Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

Polacy w Norwegii

Polaku, weź dziecko i idź do teatru

Justyna Kotowiecka

27 listopada 2015 08:00

Udostępnij
na Facebooku
Polaku, weź dziecko i idź do teatru

fotolia.com - royalty free

Choć bajka powstała z myślą o dzieciach, to nie można oprzeć się wrażeniu, że jej przekaz, często niewygodny dla rodziców, jest właśnie do nas skierowany. Bo to my chcemy, aby nasze dzieci były najlepsze. Przekładamy na nie swoje chore ambicje i niezrealizowane marzenia.
Dziewięć lat to dużo. Z drugiej strony wcale nie tak wiele. Czas mija nieubłaganie. Zegar odmierza te same godziny dla wszystkich, a jednak gdy rozejrzymy się dokoła jedni stoją w miejscu, drudzy kręcą się w kółko, kilkoro wystrzeliło do przodu, zaś inni są hen za nami. Łączy nas jednak jedno. Wszyscy znaleźliśmy się w Norwegii. Każda emigracja jest inna i nie można absolutnie porównywać się do sąsiada, choć z tego, który wystrzelił do przodu, przykład się brać powinno. I tu daje o sobie znać nasz charakter. Bo my zazdrościmy. Okrutnie. Co robi Norweg? Otóż on przygląda się i myśli, co musi zrobić, aby mieć tak samo dobrze.
Dominika mieszka w Bergen dziewięć lat, choć dopiero od dwóch idzie za głosem serca. Nie, nie mówię tu o mężczyźnie, a o aktorstwie, które przez wiele lat było zamknięte na strychu pełnym niespełnionych marzeń. Dziś możemy mówić, że to co niemożliwe stało się możliwe! Dominika znów błyszczy na deskach teatru. Możemy jej zwyczajnie zazdrościć, tak po polsku, a jeszcze lepiej jak się solidarnie zbierzemy i zbojkotujemy jej występy. Bo to boli najbardziej. - Gdy opadnie kurtyna, nie ukrywam, rozglądam się po widowni wypatrując twarzy rodaków – mówi. Z drugiej strony jest o niebo lepsze rozwiązanie – możemy spojrzeć na nią jak na człowieka. Jak na równego sobie. Przecież nie różnimy się. Jesteśmy tacy sami. Co więc powstrzymuje nas przed spełnianiem swoich marzeń? Czego się boimy?

Jest takie powiedzenie, które przekazujemy sobie jak wirus na Facebooku, choć nigdy nie pochylamy się nad nim dłużej. Nie zastanawiamy nad sensem, choć to takie oczywiste. „Nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie”. Gdy pytam Dominikę, ile czasu zajęła jej realizacja projektu, ta odpowiada: - Dwa lata. Toż to szmat czasu! Prawda? Niemniej dziś to nie ma znaczenia, bo przedstawienie „Grzeczna” (Snill) to ogromny sukces. Słynna książeczka dla dzieci autorstwa norweskiej pisarki Gro Dahle doczekała się inscenizacji w reżyserii Przemysława Jaszczaka, młodego utalentowanego reżysera z Polski.

Znam wielu Polaków w Norwegii, którzy osiągają swoje cele i są spełnieni. Ale właśnie ci wszyscy władają językiem norweskim. Mają znajomych z różnych krajów i są bardziej otwarci na innych. Wydaje mi się, że ludziom brakuje pewności siebie i mają o sobie niskie mniemanie, niektórzy pewnie są leniwi... Aby zacząć realizować swoje marzenie na emigracji, potrzebna jest cierpliwość, bo to długi proces. Ale na pewno się opłaca. ~Dominika, mieszka w Bergen, aktorka

Sztuka opowiada o dziewczynce, która była tak grzeczna, cicha i perfekcyjna, że pewnego dnia stała się niewidoczna. To nieprawdopodobna historia, a jednocześnie tak bardzo realistyczna, że nie sposób pozostać na nią obojętnym. Choć bajka powstała z myślą o dzieciach, to nie można oprzeć się wrażeniu, że jej przekaz, często niewygodny dla rodziców, jest właśnie do nas kierowany. Bo to my chcemy, aby nasze dzieci były najlepsze. Przekładamy na pociechy swoje chore ambicje bądź niezrealizowane marzenia. Nie warto. Dlaczego? Na to pytanie znajdziecie odpowiedź po obejrzeniu sztuki, która urzeka scenografią, a jej głównym elementem są ruchome projekcje multimedialne. 

Jesteśmy, nie da się ukryć, bardzo zdolnym i pracowitym narodem. Skromni, a przede wszystkim pomysłowi. Na usta ciśnie się pytanie, dlaczego tak niewielu z nas realizuje swoje marzenia? Czego nam brakuje tu na emigracji? Raz jeszcze głos zabierze Dominika.

  – Przede wszystkim wielu z tych, którzy wyjechali za granicę ogranicza brak znajomości języka. A co za tym idzie poczucie niższości, wrogość, negatywna ocena innych i izolacja. Znam wielu Polaków w Norwegii, którzy osiągają swoje cele i są spełnieni. Ale właśnie ci wszyscy władają językiem norweskim. Mają znajomych z różnych krajów i są bardziej otwarci na innych. Wydaje mi się, że ludziom brakuje pewności siebie i mają o sobie niskie mniemanie, niektórzy pewnie są leniwi... Aby zacząć realizować swoje marzenie na emigracji, potrzebna jest cierpliwość, bo to długi proces. Ale na pewno się opłaca. Człowiek dużo zyskuje. Poznaje ludzi, ma lepszą pracę, otwiera się na inne kultury i jest szczęśliwszy. Z drugiej strony wielu z nas „wystarczają” te małe szczęścia jak dom i samochód i wtedy już dalej nie szukają... Nie wiem, czy to jest właśnie spełnienie marzeń? Czy tylko taka „zatyczka”, ale w sercu wciąż czegoś brakuje...  

– Wszyscy jesteśmy inni i mamy inne potrzeby, ale nie wierzę w to, że robiąc coś, czego nie lubimy, można długo i szczęśliwie żyć – podsumowuje Dominika – Myślę, że niezadowolenie wraca po czasie i atakuje z podwójną mocą. Dlatego nie wolno się oszukiwać, ale powoli, małymi krokami dążyć do celu, bo wszystko można osiągnąć, jeśli się tylko chce. Czego Wam życzę.


Open Window Theatre
SNILL av Gro Dahle alder: +5
28, 29.11. Cornerteateret kl. 12 og 17
Reklama
Gość
Wyślij
Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok