Wam brakuje w Norwegii?
M: Polskiego nieprzetworzonego jedzenia, barów z dobrym jedzeniem.

R: Piwa na stacjach beznyznowych.

Hobby?
R: Jack Daniels, piwo polskiej marki (śmiech). Nie no, tenis ziemny, siłownia.

M: Motoryzacja, szybka jazda samochodem, zimą snowboard. No i oczywiście piłka nożna, ale nie jako piłkarze, tylko sponsorzy.

No właśnie, ostatnio było o tym głośno w miejscowych mediach. Założyliście polską drużynę piłkarską.
M: Tak, drużyna Rafos Polska działa od kilku miesięcy, gramy w lokalnej amatorskiej lidze w okręgu Hamar na tzw. „Orlikach", i jak na razie jesteśmy na pierwszym miejscu w tabeli.

Skąd taki oryginalny pomysł?
M: Od jakiegoś czasu wraz ze znajomymi Polakami zbieraliśmy się, żeby pokopać piłkę. Któregoś dnia jeden z zawodników powiedział, że moglibyśmy wystartować w lidze. Uznałem pomysł za dobry, zaproponowałem sponsoring i obiecałem, że nie będę im przeszkadzał w grze (śmiech), dalej wszystko potoczyło się szybko. Zamówiliśmy w Polsce oryginalne stroje reprezentacji Polski w dwóch wersjach kolorystycznych, oczywiście z orzełkiem na piersi, oficjalnie założyliśmy drużynę, potem przyszły sparringi i wreszcie liga. Jak na razie większość meczów wygrywamy. 

Grają sami Polacy?
M: W składzie mamy 16 Polaków i jednego Ukraińca.

Jakie były reakcje Norwegów?
M: Bardzo pozytywne. Zagraliśmy kilka sparringów z miejscowymi drużynami, nawiązują się nowe znajomości, przyjaźnie, wszyscy chcą z nami grać. Na pierwszy mecz ligowy zaprosiliśmy nasze rodziny, przyszli polscy kibice z szalikami i flagami, kupilismy dodatkowe koszulki dla naszych żon i dzieci, dziennikarze widząc to wszystko napisali o nas reportaż na całą stronę.

A co na to rywale?
M: Zarówno rywale, jak i organizatorzy ligi widzą w tym prestiż. Przecież dzięki temu nasi ligowi rywale mogą grać mecze międzynarodowe. Dla wielu z nich może to być jedyna okazja. Mecz z Polską to zawsze coś więcej niż kolejny mecz z tym samym przeciwnikiem od lat.

Zwycięstwa się nie znudzą? Wkrótce nikt nie będzie chciał z wami grać.
M: Nie będziemy ciągle wygrywać, taki jest sport. Jeden sparring już przegraliśmy, 8 -7 z drużyną z regularnej piątej ligi norweskiej. A w naszej lidze też jest coraz trudniej, nasi rywale spinają się na nas, wzmacniają, szukają sposobu żeby wygrać. Zwycięstwa nie przychodzą nam łatwo, walczymy o kazdy centymetr boiska, jak to się mówi – gryziemy trawę. I do tego sztuczną. Poza tym zwycięstwa są ważne ale nie najważniejsze. 

Jakie plany na przyszłość? Polska czy Norwegia?

R: Zawodowo tylko Norwegia.

M: Ja Polskę uwielbiam ale... przez tydzień.

R: Jako emeryt pojadę tam, gdzie jest ciepło. Zimy będziemy spędzać z żoną w Hiszpanii a lato w Polsce.

M: Ja raczej wybrałbym Włochy. Polska tak, ale przelotem. Planów zawodowych jest sporo, ale mówiąc w skrócie – chcemy firmę utrzymać i rozwinąć a kredyty spłacić.

R: Może kilka nowych sklepów, w Oslo czy Bergen, jesteśmy otwarci na współpracę i rozwój.
 
Na koniec zapytam, co polecilibyście młodym biznesmenom, którzy chcieliby otworzyć swój biznes w Norwegii?Jakie cechy powinni mieć?
M: Muszą być wiarygodni, dotrzymywać słowa, zjmować się tym, na czym się dobrze znają. No i muszą mieć twardy tyłek.

R: I szybko się uczyć, być wytrwali, mobilni, elastyczni, zmotywowani.

Język angielski wystarczy?
R: Jeżeli jesteś naprawdę dobrym fachowcem to tak, choć norweski wcześniej czy później się przyda.

 Własny kapitał?
R: Koniecznie. Tu nie ma nic za darmo.

M: Na początku trzeba nazbierać trochę kamieni. Potem już idzie łatwiej.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Szymon Ka

10-07-2016 23:29

Historia i ludzie super, ale poziom dziennikarstwa... zerowy. Błąd już w pierwszym akapicie.

Radosław Życzkowski

10-07-2016 22:56

I takie wiadomości lubię.

GrzesLoboda napisał:
Witam !
A czy mozna się starać u was o pracę?

..a umiesz sie bić po pijaku?

GrzesLoboda Loboda

10-07-2016 20:18

Witam !
A czy mozna się starać u was o pracę?

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok