Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

7
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Sport

„Cały czas balansujesz na krawędzi”. Base Jumping: Polacy skaczą z norweskiego fiordu

Joanna Chmara

17 czerwca 2016 08:00

Udostępnij
na Facebooku
„Cały czas balansujesz na krawędzi”. Base Jumping: Polacy skaczą z norweskiego fiordu

Polacy uprawiają najniebezpieczniejszy sport na świecie. źródło: Piotr Daniel

Base Jumping to najbardziej niebezpieczny sport na świecie. W Norwegii uprawia go garstka Polaków. – Wielu doświadczonych skoczków kończy swoją przygodę z BASE jakąś kraksą, na przykład z drzewem. To jest właśnie czarna strona tego sportu – mówi Piotr Daniel, instruktor w Stavanger BASE Klubb.
BASE to akronim od czterech typów miejsc, z których można wykonywać skoki. B to buildings (budowle), A – antennas (anteny), S – span (przęsło mostu), E – earth (ziemia, czyli obiekty skalne). Skakanie z pierwszych trzech miejsc często jest nielegalne, ponieważ samo wejście na anteny czy maszty nadawcze jest niedozwolone.

– Kiedyś słyszałem, że średnia długość życia skoczków BASE to sześć lat skakania – mówi Piotr Daniel, który pracuje jako instruktor w Stavanger BASE Klubb. –  Ja skaczę już szósty rok, więc powoli myślę nad zakończeniem kariery – żartuje Polak.

Według opublikowanego w 2007 roku raportu podsumowującego 11-letnie obserwacje skoków BASE w masywie Kjeragu 1 na 2317 skoków kończy się śmiertelnie. Dla porównania, udział wypadków śmiertelnych w tradycyjnym skydivingu (czyli skokach spadochronowych z samolotu) to 1 na 101 083 skoki.

Cały czas balansujesz na krawędzi

– To na pewno bardzo niebezpieczny sport, cały czas balansuje się na krawędzi. Postęp w skokach BASE polega m.in. na tym, że coraz bardziej się ryzykuje – opowiada Piotr Daniel. – Na portalu YouTube możemy zobaczyć filmiki, na których ludzie przelatują bardzo blisko drzew. Wiele osób dąży do tego, żeby przelatywać coraz bliżej i niżej. Jesteśmy tylko ludźmi, więc popełniamy błędy. Wielu doświadczonych skoczków kończy swoją przygodę z BASE jakąś kraksą, na przykład z drzewem. To jest właśnie czarna strona tego sportu.
Base Jumping to najbardziej niebezpieczny sport na świecie.
Base Jumping to najbardziej niebezpieczny sport na świecie.
Fot. Daniel Kiwi
Fot. Piotr Daniel
Fot. Piotr Daniel

Najpierw skoki z samolotu

Żeby zostać skoczkiem BASE trzeba najpierw zdobyć doświadczenie w skokach z samolotu. Kandydat, który chce rozpocząć kurs musi mieć za sobą minimum 250 takich prób.

– Na początku trzeba nauczyć się operować ciałem w powietrzu. Latać na czaszy spadochronowej, lądować w ciasnych miejscach i w różnych warunkach. Po kilku sezonach skakania z samolotu, jeśli człowiek czuje, że chce to zrobić i jest na to gotowy, może spróbować skoków BASE – mówi Piotr Daniel.

W Polsce BASE jumping uprawia zaledwie kilkanaście osób. W Norwegii sport ten jest dużo bardziej popularny, ze względu świetne warunki tam panujące. Pionowe ściany fiordów wydają się być stworzone do skoków.
CGS 2014

Najpierw zdrowy rozsadek, potem emocje

Niektórzy twierdzą, że osoby zajmujące się tym sportem muszą być szalone. Jednak polski instruktor uważa, że skoczkowie muszą myśleć racjonalnie i oddzielać zdrowy rozsądek od emocji.

– Trzeba umieć podejmować rozsądne decyzje. Wybrać odpowiednie miejsce do oddania skoku oraz lądowisko, a także przygotować kilka planów awaryjnych. Na kilka godzin przed oddaniem skoku należy sprawdzić pogodę i zdecydować, czy w ogóle warunki pozwalają na to, żeby iść w góry. Kolejną decyzję podejmujemy już na skale. Jeżeli pogoda nie jest najlepsza, to warto przemyśleć czy powinniśmy w danych warunkach skakać, czy może lepiej zejść. Zazwyczaj nikt nie ma ochoty od razu schodzić i czeka się na poprawę pogody, a im dłużej się czeka, tym bardziej narasta taka wewnętrzna presja, że lepiej skoczyć, nawet jeśli pogoda pozostaje bez zmian. W takim momencie trzeba umieć odłożyć na bok swój dyskomfort, czyli zmęczenie, głód lub zimno i wybrać to, co bezpieczne – tłumaczy Piotr. Nie zawsze łatwo to ocenić. Czasami sportowiec odczuwa dodatkową presję. Na przykład wtedy, gdy bierze udział w pokazach czy zawodach.

Piotr robił kiedyś taki pokaz, gdy było bardzo zimno. Miał ręce tak bardzo zmarznięte, że nie był w stanie zapiąć kombinezonu, ani założyć spadochronu. Początkowo odrzucił myśl o oddaniu skoku, ponieważ wiedział, że w takim stanie nie uda mu się otworzyć czaszy. Potem jednak zmusił się do rozgrzania rąk i kiedy odzyskał czucie, skoczył. Piotr wspomina, że skok był bardzo nieprzyjemny  i teraz stara się unikać działania pod presją.

Zapytany o to, jakie uczucie towarzyszy spadochroniarzom podczas skoku, Piotr z uśmiechem mówi:

– Trzeba spróbować. Podczas mojego pierwszego skoku ze skały wydawało mi się, że jestem w zupełnie innym świecie. To niesamowite przeżycie, kiedy widzi się obok siebie ogromną skałę, którą mija się lecąc 200 km/h w dół. Uważam, że każdy powinien tego spróbować, właśnie dla tego uczucia.
Reklama
Gość
Wyślij
Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok