Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

18
Największy hodowca zwierząt futerkowych w Norwegii oskarżony o dumping socjalny

 
 
Inspekcja pracy (Arbeidstilsynet) wykryła cały szereg przypadków łamania prawa, gdy odwiedziła gospodarstwo Jana Gjesdala (na zdjęciu), posiacza największej w Norwegii hodowli zwierząt futerkowych, w Sandnes. Siedemnastu polskich pracowników mieszkało w jednym domu i jednym baraku, które nie spełniały ani jednego z ustawowych wymogów co do zakwaterowania.


Skandaliczne warunki i brak kontraktów

Polscy pracownicy mieszkali w barakach, które nie były sprzątane i nie miały dostępu do wody.

Jak stwierdziła Inspekcja Pracy, są to warunki mieszkaniowe absolutnie nie do przyjęcia:

- Było tam potwornie brudno. Jedyną dostępną wodą, była woda w toalecie. Wygląda na to, że w ogóle tam nie sprzątano - powiedziała po kontroli Gro Ellingsen z Inspekcji pracy. - To warunki absolutnie nie do przyjęcia. Takie zakwaterowanie nie spełnia żadnych standardów. Byliśmy świadkami bałaganu i braku higieny na poziomie, jakiego w dzisiejszych czasach w Norwegii nie powinno być nigdzie.

Szóstego listopada na farmie pojawiła się cała grupa inspektorów z Arbeidstilsynet. Wszyscy byli zszokowani panującymi tam warunkami. Poza kwestią zakwaterowania, większość pracowników nie miała umów o pracę, a ci, którzy mogli się takimi pochwalić, mieli je wybrakowane bądź zawierające zapisy niezgodne z prawem.

- To, co odkryliśmy na miejscu, to skandaliczne warunki pracy i zamieszkania pracowników. Chodzi tu o pracowników z zagranicy. To klasyczny przypadek dumpingu socjalnego, który jest w naszym kraju zakazany - podsumowała Ellingsen.

Zero zdziwień

Aleksandra Eriksen z firmy Polish Connection, pomagającej Polakom, którzy chcą pracować w Norwegii, była wyraźnie zasmucona, kiedy usłyszała o całej sprawie od dziennikarzy telewizji NRK:

- To szokujące, ale nie jestem zaskoczona. Od roku 2004 widzieliśmy wiele podobnych sytuacji, w tym często takich, które związane były ze złymi warunkami, w jakich mieszkali polscy pracownicy w Norwegii. Ta sprawa przypomina nieco przypadek z Drammen z roku 2008.

[Chodzi o pożar domu, w którym zginęło siedmiu Polaków. W drewnianym domu w Drammen, bez alarmów przeciwpożarowych i gaśnic, mieszkało wtedy dwudziestu polskich pracowników - przyp. red.]

Na pytanie dziennikarzy, czemu Polacy godzą się na takie warunki, Aleksandra Eriksen odpowiedziała:

- Kiedy alternatywą jest bezrobocie i brak dochodów, pracownicy często godzą się na wszystko.

Hodowca na celowniku

Jak się okazuje, Jan Gjesdal podpadł nie tylko Inspekcji pracy, ale również Inspekcji nadzoru żywności (Mattilsynet) i Towarzystwu ochrony zwierząt (Dyrevernalliansen).

Zaledwie kilka tygodni temu ujawniono, że Inspekcja nadzoru żywności znalazła w gospodarstwie Gjesdala wiele martwych i rannych zwierząt. Właściciel został zgłoszony na policję pod zarzutem maltretowania zwierząt futerkowych i owiec. Okazało się, że kiedy zwierzętom coś dolegało, właściciel niemal zawsze wolał je uśmiercić, niż próbować wyleczyć. Podobnie podchodził do osieroconych młodych, deklarując, że muszą nauczyć się samodzielności, a jeśli nie, po prostu zdechną. Obecnie sprawa jest wciąż badana przez policję.

W ubiegłym tygodniu Inspekcja pracy z Telemarku odkryła też złe warunki mieszkaniowe pracowników na należącej do Gjesdala fermie Norek w Nissedal. [Pisaliśmy o tym tutaj.]

W związku z tym wszystkim Inspekcja pracy postanowiła pilnie śledzić hodowców w gospodarstwach Gjesdala.

Aby Inspekcja pracy mogła zamknąć jakąś działalność, musi istnieć poważne zagrożenie dla życia lub zdrowia pracowników. To, co zobaczyliśmy tutaj, to bardzo poważna sytuacja, ale nie kwalifikująca się jeszcze do wydania decyzji o zamknięciu. Na razie wydaliśmy wiele obszernych nakazów z bardzo krótkim terminem wykonania - mówi Gro Ellingsen.

Jeśli i tym razem Jan Gjesdal nie potraktuje Inspekcji pracy poważnie, zostanie ukarany grzywną. On sam odmówił skomentowania sprawy.


Na podstawie: NRK

 



Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Eliza K

04-12-2012 08:13

losos1954 napisał:
mam wielu znajomych Norwegów,ale zawsze udowodniłem im swoją wyższość.
Znam takich jak ty, zarowno tutaj jak i w Polsce. Udowadnianie wszystkim innym na okolo swojej wyzszosci nie jest akurat pozytywna cecha.

wojciech sokolowski

04-12-2012 06:49

Drodzy przyjaciele,Norwegowie są trochę inni niż my.W Polsce też zachowujemy się podobnie w stosunku do innych nacji.Jako człowiek wykształcony radzę przekładać godność ponad dobrobyt,chociaż jeść trzeba.Przez 5 lat pobytu poznałem ich ,mam wielu znajomych Norwegów,ale zawsze udowodniłem im swoją wyższość.Ich wiedza jest ograniczona,a poziom intelektualny niski.I o tym pamiętajcie.Pozdro.

nat pat

01-12-2012 14:08

watrubki to sa u pakisa na tojen

* *

01-12-2012 09:42

Paweł taki tam

01-12-2012 09:07

slawekoko napisał:
W tym temacie znajdują się komentarze do artykułu Największy hodowca zwierząt futerkowych w Norwegii oskarżony o dumping socjalny
sami dajemy sie ruchać z apare groszy nie macie szacunku do siebie !!! za parę groszy większość z Polaków dała by sobie wyciąć nerki! Żałosne.



Jak by sobie dali wyciac nerke to by mieli kase i nie byo by ich tutaj.... chyba ze tu jest drozej na czarnym rynku i tu beda sprzedawac

Ewa St

01-12-2012 03:50

Pewnie był "humanistą", oni często się tym tłumaczą z nieznajomości podstaw z dziedzin ścisłych.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok