Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

6
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Sport

"Żałoba Narodowa" w Norwegii

Redakcja

17 lutego 2014 09:56

Udostępnij
na Facebooku
15


Polacy zdobyli (jak dotąd) na olimpiadzie w Soczi 4 złote medale i jest to  rekord jak chodzi o zimowe Igrzyska. Norwegia medali ma 14 w tym 5 złotych, co uważane jest za wynik... kiepski.


"W biegach Norwegia powinna zgarnąć wszystko"

Szczególnym powodem do zmartwienia są dla Norwegów występy biegaczy. Czytając norweską prasę, można odnieść wrażenie, że Norwegowie, a przynajmniej norwescy dziennikarze oraz działacze sportowi, są głęboko przekonani, że w biegach narciarskich wszystkie złote medale powinna zdobywać właśnie Norwegia.

Być może pamiętają Państwo buńczuczne zapowiedzi Therese Johaug, która chciała wygrać i Tour de Ski, i olimpijskie złoto? Marit Bjørgen twierdziła przed igrzyskami, że wyjedzie z nich z sześcioma medalami, a po jej złotym medalu w biegu łączonym norwescy dziennikarze mieli nadzieję, że będzie to sześć medali złotych (sama zawodniczka aż tak pewna siebie nie była). Postawę "jestem najlepszy, a reszta może mi buty czyścić" prezentował też nie raz Petter Northug.


Northug
Petter Northug
wikimedia.org


Skrzecząca rzeczywistość

Tymczasem po dwóch tygodniach Igrzysk rzeczywistość chyba w końcu sprowadziła norweskich działaczy na ziemię i to w sposób dosyć bolesny. O ile początek był w miarę obiecujący (złoto Bjørgen w biegu łączonym na 15 km, złoto Oli Vigen Hattestada w sprincie panów oraz złoto i srebro Maiken Caspersen Falli i Ingvild Flugstad Østberg w sprincie pań), o tyle dalej było już tylko gorzej. W biegu łączonym i w biegu na 15 km stylem klasycznym panów dwukrotnie triumfował Szwajcar Dario Cologna, a Norweg, Martin Johnsrud Sundby, zdobył tylko brąz w pierwszej z tych dyscyplin (słynny Petter Northug w ogóle nie zdobył indywidualnego medalu).
W biegu pań na 10 km stylem klasycznym zwyciężyła, jak dobrze wiemy, Justyna Kowalczyk, przed Szwedką Charlotte Callą, a Therese Johaug z trudem wydarła brąz Fince Aino Kaisie Saarinen.

Therese Johaug
Therese Johaug
wikipedia.org


Czarny weekend

Całkowitą porażką Norwegów były jednak biegi drużynowe, gdyż ani sztafeta kobieca, ani męska nie zdobyły medalu. Norweżki były piąte, przegrywając ze Szwedkami, Finkami, Niemkami i Francuzkami, a Norwegowie czwarci, za ekipami Szwecji, Rosji i Francji.

O ile my możemy mówić o polskim złotym weekendzie w Soczi z powodu złotych medali Zbigniewa Bródki w łyżwiarstwie szybkim i Kamila Stocha w skokach na dużej skoczni, o tyle dla Norwegów, a przynajmniej dla norweskich biegów narciarskich, był to czarny weekend (sytuację ogólną i statystyki medalowe poprawił "wikingom" Kjetil Jansrud, zwyciężając w supergigancie).

Szans na poprawę dotychczasowych wyników pozostało niewiele: do rozegrania zostały jeszcze sprinty drużynowe oraz biegi na "królewskie dystansy": 30 km (panie) i 50 km (panowie) stylem dowolnym. Ale przecież rywale i tam będą bardzo silni.



Szukanie winnych

Już po indywidualnych porażkach zawodników norweskich rozpoczęły się w prasie i wśród działaczy poszukiwania odpowiedzi na pytanie, co zawiodło? Po czarnym weekendzie pytań tych jeszcze przybyło. Na początku Norwegowie podejrzewali złe smarowanie nart. Przypomnijmy: do Soczi ekipa z kraju fiordów pojechała ze specjalnym autobusem serwisowym, w którym cały sztab specjalistów pracuje nad perfekcyjnym przygotowaniem nart. Sami zawodnicy i zawodniczki, twierdzili jednak, przynajmniej na początku, że generalnie narty jadą im dobrze. Potem kwestia złego smarowania wróciła (chociaż to przede wszystkim biathloniści na rosyjski sztuczny śnieg i niemożliwość odpowiedniego dobrania smarów narzekają niemal cały czas). Obecna podczas sztafety kobiet premier Erna Solberg żartem zapowiedziała nawet, że w budżecie państwa powinna pojawić się nowa pozycja: rozwijanie techniki smarowania nart.

Następnie pojawiły się głosy, że winny jest fakt, że jest za gorąco, a np. Norweżki biegają z długimi rękawami, podczas gdy rywalki rękawy skracają lub obcinają zupełnie. No cóż, podczas sztafety Norweżki miały już krótsze rękawy, a zajęły miejsce piąte. Norweskie zawodniczki narzekały też, na zbyt mało punktów podawania napojów na trasie.

Generalnie problem z Norwegami i psioczeniem na pogodę i śnieg w Soczi jest taki, że dokładnie w takich samych warunkach startują pozostałe ekipy i - najwyraźniej - jakoś sobie radzą. Czyli Norwegowie, którzy przecież powinni sprawdzić, jaka w Soczi może być pogoda, po prostu źle przygotowali się do "olimpiady pod palmami". Albo zwyczajnie nie trafili z formą. Cóż, nawet najlepszym się zdarza.


mgła w Soczi
wikipedia.org


Wygórowane oczekiwania?

Wśród komentarzy w prasie norweskiej pojawiają się także nieśmiałe głosy, że może Norwegowie mają zbyt wygórowane oczekiwania medalowe. Lata sukcesów, a kiedyś wręcz dominacji w sportach zimowych, przyzwyczaiły ich do tego, że reprezentacja wraca z igrzysk z workiem medali, w tym wieloma medalami złotymi, ale może po prostu czasy się zmieniły, konkurencja się wzmocniła i Norwegowie będą zmuszeni oddać pola nawet w takich dziedzinach, w których wydawali się okopani na pozycjach nie do ruszenia, jak właśnie w narciarstwie biegowym?

Justyna Kowalczyk
wikipedia.org


Klucz do sukcesu

Przyglądając się czynnikom, wpływającym na sukces zawodników z danego kraju w jakiejś dyscyplinie sportu, można zaryzykować tezę, że tak właśnie może się stać. Elementów decydujących o sukcesie jest oczywiście wiele, ale możemy wskazać na kilka, których kombinacja z reguły go przynosi:

1) Baza ludzka, czyli, krótko mówiąc, potencjał demograficzny. Im kraj ludniejszy, tym statystycznie większa szansa, że trafi się wśród nich sportowy talent. Pod tym względem Norwegia wypada słabo, bo jest ludnościowo krajem maleńkim, a mocne są np. Stany Zjednoczone, Niemcy (najludniejszy kraj UE), czy, rzecz jasna, Chiny.

2) Popularność danej dyscypliny. Jeśli w jakimś kraju dana dyscyplina sportu jest nieznana lub mało popularna, to nawet jeśli trafi się tam wybitny talent, który potencjalnie mógłby osiągnąć w niej mistrzostwo, to jeśli nie będzie miał okazji się z nią zapoznać, rozpocząć treningów itp., to jego talent zwyczajnie się zmarnuje. Być może na Papui Nowej Gwinei albo w Togo jest mnóstwo osób, które mogłyby zostać świetnymi skoczkami narciarskimi. Ale co z tego, jeśli pewnie nigdy nie będą miały okazji zetknąć się z tą dyscypliną na żywo?
Oczywiście wyjątki od tej reguły się zdarzają, czego dowodem słynna drużyna bobsleistów z Jamajki, ale tam doszło do szczęśliwego splotu okoliczności w postaci m.in. zapalonego trenera. Ale to wyjątek.

Jeśli chodzi o np. biegi narciarskie, Norwegia rekompensuje w tym punkcie niewielką bazę ludnościową.  "Norwegowie rodzą się nartami na nogach", czyli narciarstwo klasyczne wciąż uchodzi za sport narodowy, dzieci od przedszkola uczone są jazdy na nartach, funkcjonuje wiele szkółek, klubów itp., więc potem jest z czego wybierać kandydatów i kandydatki na sportowców wyczynowych. Jednocześnie ten punkt jest obecnie chyba najbardziej newralgicznym, ale o tym za chwilę.

dzieci na nartach
Trysil/flickr.com


3) Aparat szkoleniowy, infrastruktura, finansowanie. Pod tym względem Norwegia znajduje się zdecydowanie w czołówce. Na sporty zimowe nie brak środków, baza do trenowania jest: jest śnieg, są trasy, są inne obiekty. Są trenerzy oraz specjaliści od sprzętu (tutaj może można mówić nawet o pewnej przesadzie - por. autobus do sparowania nart...) Zawodnicy z mało którego kraju mają takie warunki i taki aparat wspierający jak Norwegowie.

4) Talent. Talent to dar, iskra boża, która o jednej osoby się pojawi, a u innej nie. Niezależnie od narodowości, zaplecza itp. Zawodnik obdarzony talentem wcale nie musi pojawić się tam, gdzie wszyscy najbardziej go wypatrują, gdzie cały aparat tylko czyha na to, by go odkryć i oszlifować, a np. ... w takiej Kasinie Wielkiej w Beskidzie Wyspowym. I cała norweska machina szkoleniowa nic na to nie poradzi. (Nie chodzi o to, że w Norwegii nie trafiają się talenty. Chodzi o to, że Norwegowie nic nie poradzą na to, że talenty w biegach narciarskich trafiają się nie tylko u nich.)

Patrząc na Norwegię przez pryzmat tych czterech czynników widać wyraźnie, że w punkcie 1) Norwegia nie ma się czym pochwalić, na punkt 4) działacze i trenerzy nie mają wpływu (talent można wspierać, rozwijać i doskonalić, ale mieć go trzeba po prostu. W przeciwnym wypadku o wychowanie mistrza olimpijskiego jest naprawdę trudno.), nadrabia zaś punktami 2) i 3).

Dobrobyt rozleniwia

Pytanie tylko, czy i jak długo narciarstwo pozostanie sportem narodowym i czy młodym Norwegom będzie chciało się tak licznie uprawiać sport. Z tym może być problem. Nie chodzi nawet o to, że pod względem popularności, wśród kibiców piłka nożna już jakiś czas temu pobiła sporty zimowe, a raczej o coraz powszechniejszą niechęć do poświęcania wysiłku dla osiągnięcia mistrzostwa w sporcie.
Całkiem niedawno problem ten był sygnalizowany w związku z norweskimi skoczkami: kryzys w skokach wynika stąd, że niewielu jest w Norwegii nowych kandydatów na skoczków. Młodym Norwegom nie chce się poświęcać czasu i sił na wieloletnie treningi. Narciarstwa klasycznego kryzys ten jeszcze nie dotknął, ale trudno powiedzieć, co będzie w przyszłości.

Złośliwi twierdzą, że winien jest norweski dobrobyt. Sport na poziomie wyczynowym wymaga wysiłku, a nie stanowi - nie w Norwegii - drogi do awansu społecznego. Ubogi brazylijski chłopiec ze slumsów chce zostać świetnym piłkarzem, bo to dla niego szansa wyrwania się z nędzy i zarabiania dużych pieniędzy. Młodemu Norwegowi, który może bez większych problemów zdobyć wykształcenie i dobrze płatną pracę, a przy tym prowadzić wygodne życie bez wielkich wyrzeczeń, wysiłków, czy poświęcania wolnego czasu na treningi, takiej motywacji brakuje.

Można oczywiście mówić, że pieniądze i wygodnictwo to nie wszystko. Oczywiście. Na placu boju pozostają wtedy jednak zapaleńcy, którzy dany sport po prostu kochają. A takich w każdej populacji jest proporcjonalnie tyle samo. Być może więc za jakiś czas Norwegia straci swój atut w postaci masowej rekrutacji kandydatów na zawodników w sportach zimowych.

A może nie. Czas pokaże. Na pewno jednak nie nastąpi to szybko i mimo niesatysfakcjonujących (samych Norwegów) występów w Soczi, kraj ten na pewno jeszcze przez co najmniej paręnaście lat będzie narciarską potęgą.


wikingowie na nartach
wikipedia.org


Zdjęcie frontowe: oskar karlin/wikipedia.org



Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


lu j

24-02-2014 21:52

To napewno epidemia - astmy!

Chociaz bardziej pasuje - swinskiej grypy...

pati muzia

24-02-2014 20:57

a ilu w norwegi myslalo ze zdobeda az 2

NO NOK

24-02-2014 20:41

Szkoda czasu na komentowanie bredni w artykule pani B.. Takie bzdury mogą łykać tylko ludzie pokroju patima.. Nikt w NO nie myślał, że zgarną wszystkie medale w biegach.

R. C.

24-02-2014 17:47

Norwescy serwismeni od smarowania posłuchali rad Szwedów.
Zaczęli swoim zawodnikom smarować narty śledziami.
No i proszę od razu można było zobaczyć efekty.

R. C.

19-02-2014 17:13

Serwismeni reprezentacji Norwegii w Szwecji są wyśmiewani, a w Norwegii wyzywani. Radzi im się użyć receptury sprzed 100 lat, gdy smarowano narty... śledziami.
Ale fakt że smar do nart dla Norweskiej reprezentacji nie dojechał jest ukrywany.
Z najnowszych doniesień wynika że utknął tu:

pati muzia

18-02-2014 18:04

eurosport.onet.pl/soczi-2014/biegi-narci...-ogniu-krytyki/kqy55

Dziennik "Aftenposten” przypomniał jednak, że Norwegia przygotowywała się do tych igrzysk od czterech lat i budżet na przygotowanie nart wynosił cztery miliony dolarów, z czego milion na gigantyczną ciężarówkę z setkami kilogramów smarów i tysiącem nart.
Na okładce gazety sportowej szwedzkiego dziennika "Aftonbladet" we wtorek podanych jest pięć rodzajów "smarów” z ostrzeżeniem dla Norwegów, aby ich w żadnym przypadku nie używali, ponieważ nie działają. Są to klej, dezodoranty, wojskowy krem na odparzenia, spray na komary i pomadka do ust. Gazeta zwraca się też z apelem: "nie stosujcie też czasem wosku do lakieru samochodowego”.
Gotaas przypomina stare metody na zwiększenie wydolności: "przed startem biegu na 50 kilometrów na wzgórzu Holmenkollen biegacze stali w kłębach dymu, ponieważ palili duże fajki i papierosy jeden za drugim. Zaciągali się maksymalnie, bo wtedy uważano, że dym tytoniowy zwiększa objętość płuc. Stosowali też doustnie jako środek energetyczny... trutkę na szczury".

Magdalena Krysiak

18-02-2014 00:18

Ruscy sie za nich wzieli, nie ma jak brac. Sadze ze w koncu doszli do tego czym oni sie wszyscy szprycuja. W tym lezy ich problem. A gadanie o smarach, nietrafieniem z forma to sa zwykle bzdury

R. C.

17-02-2014 21:52

Wiedziałem że Norwedzy to idioci ale że aż tacy to się nie spodziewałem.
Ale o czym tu mówić znam takich co po urlopie na Kanarach składali do biura turystycznego reklamacje że było za ciepło.

Nie potrafia sie przyznac do porazki,na domiar zlego poza Polskimi zawodnikami dostali cios od innych krajow,teraz sa bojkotowani rozczarowani nie zadowoleni SAMI SOBIE SA WINNI za chamstwo w swoich wypowiedziach i za podejscie do innych krajow oby tak dalej na tej olimpiadzie konczy sie Norweska bajka
Czas przelknac porazke i jak najszybciej zapomniec
Jedyne co mnie smieszy to to ze poza Norweskimi mediami nikt nie szukal w Soczi slamsow,gejowskich klubow parodia i zenada
Za to my mozemy byc dumni z rezultatow naszych zawodnikow

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok