Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

10
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Polacy w Norwegii

Kryzys emigracyjny. Czy ktoś tu wie, kim jestem?

Kinga Kiani Ghalati

28 listopada 2015 08:00

Udostępnij
na Facebooku
38
Kryzys emigracyjny. Czy ktoś tu wie, kim jestem?

fotolia.pl - royalty free

Polacy przyjeżdżają do Norwegii w różnym celu. Część odwiedza rodzinę lub przyjaciół. Sporo osób podejmuje studia. Jednak zdecydowana większość wiąże swoje nadzieje ze znalezieniem pracy i rozpoczęciem nowego, lepszego życia. Wszyscy mamy podobne doświadczenia.
Ci, którzy mieli już jakiekolwiek doświadczenia emigracyjne, często z nutą wyższości, wypowiadają się, zwłaszcza incognito, na forach dyskusyjnych. Ironizują na temat osób, które podjęły decyzję o przeprowadzce „na żywioł”, bez „nagranej” pracy.

Jeśli pominąć sarkazm, to pewnie mają sporo racji w tym, że do wyjazdu należy się dobrze przygotować. I wcale nie chodzi tu o zabranie swetra, czy oszczędności. Dobrze wiedzieć, jakie dokumenty mogą być potrzebne, warto zadbać o znajomość języka.

Jednak nie zawsze wszystko jest takie klarowne, a często i sytuacja nie sprzyja właściwemu przygotowaniu. Czy Polacy mogą na siebie w takich sytuacjach liczyć?

Zagubiona tożsamość

– Może się wydawać, że to łatwa praca, ale tak nie jest. To praca fizyczna, w pośpiechu i stresie, z nie zawsze miłymi klientami.

Ola ukończyła informatykę na UW. Pracowała jako programistka. Już na studiach zdobywała doświadczenie zawodowe, kończyła dodatkowe kursy programistyczne. Wraz z Mateuszem, swoim narzeczonym, przeprowadziła się do Norwegii w pośpiechu. Mateusz dostał pracę na platformie, czasem nie ma go kilka tygodni.

– Mieszkamy tu prawie rok – mówi chłopak. Ja mam znajomych praktycznie tylko z pracy, bo jak wracam, to z Olą nadrabiamy czas, kiedy nie możemy być razem. Widzę, jak z pełnej marzeń, pewnej siebie dziewczyny, Ola zmieniła się w refleksyjną i cichą osobę, a cała jej pewność siebie wyparowała. Ja wiem, dlaczego. Kelnerowanie w barze to nie jest dobre zajęcie dla inteligentnej dziewczyny, która potrzebuje wyzwań i realizacji zawodowej. Zupełnie zagubiła swoją tożsamość i wartość.

Mateusz myślał nawet o powrocie z Olą do kraju, ale dziewczyna kategorycznie odmówiła.– Mati ma tu świetną pracę, a ja...widocznie muszę się jeszcze trochę przemęczyć i też się odnajdę. W Norwegii łatwiej o pracę fizyczną niż umysłową. Bez znajomości norweskiego ani rusz – dodaje.

Czy ktoś tu wie, kim jestem?

Koleżanka Oli, Iza, ma jeszcze mniej ciekawą sytuację. Ukończyła studia marketingowe z dwoma specjalizacjami. W Norwegii pracuje jako sprzątaczka.

Wcześniej dużo płakałam z upokorzenia. Myślałam polskimi kategoriami i stereotypami, że sprzątaczka to pewnie osoba, która nie chciała się kształcić – opowiada Iza. – Ja nadal nie rozpowiadam, gdzie pracuje. Bo z jednej strony tu, w Norwegii jest inaczej i żadna praca nie hańbi, a z drugiej nie wyobrażam sobie nawet mówić o tym, co robię ludziom w Polsce.
~Iza, w Polsce zajmowała się PR i marketingiem, w Norwegii jest sprzątaczką

Iza rozniosła dziesiątki CV, zawsze otrzymywała tą samą odpowiedź, że potrzebna jest znajomość języka. Więc się zawzięła. Poszła na kurs językowy. Potrafi się porozumieć, mówi coraz lepiej. To jednak wciąż za mało, żeby podjąć pracę w zawodzie. A lata lecą.

– Ostatnio wyjaśniałam ludziom z jednej z firm, którą sprzątam, czym zajmowałam się w Polsce. Jakoś z niedowierzaniem patrzyli, że łączyłam zawodowo PR, marketing, fotografikę i administrację stron www. Czasem wydaje mi się, że Norwedzy myślą obrazami. Stoi przed nimi dziewczyna z mopem, to wiadomo, sprzątaczka. Nawet nie wysilają się, by poznać „background”. Czasem zadaję sobie pytanie retoryczne: czy ktoś tu w ogóle wie, kim jestem? Jakie było moje życie wcześniej? – kończy refleksją dziewczyna.

To swoisty paradoks. Młodzi wyjeżdżają z Polski, bo nie mogą znaleźć pracy lub nie mogą się z niej utrzymać. Wolą sprzątać norweskie biura i domy, słuchać niewybrednych komentarzy rodaków, którzy już awansowali zawodowo, wolą kelnerować, pracować jako malarze. I tylko czasem z niedowierzaniem, zastanawiają się, dlaczego tak mało wsparcia i zwykłego, dobrego słowa dostają od rodaków w Norwegii.

Przecież prawie każdy ma podobne doświadczenia i znajomość sytuacji ekonomicznej w Polsce. Czy można tak szybko zapomnieć, że prawie każdy zaczynał od podobnego pułapu? Czy tak trudno o zwykłą, ludzką życzliwość?
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


defenderr

30-11-2015 16:07

HotLips napisał:
HanslubMosze napisał:
HotLips napisał:
HanslubMosze napisał:
HotLips napisał:
WujekJanek napisał:
No i oczywiscie lepiej byc zdrowym i bogatym, niz chorym i biednym.


Milego dnia wszystkim zycze


Bogatym chce byc niemalze kazdy, bogactwo niematerialne nie przyciaga swym blichtrem
( chyba, ze tylko wtajemniczonych ).
I tak sie zastanawiam, czy owo duchowe bogactwo, ktore moze objawiac sie roznymi bolami egzystencjonalnymi nie stoi na z gory straconej pozycji. Wiekszosc bowiem z rozkosza i na ochotnika oddaje sie zwyklym, przyziemnym bulom.
Jak wiadomo bol bulowi nie jest rowny.


Dorotka- te "egzystencjonalne" to w kontekście "buli" czy może cysiek pratkuje? Skąd u ciebie taka maniera wiejskich blogerek? Niepodobna! Ten tego ten.


Bardzo czesto Dorotki sa ze wsi, to i moze ja jakas kariere blogerki wiejskiej moge poczynic. W koncu pisze dla ludu, po niemalze ludowemu. Z bulami i bez.


Myślałem, że Dorotki są z Kansas, a problemy "egzystencjonalne" to majo ludzie po wsiach. Inne to majo egzystencjalne.


Uff, no teraz to mi przyjdzie popelnic samobulstwo forumowe. Zablyslam niewiedza pomieszana z pycha, ze wiem lepiej.
Bede musiala teraz wycofac sie do mojej wsi i pobolewac egzystencjonalnie po katach.

PS. Kiedys pomylilam tutaj na MN kastety z kastanietami...i chlopcy mieli zabawe. Zreszta ja tez, bo moje bledy mnie nie wprowadzaja w stress, ale w dobre samopoczucie, iz w dalszym ciagu jestem omylnym czlowiekiem.


ochydnym czlowiekiem i niedouczonym

jak to bylo z szabelka na czolgi

Dorota Hansen

30-11-2015 14:55

HanslubMosze napisał:
HotLips napisał:
HanslubMosze napisał:
HotLips napisał:
WujekJanek napisał:
No i oczywiscie lepiej byc zdrowym i bogatym, niz chorym i biednym.


Milego dnia wszystkim zycze


Bogatym chce byc niemalze kazdy, bogactwo niematerialne nie przyciaga swym blichtrem
( chyba, ze tylko wtajemniczonych ).
I tak sie zastanawiam, czy owo duchowe bogactwo, ktore moze objawiac sie roznymi bolami egzystencjonalnymi nie stoi na z gory straconej pozycji. Wiekszosc bowiem z rozkosza i na ochotnika oddaje sie zwyklym, przyziemnym bulom.
Jak wiadomo bol bulowi nie jest rowny.


Dorotka- te "egzystencjonalne" to w kontekście "buli" czy może cysiek pratkuje? Skąd u ciebie taka maniera wiejskich blogerek? Niepodobna! Ten tego ten.


Bardzo czesto Dorotki sa ze wsi, to i moze ja jakas kariere blogerki wiejskiej moge poczynic. W koncu pisze dla ludu, po niemalze ludowemu. Z bulami i bez.


Myślałem, że Dorotki są z Kansas, a problemy "egzystencjonalne" to majo ludzie po wsiach. Inne to majo egzystencjalne.


Uff, no teraz to mi przyjdzie popelnic samobulstwo forumowe. Zablyslam niewiedza pomieszana z pycha, ze wiem lepiej.
Bede musiala teraz wycofac sie do mojej wsi i pobolewac egzystencjonalnie po katach.

PS. Kiedys pomylilam tutaj na MN kastety z kastanietami...i chlopcy mieli zabawe. Zreszta ja tez, bo moje bledy mnie nie wprowadzaja w stress, ale w dobre samopoczucie, iz w dalszym ciagu jestem omylnym czlowiekiem.

Dorota Hansen

30-11-2015 14:09

HanslubMosze napisał:
HotLips napisał:
WujekJanek napisał:
No i oczywiscie lepiej byc zdrowym i bogatym, niz chorym i biednym.


Milego dnia wszystkim zycze


Bogatym chce byc niemalze kazdy, bogactwo niematerialne nie przyciaga swym blichtrem
( chyba, ze tylko wtajemniczonych ).
I tak sie zastanawiam, czy owo duchowe bogactwo, ktore moze objawiac sie roznymi bolami egzystencjonalnymi nie stoi na z gory straconej pozycji. Wiekszosc bowiem z rozkosza i na ochotnika oddaje sie zwyklym, przyziemnym bulom.
Jak wiadomo bol bulowi nie jest rowny.


Dorotka- te "egzystencjonalne" to w kontekście "buli" czy może cysiek pratkuje? Skąd u ciebie taka maniera wiejskich blogerek? Niepodobna! Ten tego ten.


Bardzo czesto Dorotki sa ze wsi, to i moze ja jakas kariere blogerki wiejskiej moge poczynic. W koncu pisze dla ludu, po niemalze ludowemu. Z bulami i bez.

Dorota Hansen

30-11-2015 13:33

WujekJanek napisał:
No i oczywiscie lepiej byc zdrowym i bogatym, niz chorym i biednym.


Milego dnia wszystkim zycze


Bogatym chce byc niemalze kazdy, bogactwo niematerialne nie przyciaga swym blichtrem
( chyba, ze tylko wtajemniczonych ).
I tak sie zastanawiam, czy owo duchowe bogactwo, ktore moze objawiac sie roznymi bolami egzystencjonalnymi nie stoi na z gory straconej pozycji. Wiekszosc bowiem z rozkosza i na ochotnika oddaje sie zwyklym, przyziemnym bulom.
Jak wiadomo bol bulowi nie jest rowny.

Dorota Hansen

30-11-2015 13:23

Cortez1 napisał:
Puk,puk - proszę o ciszę! Otwieram dystertację naukową: Status intelektualno-wykształceniowy a poziom zgagi samopoczuciowej u Polaka emigranta.
.....(też) zmywałem w Hotelu "Neptun"/Bergen (Ty Polak jestes?..Tak..Haha..ja jestem z zespolu Stana Getz,a,on tez Polak i ciagle prosil po polsku: Stari pozich stuwe..",sprzatalem na budowie (Grieghallen/Bergen), pakowałem łososie,robiłem magisterkę,pakowałem lososie,robilem doktorat,pakowalem lososie,tworzylem CBOS,pakowalem lososie,pisalem przemowienia dla Prezydenta RP,pakowalem lososie, tworzylem wlasne firmy polsko-norweskie...tesknilem do pakowania lososi...zarabialem duuuzo..tesknilem do pakowania lososi...,zbankrutowalem i zostalem z goła doo.., pakowalem lososie,podnioslem sie,pakowalem lososie..mam sie swietnie..tesknie do pakowania lososi....
Ale prawie nigdy nie palila mnie zgaga : kim zesz ja nie jestem a musze pakowac lososie ! Malo tego - od pewnego momentu bawilo mnie to,ze moge "przebierac sie" na kilka miesiecy w roku za polskiego robola i sluchac polecen..hahaha...Norwegow,ktorzy w Polsce bali by sie nawet mego spojrzenia.Paradoksalnie byla to forma odreagowania za czas funkcjonowania w ogromnym stresie (biznes w PL i Rosji), odpoczynek od przymusu permanentnych decyzji...lepsze niz wakacje w St.Tropez...ale tez i forma zemsty na Norwegach za ich spojrzenia "z gory",za te zezowate ich komentarze: co wy Litwini (aaa.. ty Polak jestes,a jaka roznica..)..wiecie.. Zemsta,bo ja moglem wracac do ulubionych zajec w PL, wojazy po Europie, spotkan z przyjaciółmi,cudownej polskiej przyrody..super drog,knajp itd,itd....a Oni zostawali z tymi swoimi smierdzacymi rybami (de facto losos nie smierdzi) i wracali do tych swoich drewnianych ,zimnych domkow wsrod skal i krzakow.
Wiec, Rodacy, nie katujcie sie samobiczowaniem za rozziew miedzy waszym polskim statusem a..konserwacja powierzchni płaskich lub ekwilibrystyka na rusztowaniach. Przyjdzie i Wasz czas - spoko.
Nie probujcie jednak z waszych zawodow w N - tych wykonywanych i zyciowych - tworzyc wzorcow,bo ich realizacja zamieni Nas Polakow w narod sprzataczy do wynajecia. A tak żle nie jest!


Uff, moze zaczniesz pakowac dorsze ?

Cortez1 N

30-11-2015 13:20

HanslubMosze napisał:
Cortez1 napisał:
HanslubMosze napisał:
WujekJanek napisał:
HotLips napisał:
Kluczem do szczescia nie jest sukces, lecz szczescie jest kluczem do sukcesu. Jezeli ktos tego nie osiagnal, to najwyzsza pora wracac do punktu wyjscia. Gdziekolwiek by ten punkt sie nie znajdowal.

No i to jest wlasnie konkluzja ksiazki Kaniuszkina. Pieniadz jest Bogiem, jedynym i najwyzszym. Jesli bedziesz mu oddawal czesc, to byc moze osiagniesz nieomal swego rodzaju niesmiertelnosc.
Pieniadz moze Ci zapewnic "niesmiertelnosc", ale nie szczescie czy dobre samopoczucie.
Bo pieniadz jak kazda inna religia obiecuje tak naprawde jedno: niesmiertelnosc.
O szczesciu ani slowa.


A po chuj mi niesmiertelnosc? Faktyczna czy metaforyczna? W ciagu tego zycia juz jestem zmeczony obcowaniem z osobnikami pokroju cyska lub rzadzacych w PL. Nie sadze bym zniosl niesmiertelnosc z ciagle pojawiajacymi sie nowymi i ich bezgraniczna wiara w odnowienie, ktore z przyczyn obiektywnych nie moze nastapic. W funkcji czasu zapewne by mnie to dobilo, a zywot jak w dniu swistaka musi byc straszny.
Natomiast niesmiertelnosc metaforyczna - czyli w pamieci potomnych. Co mi po niej skoro bede martwy fizycznie i nie doswiadcze w zaden sposob owej pamieci czy to zlej czy dobrej.

Jednym slowem, dobrze, ze zemre i nic po mnie nie zostanie. No moze poza pula genow w moich dzieciach, pod warunkiem, ze beda mialy potomkow.

-----------------
Przed owym zejsciem sugerowalbym,dla spokoju ducha - w kontekscie wspomnianej puli, konfrontacje genów Twych dziatek z DNA listonosza....


Bardzo konkretne pytanie. Badanie DNA zrobilem z czystej ciekawosci, bo cory bardziej do matki podobne, a w owym czasie duzo pracowalem w innych krajach.
Zgodnosc calkowita, choc dla dopelnienia calosci przyznam, ze slabo mnie zajmowala idea przekazywania genow i nawet gdyby okazaly sie nie moje to bym sie nimi zajal jak wlasnymi.
Mam nadz wyjasnienie satysfakcjonuje

---------
Genow moich synow,choc podobno "zedrzyj skore".nigdy bym nie badal...ze strachu.Ale gdyby nawet "cuś" to....j.w. ))

Dorota Hansen

30-11-2015 13:19

HanslubMosze napisał:
[b]
BTW - nie jestem chrzescijaninem.


Moze bog wiekszosci upatrzyl sobie ciebie na ateiste lub innego odstajacego wyznaniowo?

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok