Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

6
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Aktualności

Norwegowie, którzy uciekli z dziećmi przed barnevernet, “w Polsce odetchnęli”. Ale chcą już wracać

Joanna Irzabek

17 lipca 2016 19:13

Udostępnij
na Facebooku
2
Norwegowie, którzy uciekli z dziećmi przed barnevernet, “w Polsce odetchnęli”. Ale chcą już wracać

Natasha i Erik uciekli do Polski w obawie przed barnevernet MN

Natasha i Erik, którzy uciekli do Polski z bliźniaczkami, są w dobrych rękach, zapewniają aktywiści, którzy pomagają im w ukrywaniu się w Polsce. Policja ich nie ściga. Ale decyzje o ich losie dopiero zapadną – w Norwegii.
Ponad pół roku temu Natasha Olsen Myra (24) urodziła bliźniaczki, które kilka godzin po porodzie zostały odebrane przez norweskie barnevernet. Podstawą interwencji urzędu było zaświadczenie wystawione w 2005 roku, w którym lekarz stwierdzał, że dziewczyna ma problemy psychiczne. 

W kwietniu niezależna komisja okręgowa podjęła decyzję, że dziewczynki powinny pozostać z rodzicami, ale najpierw skierowała rodzinę do instytucji opieki, gdzie Natasha i Erik (21) mieli przebywać z córkami pod okiem opiekunów. Dwa nowe badania psychologiczne pokazały, że stan psychiczny matki mieści się w granicach normy i że bezpodstawnie wystawiono jej kiedyś “żółte papiery”. Mimo to bernevernet w Stange, gdzie mieszka rodzina, zadecydowało o odebraniu rodzicom prawa do opieki. 

Tyle że w tym czasie Natasha i Erik byli już w Polsce, dokąd uciekli po kryjomu, i gdzie ukrywają się do tej pory. W zeszłą sobotę pojawili się jednak otwarcie na demonstracji przeciwko barnevernet w Warszawie, zorganizowanej w tym samym czasie, co szczyt NATO. Wygląda więc na to, że nikt ich nie ściga – przynajmniej w Polsce.  

Sprawa jest o tyle niejasna, że wcześniej norweska TV2 podała, że rodzice są ścigani przez tamtejszą policję i że ich ucieczką zajął się Interpol. Czy ich przyjazd do Warszawy oznacza, że “pościg” odwołano i młodzi są w Polsce bezpieczni?
Zapytaliśmy Komendę Główną Policji m.in. o to, czy Norwegowie są tu bezpieczni. Polska policja odesłała nas z pytaniami do norweskiej: “Gospodarzem postępowania jest strona norweska i tylko ona upoważniona jest do udzielania informacji. W związku z powyższym Policja polska nie komentuje sprawy”, otrzymaliśmy odpowiedź.  Norweska policja dotychczas nie odpowiedziała na pytania. 

Polskie MSZ również nie udzieliło nam informacji. “Z uwagi na dobro rodziny nie jesteśmy upoważnieni do przekazania bardziej szczegółowych informacji”. Ale dodano: “Należy pamiętać, że Norwegia należy do EOG, stąd jej obywatele, tak jak i obywatele polscy mają swobodę podróżowania i wyboru miejsca zamieszkania na terenie obu krajów.”

“Płakali na zmianę”

Podczas gdy instytucje milczą, w sieci huczy od apeli i spekulacji. Internet szybko stanął po stronie Natashy i Erika. 

Raymond Skorstad, dyrektor stowarzyszenia Barnets Beste (Dobro Dziecka) pisze na fanpage’u norweskiej grupy La Natsha og Erik få jentene sine (Pozwólcie Natashy i Erikowi odzyskać swoje dziewczynki), że w tej sprawie nie ma nic nielegalnego. Grupa ma w tej chwili 3,677 członków i prowadzi zbiórkę na pobyt pary w Polsce. W momencie, kiedy Natasha i Erik opuścili kraj, nie było wiążącej decyzji o odebraniu im praw rodzicielskich, a komisja nie miała uprawnień do podejmowania decyzji w sprawie dzieci, które nie znajdują się na terenie Norwegii, opiniuje Skorstad.

Polscy internauci apelują z kolei o polityczny azyl dla ukrywającej się rodziny. Chcą, żeby Polska dała im schronienie przed “faszystami z Oslo”. Działa też polska “grupa wsparcia”, której członkowie podają sobie rodzinę “z rąk do rąk”.

– Erik z Natashą są w Polsce bezpieczni.  – zapewnia inny aktywista, który opiekował się nimi przez kilka dni w jednym z polskich miast. Zastrzega sobie anonimowość. – Polska policja nic im nie zrobi, bo żadnego przestępstwa w Polsce nie popełnili. Gdyby ich ścigał Interpol, to zostaliby już dawno zatrzymani – uważa.  

– Mogę tylko powiedzieć, że to jest sytuacja traumatyczna dla nich, dla mnie i dla wielu osób, które im pomagają – mówi Kornel, który gościł parę w swoim mieszkaniu. On też zastrzega anonimowość i nie chce podawać informacji o tym, gdzie przebywają. – Młodzi są pod wpływem ogromnego stresu – opowiada. – Byłem świadkiem, jak przechodzili czterogodzinne załamania nerwowe, płakali na zmianę. Żyją w dużym napięciu. 

W ciągu ostatnich dziesięciu dni oboje kilka wywiadów polskim mediom, byli na demonstracji w Warszawie, zmieniali miejsca zamieszkania. – Oni po prostu muszą mieć spokój, żeby zacząć dostrzegać piękno bycia rodzicem.
Uciekli z dziećmi z Norwegii, znaleźli schronienie w Polsce. Teraz chcą wracać Moja Norwegia

Powrót do życia

Apele o azyl nie do końca trafiają w sedno sprawy. Jeśli wierzyć relacjom polskich opiekunów norweskiej pary, Erik i Natasha chcą wracać do Norwegii.  – Podoba im się w Polsce, ale czują się tutaj obco. Chcą zostać tylko do czasu rozwiązania sprawy – mówi Kornel. Chcą wrócić do Norwegii – potwierdzają inni. – Pobędą trochę w Polsce, może trzy miesiące, może pół roku, potem wrócą. Bardzo tęsknią. 

Ich powrót do normalnego życia w Norwegii zależy jednak od tego, czy zostaną wycofane zarzuty. Czy ucieczka do Polski może w tym zaszkodzić? Niestety nie udało nam się uzyskać komentarza adwokat pary, Astrid Gjøystdal w związku z jej urlopem w Stanach Zjednoczonych. 

– Wszyscy liczymy się z tym, że sprawa może mieć negatywny finał – przyznaje Kornel. – Moim zdaniem należy im się odszkodowanie za to, że bezpodstawnie zabrano im dzieci. Powinni dostać mieszkanie i program pomocy, żeby mogli się ustabilizować emocjonalnie i przyzwyczaić do rodzicielstwa. Trzeba zbudować pozytywną współpracę z opieką socjalną, a nie tworzyć nerwową sytuację, w której matka zastępcza może w każdej chwili zabrać im dzieci. 

Na pytanie, dlaczego osobiście zaangażował się w pomoc tej czwórce, odpowiada:
– Dla mnie to jest sprawa jasna, że oni są stroną poszkodowaną. Zostali pozbawieni prawa opieki nad własnymi dziećmi na podstawie nieaktualnych badań lekarskich, przez siedem miesięcy nie mieli prawa przebywać z własnymi dziećmi i nauczyć się rodzicielstwa. Zamiast robić z nich kryminalistów, należy dać im pomóc.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


km896450

20-07-2016 01:03

Pamiętajcie !!! - Nigdy nic nie załatwiajcie w urzędach ustnie!!! - wszystko trzeba na piśmie.

Załatwiałeś coś w urzędzie na "gębę" i się dziwisz?

Chyba oczywistym jest, że trzeba mieć papiery.

bamel

18-07-2016 09:46

To co wyrabiają norweskie instytucje i norweska administracja to w głowie się nie mieści!,- w moim przypadku udi przerobiło mnie Polaka na obywatela Rumunii ! - i napisali że urodziłem się w Bukareszcie oraz odmłodzili mój wiek o 8 lat,bezprawnie przetrzymują mój dowód tożsamości ,twierdzą że nie należy mi się advokat i tłumacz , w ubiegłym roku deportowali mnie w dniu w którym miała się odbyć sprawa przed norweskim trybunałem - masakra.
Pamiętajcie !!! - Nigdy nic nie załatwiajcie w urzędach ustnie!!! - wszystko trzeba na piśmie. Pozdrawiam.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok