Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

5
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Kultura

Skandynawskie kino: mrozi krew w żyłach

Udostępnij
na Facebooku
Skandynawskie kino: mrozi krew w żyłach


Dramaty rodzinne, kryminały, czarne komedie, kino dla dzieci - skandynawska kinematografia przeżywa istne ADHD.

Właśnie dobiegł końca Sopocki Festiwal Filmowy. Przez ponad tydzień filmy nagradzane na świecie i niszowe produkcje konkurowały z obleganymi sopockimi plażami. Kino skandynawskie miało w tym roku mocną reprezentację. Mogliśmy zobaczyć kilkanaście produkcji "made in Scandinavia", w tym wybór filmów kręconych kobiecą ręką

Norwegia nas filmowo rozpieszcza nie od dziś. Od 2001 roku ten pięciomilionowy kraj realizuje bardzo ambitne kinomatograficzne cele: chce produkować 25 długometrażowych filmów rocznie, wysyłać swoje ekranizacje na prestiżowe festiwale filmowe w Berlinie, Cannes i Wenecji, i aż 40 proc. czołowych pozycji w przemyśle filmowym oddać kobietom. Najnowsze efekty twórczej ofensywy mieliśmy okazję ocenić okiem filmożercy-amatora podczas tegorocznego festiwalu. Przeczytajcie recenzje.     

She Monkeys
Źródło: youtube.com

Jeżeli musisz zarwać nockę ze względu na pracę, projekt czy egzamin, obejrzyj „Drugą szansę". Nie zaśniesz do rana. 


Może dlatego, że z filmów skandynawskich najlepiej zapamiętałam „Białe szaleństwo" i „Jabłka Adama", projekcja filmów „Druga szansa" i „She Monkeys" była dla mnie kubłem zimnej wody. A po tym pierwszym sen unikał mnie dwie noce. 

„Druga szansa" to zeszłoroczny film z pogranicza dramatu i thrillera w reżyserii Dunki Susanne Bier, dwukrotnej laureatki Oscara. Film jest serią następujących po sobie tragicznych wydarzeń, z których każde jest konsekwencją poprzedniego. Ale tych konsekwencji nie da się przewidzieć - wiadomo tylko, że stanie się coś złego. Jednak wyobraźnia reżyserki za każdym razem idzie o wiele dalej niż przewidywania widza.    

Główną postacią „Drugiej szansy" jest policjant Andreas (Nikolaj Coster-Waldau), zamożny, szczęśliwy mąż pięknej Anny (Maria Bonnevie) i ojciec nowo narodzonego Alexandra. Serię dramatycznych wydarzeń rozpoczyna interwencja będącego na służbie Andreasa oraz jego partnera Simona w patologicznym domu, gdzie mieszka psychopatyczny narkoman ze swoją partnerką. Podczas przeszukiwania mieszkania policjanci natrafiają na przerażający widok - w ukryciu znajdują skrajnie zaniedbane, płaczące niemowlę...   




Od tej pory losy obu rodzin w nieoczekiwany sposób zaczną się przenikać, co spowoduje, że bohaterowie pokażą swoje twarze w nowym świetle, a ich postawy etyczne, decyzje i zachowania przestaną być czarno-białe. Rodzina patologiczna stworzy dla rodziny Andreasa krzywe zwierciadło.   

Tymczasem ludzie opuszczają salę kinową, nie wytrzymując emocjonalnego napięcia, dwie starsze panie chlipią za moimi plecami. Natomiast Andreas na ekranie doświadcza coraz bardziej dramatycznych zawirowań.   

Obraz Susanne Bier jest przerażający i szokujący. I chociaż niesie za sobą ważny przekaz (niejeden!), forma, w jakiej ów przekaz jest podany, jest co najmniej ciężkostrawna... Ale po namyśle przypuszczam, że taka może właśnie ma być - wówczas przekaz pozostaje nam w głowie tak długo, jak tłusty obiad na żołądku.   
To jednak oznacza, że „Druga szansa" nie jest dla każdego. Silny ładunek psychologicznych problemów i tragiczne wydarzenia mogą niepotrzebnie sponiewierać wrażliwą psychikę. Dla niektórych jednak będzie to psychologiczny majstersztyk o niezamierzonym pomnażaniu zła.   

Szwedzki film „She Monkeys" (2011) Lisy Aschan jest jak cisza przed burzą. Nie można wytrzymać od duchoty. A burza nie nadchodzi.   


Obrazy z filmu Aschan przedstawiają przede wszystkim trudne relacje, w których ludzie nie rozmawiają ze sobą i nie okazują emocji. Między innymi dlatego film pozostawia widza bez żadnej odpowiedzi, za to z masą pytań.    


Emma i Cassandra to dziewczyny trenujące woltyżerkę, obie chcą wystąpić na pokazie, jednak najpierw muszą postarać się, by przejść eliminacje. Tak rozpoczyna się niepokojąca relacja polegająca na niezdrowej rywalizacji i jednoczesnej erotycznej fascynacji. Emma jest milcząca i lubi kontrolować, Cassandra jest spontaniczna, atrakcyjna i także chce dominować. Ich więź jest z góry skazana na porażkę, jednak koniec wygląda inaczej niż moglibyśmy się spodziewać...   

Między wszystkimi bohaterami filmu daje się wyczuć dziwne napięcie, które w żadnym momencie nie zostaje ani rozładowane, ani nawet wyjaśnione. Jest chłód, milczenie, rozczarowanie, manipulacja i agresja.   

Czegoś tu jednak brakuje. Nadmiar symboliki zaczyna w pewnym momencie przytłaczać, a przydałoby się chociaż jedno wyjaśnienie, by widz mógł mieć punkt zaczepienia i podążyć za tropem.   

Niemniej obraz Aschan jest skonstruowany w ciekawy i - w przeciwieństwie do „Drugiej szansy" - w ascetyczny sposób, co wzmaga napięcie i pozwala skupić się na detalach. Dzięki niedopowiedzeniom możliwe są też różne interpretacje.


Zdjęcie frontowe: fotolia.pl - royalty free




Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok