Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

11
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Praca w Norwegii

Imigranci zagrażają norweskiemu środowisku pracy

Udostępnij
na Facebooku
12
Imigranci zagrażają norweskiemu środowisku pracy


Ale zatrzymanie imigracji zarobkowej nie jest dobrym rozwiązaniem i uratowaniem sytuacji.


- Presja wywierana przez prawodawstwo dotyczące pracy, presja zarobkowa, zdrowotna, presja bezpieczeństwa. Nie wspominając już o presji dotyczącej kompetencji zawodowych, to wszystko zagraża naszemu środowisku pracy, na wszystkich płaszczyznach - powiedział Arve Bakke, przewodniczący Fellesforbundet (Norweska Zjednoczona Federacja Związków Zawodowych).


Źle się dzieje na rynku pracy


Bakke wierzy, że imigranci zarobkowi poprzez wywieranie presji na pracodawcach psują norweski rynek pracy. Rozwiązaniem nie jest zabronienie Polakom, Szwedom czy Niemcom przyjazdu do Norwegii w celach zarobkowych, ale wzmocnienie środowiska pracy i jego wagi.

Arve Bakke jest zdania, że ogólnonarodowa debata o imigrantach zarobkowych w Norwegii przybierze na sile. Jednocześnie mężczyzna nie sądzi, że zjawisko osłabnie, nawet jeśli bezrobocie będzie rosnąć.

Arve Bakke
Arve Bakke, fot. fellesforbundet.no

- Imigracja zarobkowa do Norwegii będzie trwała tak długo, jak długo jak będzie się to opłacać i jak długo będą się znajdować zleceniodawcy.

Więcej imigrantów - więcej pracujących na czarno


Przewodniczący Fellesforbundet bardzo często składa wizyty w norweskich zakładach pracy. Spotyka się z przewodniczącymi zakładowych związków pracy i dowiaduje się nowych rzeczy o środowisku pracy na budowach, w fabrykach i o pracy z klientami.

- Wiele zmian bierze się ze zwiększonej imigracji zarobkowej. Zaczynają to zauważać również pracodawcy. Zwiększa się też niestety ilość osób pracujących na czarno, bez prawa do jakiejkolwiek pomocy ze strony państwa, a wypadków też jest coraz więcej - dodaje Bakke.

Rozwiązaniem sytuacji miałoby być obowiązkowe zatwierdzanie kompetencji zawodowych przez państwowe organy i wymaganie sprawdzenia prawdziwości tych kompetencji przez pracodawców. Poza tym wszyscy szukający pracy musieliby opanować język norweski na poziomie podstawowym oraz poznać zasady rządzące norweskim rynkiem pracy. Bakke obawia się też zatrudniania pracownikach na umowach określonych czasowo. W niektórych zakładach pracy większość pracowników to osoby „wypożyczone" przez firmy zajmujące się pośrednictwem pracy.

Pracownik
Fot. Adam Łukasik/MultiNOR


- Spotkałem się z sytuacją, w której pracownicy czekali na wezwanie do pracy, kiedy zajdzie akurat taka potrzeba. Nie mogli liczyć na „stałe" kontrakty, a jedynie kilkudniowe zlecenia. Inni nie odstawali stałej pensji, a wypłaty za wykonaną pracę.  Myślałem, że takiego stylu pracy pozbyliśmy się już w 1977 roku, na mocy ustawy o środowisku pracy - kończy Bakke.

Czy norweskie środowisko pracy wygląda rzeczywiście tak źle, jak przedstawia to przewodniczący Fellesforbundet? Czy winę ponoszą imigranci zarobkowi? A może Norweg przesadza?


Źródło: siste.no, zdjęcie frontowe: fotolia - royalty free



Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


cyc cyc

04-01-2015 13:04

Presja wywierana przez prawodawstwo dotyczące pracy, presja zarobkowa, zdrowotna, presja bezpieczeństwa. Nie wspominając już o presji dotyczącej kompetencji zawodowych, to wszystko zagraża naszemu środowisku pracy, na wszystkich płaszczyznach
no faktycznie zagrazaja imigranci norwegom
bo nie chca pracowac po 10godzin
nie chca pracowac za polowe stawki
nie chca pracowac bez ubezpieczenia
nie chca pracowac bez zabezpieczen i ubran ochronnych
nie chca pracowac z niekompetentnymi iniedouczonymi norwegami


a norwedzy chca pracowac 3 godziny z przerwami na kawe
zarabiac 3x wiecej niz imigranci
chorowac 200dni w roku
nie pracowac w branzach niebezpiecznych
brac pieniadze za prace o ktorej nie maja pojecia

Jan .

04-01-2015 12:06

Norweski zleceniodawca dba tylko o cztery rzeczy:
1. Simulere ærlighet
2. Spare
3. Spare
4. Spare
Dlatego też najlepszym komentarzem są tu słowa Kazika Staszewskiego:
"Już każdy powiedział to co wiedział,
Trzy razy wysłuchał dobrze mnie,
Wszyscy zgadzają się ze sobą,
A będzie nadal tak jak jest."

wieslaw wojnar

04-01-2015 12:02

maciejko napisał:
Nie wiem o jakiej branży mówisz, ale ja używam ludzi z Adecco i z rett bem i fakturuja mnie 315+ mva. To jakim sposobem mogą ci zapłacić 200kr? Kilometrówki nie płacę im nigdy.

Budowlanka, a co innego. Tylko ja nie mówie o pomocniku budowlanym, tam masz przecież chyba jak wiesz srednio 20,30 kr mniej. Pozatym to ze Ty nie płacisz nie znaczy że nikt nie płaci. Veidekke, Reinertsen, Tronrud itd płaca

Płace przez agencje :

163/180 pomocnik budowlany
180/220 te lepsze fachy


Wieksi placa jeszcze mniej, bo uzywaja wielu ludzi. Ja mam stawke 315 od agencji - Tyle za malarza( pomijam, ze rzadko sie do czegos nadaja i najczesciej po dniu musza ich wymieniac i to wielokrotnie. Mam opcje do 2 dni nie place, jezeli sie nie sprawdza. Sugerujesz, ze potentaci placa wiecej niz ja? heheh
Nie wiem jak to jest z innymi zawodami, ale znam prosjektlederow w Veid, skans, Peab, Tronrud bygg, hent i wiem, ze potrafia wycisnac z ciebie ostatnia korone wiec z agencji rowniez.

wieslaw wojnar

04-01-2015 11:11

maciejko napisał:
W każdej jednej agencji robisz tylko jak jest potrzeba.

Tak jak najbardziej jak jest potrzeba ale jezeli jestes dobrym pracownikiem to nie masz ani 1 dnia przestoju. Agencje lubią tych co władają jezykiem, gdzie klienci sami prosza o tych pracowników, Jezeli Lomo miałeś problemy w agencji żeby Ci dawali prace to mizerny z Ciebie pracownik.Chyba że pracowałes w jakis małych agencyjkach typu Sibe czy Arpi ale wieksze jak Rett i inne mają non stop prace.

Ta praca przez agencje na krótkie zlecenia jest już całkowicie nieopłacalna

Jest opłacalna, ja tak długo pracowałem, tylko Panowie cencie sie a nie że np. przychodzi 10 na budowe i jeden drugiego podpierdala do szefa...typowe w Rett Bemanning, ja pracowałem gdzie indziej.

Pozatym powiedz mi Lomo jak może być nieopłacalna praca jak dostajesz oppdrag na pol roku a póznij nastepny, stawki około 200 plus kilometrówka. Tylko cos trzeba umieć, znac jezyk, byc wesołym, komunikatywnym a nie mrukiem na budowie który tylko pracuje i sie nie odzywa do innych.

maja szczescie ,ze norweski nie jest jak angielski.70% pracodawcow wymienilo by tych leniuchow jak by mieli okazje wymienic ich na polakow z dobrym norweskim


Hahaha..dobre, i myslisz cepie że sami polacy by robili. A norwegowie by juz nie pracowali. Kiedys na budowie jakis Litwin przyszedł z propozycja że on wymieni ekipe na swoich i beda pracowac za 1/3 stawki to po 5 min został wyrzucowny dyscyplinarnie.

To tak samo jakby w Polsce ukraincy mieli zając wasze miejsca pracy...Pisze o polsce bo wiekszosc forumowiczów nawet w norwegii nie była i tylko szuka pracy. Ciekaw jestem jakie cwaniaki bylibście wtedy



Nie wiem o jakiej branży mówisz, ale ja używam ludzi z Adecco i z rett bem i fakturuja mnie 315+ mva. To jakim sposobem mogą ci zapłacić 200kr? Kilometrówki nie płacę im nigdy.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok