Tak wyglądała toaleta dwóch Polaków. Przez dwa lata mieszkali w przyczepie kempingowej w Telemarku
W SZOKU: Wiklinowe krzesło służyło im za WC screenshot/FriFagbevegelse
Dwóch Polaków, Andrzej i Zbigniew Hohendorf, przez kilka miesięcy pracowało dla norweskiej prywatnej firmy HT Eiendom. Robotnicy zakwaterowani zostali w starej przyczepie kempingowej w ogrodzie norweskiego szefa, w samym centrum Skien w południowo-wschodniej Norwegii. Jako toalety używali wiklinowego krzesła z wyciętą w siedzisku dziurą. Wodę pobierali z węża ogrodowego, a posiłki przygotowywali na drewnianych paletach.
O urągających warunkach zakwaterowania Polaków doniósł do norweskiej Inspekcji Pracy (Arbeidstilsynet) zaalarmowany sąsiad. Inspekcja zajęła się sprawą i w tej chwili rozważa oskarżenie firmy budowlanej o naruszenie ustawy o środowisku pracy.
– Oburza mnie również to, że to wszystko miało miejsce jakieś 200 metrów od ratusza – dodaje Tønnesen.
– Chciałem być miły
Ale pracodawca Polaków, Terje Rønning, zaprzecza, że zaoferował im zakwaterowanie. Mówi, że udostępnił im przyczepę tylko tymczasowo i za darmo, bo chciał być miły. Teraz czuje się napiętnowany przez związki i inspekcję pracy.
– Nie mieli gdzie nocować, więc powiedziałem im, że mogą tu pomieszkać. Ale skończyło się to tym, że zaśmiecili i zniszczyli mi wóz. Powbijali noże w ścianę i wyrwali toaletę – powiedział TV2.
Twierdzi też, że zdjęcia z ogrodu nie przedstawiają rzeczywistych warunków zakwaterowania Polaków. – Są sfabrykowane. To łajdactwo od A do Z – twierdzi.
Widział ich z okna
– Jeden z mężczyzn mieszkał tam przez dwa lata, więc to nie było chwilowe – mówi norweskim dziennikarzom.
Twierdzi również, że pracodawca widział z kuchennego okna miejsce, w którym robotnicy mieszkali. – Jeżeli pracownicy mieszkają na jego posiadłości, odpowiedzialność spoczywa na nim – dodaje.
– No more camping in Norway
– Nie będziemy już biwakować w Norwegii – zapowiada Andrzej Hohendorf w wypowiedzi dla norweskiej gazety. – Dla mnie to był zmarnowany rok. Tyle niedoli, a pieniędzy nie ma – mówi.
Bracia twierdzą, że obiecano im lepsze warunki, i że właśnie dlatego tak długo mieszkali w zdezelowanej przyczepie kempingowej.
215 000 NOK wypłaty
– Musieli pożyczyć pieniądze od rodziny i znajomych, żeby wrócić do Polski – mówi Tønnesen.
Pracodawca twierdzi jednak, że ci dwoje nigdy nie podpisali z nim stałego kontraktu o pracę.
To może Cię zainteresować
04-02-2017 16:24
1
0
Zgłoś
28-01-2017 20:04
3
0
Zgłoś
27-01-2017 00:57
27
0
Zgłoś
26-01-2017 22:08
0
-10
Zgłoś
26-01-2017 20:13
0
-1
Zgłoś
26-01-2017 20:04
13
0
Zgłoś
26-01-2017 17:00
29
0
Zgłoś
26-01-2017 16:53
19
0
Zgłoś