Norwegowie stacjonują m.in. w Kosowie i na Bliskim Wschodzie.
wikimedia.org/ CC-BY-2.0/PRT Meymaneh
Forsvaret, czyli Norweskie Siły Zbrojne, są aktywnym uczestnikiem różnych misji stabilizacyjnych i operacji pokojowych. Razem z sojusznikami z NATO i partnerami z ONZ norwescy żołnierze pilnowali i pilnują pokoju w najodleglejszych miejscach na świecie.
Norwegia, podobnie jak Polska, wysyła swoich żołnierzy na misje zagraniczne. Obecnie przebywają oni w wielu krajach w Europie, Afryce i Azji. Nie wszyscy są jednak zdania, że Norwegia powinna angażować się w tego typu operacje. Zdaniem krytyków, obecnie kraj powinien skupić się na własnych zdolnościach obronnych, a nie wysyłać cennych ludzi za granicę. Takiego zdania jest choćby rzecznik armii Eystein Kvarving.
Pod auspicjami NATO i ONZ
Obecnie kilkuset żołnierzy i funkcjonariuszy wykonuje misje z ramienia ONZ i NATO. Jedną z większych jest misja w Sudanie Południowym, który pięć lat temu ogłosił niepodległość. W Sudanie od wielu lat toczyły się konflikty na tle religijnym, a od kilku lat trwa w nim krwawa wojna domowa. Niestety, decyzja o podzieleniu kraju na część muzułmańską i chrześcijańską nie przyniosła trwałego pokoju, a sytuacja nadal jest napięta. W tym państwie służy szesnastu żołnierzy z Norwegii. Przebywają między innymi w stolicy Sudanu Południowego, Dżubie – odpowiadają za edukację i szkolenia.
Afrykańskie misje to nie tylko Sudan. Operacja pokojowa trwa również w Mali, gdzie czterech norweskich oficerów wspiera władze lokalne w utrzymywaniu porządku. W 2013 roku, kiedy rozpoczęła się ta misja, ONZ wysłał do Mali ponad dziesięć tysięcy ludzi. Teraz stopniowo ten kontyngent ulega zmniejszeniu. To afrykańskie państwo było zagrożone przez islamistów powiązanych z Al-Kaidą i Boko-Haram, ale zmagało się również z głodem, korupcją i słabością władz centralnych. Na początku operacji Norwegia oddelegowała dwudziestu żołnierzy, a od stycznia do października bieżącego roku w Mali służył norweski transportowiec C-130 Hercules.
Służą i giną
Około pięćdziesięciu Norwegów nadal stacjonuje w Afganistanie, a konkretnie na północy tego kraju, w prowincji Faryab. Rozpoczęta w 2002 roku misja zdążyła już zmienić swój charakter i z bardzo licznej, w szczytowym okresie nawet 600-osobowej misji z wykorzystaniem wojsk specjalnych, śmigłowców i samolotów F-16, stała się misją doradczą. Niestety, w ciągu wielu lat pobytu w Afganistanie, dziesięciu żołnierzy poniosło śmierć w walkach z talibami. Teraz jednak norwescy żołnierze nie biorą już udziału w akcjach bojowych, a zajmują się przede wszystkim szkoleniem, które będą kontynuować również w przyszłym roku. Minister Obrony Norwegii Ine Eriksen Søreide deklarowała:
Norwegia wspiera decyzję NATO o przedłużeniu zakończenia misji Resolute Support. Stan bezpieczeństwa w Afganistanie nadal jest niezadowalający. Ważne jest, aby wspomagać władze afgańskie w tak trudnej sytuacji, dlatego będziemy kontynuować naszą misję przez cały 2016 rok i być może 2017. (Regjeringen.no)
Dzisiaj jest już pewne, że żołnierze pozostaną w Afganistanie również w przyszłym roku.
W 2015 roku norweskich wojskowych przerzucono do Iraku, aby wspomagali to państwo w walce z tzw. kalifatem islamskim. Obecnie przebywa tam około pięćdziesięciu ludzi, ale kontyngent może zostać zwiększony do maksymalnie stu dwudziestu żołnierzy. Informacja o wysłaniu wojska do Iraku odbiła się głośnym echem w mediach, ponieważ zdecydowano o wysłaniu elitarnego batalionu Telemark. Jakie mają zadania? Podobnie jak na innych misjach, są przede wszystkim instruktorami i nie biorą udziału w bezpośrednich walkach.
Przebywają obecnie w północnej części Iraku, a ich misja potrwa na pewno do marca 2017 roku.Aktualnie Norwegia uczestniczy jeszcze w dwóch misjach wojskowych – w Kosowie i na Bliskim Wschodzie. Misja bliskowschodnia to najdłuższa misja pełniona przez Norwegów, którzy są w nią zaangażowani od 1956 roku.
Nieco bliżej Polski
Norwescy piloci wykonują zobowiązania NATO również blisko polskich granic, biorąc udział w misji rotacyjnej Baltic Air Policing. Rok temu, od maja do września, przebywali na Litwie. Misja zaczęła się w 2004 roku, polega na ochronie przestrzeni powietrznej państw bałtyckich, które nie posiadają lotnictwa wojskowego. Dyżur na niebie tych państw pełnią poszczególne kraje NATO, w tym Polska. Norwegia do Baltic Air Policing oddelegowała cztery samoloty F-16. W tym czasie Norwegowie zarejestrowali około 50 wtargnięć rosyjskich samolotów w przestrzeń powietrzną Litwy, Łotwy i Estonii. Łącznie do państw bałtyckich Oslo wysyłało swoje samoloty trzy razy.
Norwegowie współpracują z NATO również w ramach obrony przeciwminowej. To zadanie polega na patrolowaniu mórz i neutralizowaniu morskich niewybuchów.
Rotacyjna obecność – skąd my to znamy?
Tym razem Norwegowie będą witać obcych żołnierzy u siebie. Rząd w Oslo w październiku zapowiedział, że Amerykanie przyślą trzystu trzydziestu żołnierzy piechoty morskiej do Vaernes niedaleko Trondheim. Przejdą tam szkolenie w warunkach arktycznych. Marines przywiozą ze sobą czołgi, artylerię, a także sprzęt zabezpieczający logistykę. Obecność będzie rotacyjna i zacznie się od stycznia przyszłego roku. Jedna zmiana ma pozostawać w Norwegii na sześć miesięcy. Minister Obrony tak skomentowała przyjazd wojsk amerykańskich:
Obrona Norwegii zależy od wsparcia sojuszników. Dla norweskiego bezpieczeństwa jest decydujące, by nasi sojusznicy przyjeżdżali nabywać wiedzę umożliwiającą działanie w Norwegii. To unikalna możliwość wspólnego szkolenia z siłami amerykańskimi w norweskich warunkach. (Polskie Radio, komunikat PAP)
Obecność ma mieć charakter rotacyjny, tak samo jak wojsk amerykańskich w Polsce. Dla Norwegii jednak będzie to miało wielkie znaczenie, ponieważ nawet w okresie zimnej wojny Amerykanie tam nie stacjonowali. Ta misja, tym razem amerykańska, ma mieć charakter szkoleniowy.
Reklama