Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

Kultura

Pokolenie bez granic i stereotypów – rozmowa z Pawłem Jackowskim

agnieszka.kujawa@mojanorwegia.pl

28 listopada 2015 07:00

Udostępnij
na Facebooku
3
Pokolenie bez granic i stereotypów – rozmowa z Pawłem Jackowskim

MN

Ile razy spotkaliście się za granicą z krzywdzącymi opiniami na temat Polaków? Było wam głupio, wstydziliście, a może po prostu udawaliście, że nie słyszycie? Wrażenia młodej emigracji w rozmowach o stereotypach i życiu za granicą zawarł w swojej książce „Pokolenie bez granic” Paweł Jackowski.
„Pokolenie bez granic” to seria wywiadów, w których autor rozmawia z przedstawicielami młodej polskiej emigracji. Osób, które swojego miejsca szukają w różnych europejskich (i nie tylko) krajach. Wszystkie historie, mimo że opowiadają o losach bohaterów mieszkających w różnych państwach, łączy wspólny mianownik uniwersalnych pytań o życie za granicą, marzenia, tęsknotę oraz poczucie tożsamości narodowej.

Tytuł książki „Pokolenie bez granic” napisanej przez Pawła Jackowskiego, odnosi się do zjawiska, którego współcześnie doświadczamy – dużego odpływu młodych Polaków do innych państw. Książka miała w pewien sposób dać głos osobom nie wpisującym się w stereotypowy obraz polskiego emigranta, który często ma negatywne konotacje.
Autor wielokrotnie spotykał się ze stereotypowym myśleniem na temat swojego pochodzenia. W Danii, gdzie od kilku lat mieszka, zdanie o naszych rodakach nie jest najlepsze. Z reguły postrzega się Polaków jako ciężko pracujących, ale prostych, nie mających zbyt wielu ambicji, ludzi nie stroniących od alkoholu. Bywa, że za rodaków za granicą niekiedy musimy się wstydzić. 

– Byłem ciekawy jak inni Polacy, którzy wyjechali z Polski na studia, a potem rozpoczęli ciekawe kariery zawodowe, radzą sobie z istniejącymi stereotypami o Polakach. Interesowało mnie to, w jaki sposób stereotypy wpływają na życie innych emigrantów z Polski. Zależało mi na tym, by przedstawić historie osób, które wyjechały z Polski z poczuciem braku „daty ważności” ich wyjazdu, czyli bez konkretnych planów na powrót do kraju – mówi Paweł.
okładka książki
okładka książki Źródło: fot. Pawel Jackowski

Nie jesteś tacy jak inni Polacy?

Za granicą również częściej niż w kraju pochodzenia  dopadają człowieka stereotypy. Nie inaczej jest z Polakami.

– Przykładowo: jeśli w Polsce zobaczysz rano pijanego człowieka na ławce, to fakt, robi się przykro, ale nie myśli się, że wszyscy mieszkańcy kraju muszą tacy być. Odwróćmy jednak sytaucję. Widzisz pijanego Polaka w obcym kraju i nagle Duńczyk, Norweg, Szwed, czy Niemiec wyrabia sobie negatywną opinię. Chcąc, nie chcąc, stajesz się częścią stereotypu „wszyscy Polacy piją na umór”. Z miejsca stajesz się więc kimś “gorszym” w oczach osób zamieszkujących dany kraj od urodzenia – mówi autor książki.

Skoro spotkanie ze stereotypami jest nieuniknione to jak sobie radzić z krzywdzącymi opiniami innych na temat danej narodowości?

– Wiele razy zdarzyła mi się sytuacja, kiedy Duńczycy byli zdziwieni, że jestem z Polski i nie jestem taki jak reszta Polaków, o których wcześniej słyszeli lub których poznali. Najpierw z docinkami na temat mojego pochodzenia radziłem sobie poprzez poczucie humoru. Jeżeli ktoś zażartował sobie z faktu, że jestem z Polski, to traktowałem to z przymrużeniem oka i śmiałem się razem z moimi duńskimi kolegami. Problem w tym, że po kilku latach takie żarty przestają być śmieszne. Po kilku latach pobytu w Danii skończyłem studia magisterskie, miałem dobrą pracę, realizowałem swoje marzenia. Jednak nadal czułem się traktowany jak obywatel drugiej kategorii – opowiada Paweł.
Fragment książki
Fragment książki Źródło: fot. Paweł Jackowski
Autor książki podkreśla, że dobrą metodą na zamknięcie drogi stereotypom jest opanowanie nowego języka. Ludzie za granicą nabierają większego respektu do osób, które włożyły trud żeby nauczyć się komunikować w obcej mowie.

– Książkę „Pokolenie bez granic” pisałem bardziej z poczucia pewnego rodzaju misji. Ten rodzaj młodej emigracji, który chciałem przedstawić, praktycznie w ogóle nie istnieje w mediach i w świadomości zarówno Polaków w kraju, jak i obywateli innych krajów. Jest cała masa utalentowanych, inteligentnych, ambitnych Polaków mieszkających za granicą, którzy potrafili nie tylko się odnaleźć w nowej kulturze, ale także realizować swoje marzenia i odnosić sukcesy. Uważam, że jako Polacy nie mamy powodów do kompleksów. Są stereotypy o praktycznie każdej narodowości, jednak przez to, że z Polski wyjechało bardzo dużo ludzi w relatywnie krótkim czasie, w wielu krajach zachodnich zaczęły pojawiać się pewne powielane uproszczenia. Gdyby do Polski nagle przyjechało 160 tysięcy mieszkańców jakiegokolwiek kraju, to natychmiast pojawiłyby się stereotypy z nimi związane. Swoją drogą w samym Londynie mieszka 160 tysięcy Polaków. Nieoficjalne dane mówią nawet o 200 tysiącach –  twierdzi Paweł.

Oczekiwania, pragnienia i wątpliwości

W książce padają również pytania o powody wyjazdu z Polski. Oprócz czynników ekonomicznych, chęci zarobienia pieniędzy, istnieje jeszcze szereg innych przyczyn. Ciekawość, chęć przeżycia czegoś nowego, dokształcenia się w specyficznej dziedzinie, wyjścia poza schemat.

– Wydaje mi się, że w Polsce od początku wtłacza się młodym ludziom pewien szablon życia. Skończ szkołę, zakochaj się, ożeń, załóż rodzinę. Jeżeli gdzieś pojawi się luka, wiele osób uzna to za dziwne. To, że ktoś chce zrobić sobie rok przerwy po skończeniu liceum czy studiów i wyjechać, by pomyśleć nad przyszłością, zastanowić się co chce zrobić ze swoim życiem, nadal jeszcze dziwi wiele osób. Chociaż myślę, że to również zaczyna się zmieniać – mówi Paweł.

Ciężko podejmować decyzje o radykalnych zmianach, kiedy przez całe młode życie jesteśmy poddawani społecznej presji wypełniania oczekiwań. Autor uważa jednak, że każdy nosi w sobie podświadomą chęć zmiany. Emigracja wnosi w życie dużo nowości. To zdecydowany plus wyjazdu. Zmiana środowiska, sposobu życia, poznanie innych ludzi, ich historii, uczenie się samodzielności to wszystko ubogaca młodą osobę decydującą się na wyjazd.
Czy za granicą młodość faktycznie trwa dłużej?
Czy za granicą młodość faktycznie trwa dłużej? Źródło: fot. Paweł Jackowski
– Pierwszy raz wyjechałem jeszcze w liceum. Miałem jednak pewien wentyl bezpieczeństwa – jechałem za granicę tylko na trzy miesiące, żeby zaoszczędzić pieniądze na studia. Podróż traktowałem bardziej jako przygodę, nie jako sposób na życie. Jednak nawet tak krótki wyjazd sprawia, że z jednej strony wiele spraw można sobie w głowie na nowo poukładać, a z drugiej podejść do pewnych kwestii z większym luzem – przekonuje autor.

Emigracja ma jednak również swoją ciemniejszą stronę, o której wypowiadają się rozmówcy Pawła. Wiele osób zwraca uwagę na problem tęsknoty, wyobcowania, ale również stereotypowego myślenia o Polakach.

– Na początku jest euforia. Wszystko trzeba odkryć, prozaiczne rzeczy nabierają dla nas nowego wymiaru, właśnie dlatego że są dla nas nowe, świeże. Obcy język, inna kultura, odmienny sposób załatwiania zwykłych, urzędowych spraw, nowi znajomi. Niestety, stan tej euforii po pewnym czasie mija i zastępuję ją szara rzeczywistość, z którą trzeba sobie poradzić niezależnie od tego, czy mieszka się w Polsce, czy w innym kraju – przyznaje Paweł.
Patrząc na historie przedstawione w książce “Pokolenia bez granic”, można dojść do wniosku, że kryzys przychodzi po sześciu-dwunastu miesiącach spędzonych poza krajem. Rozmówcy podkreślają, że są momenty, w których zadaje się sobie pytanie „a co by było gdybym jednak nie wyjechał?”

– Sam siebie o to pytałem. Miałem sporo wątpliwości. Były momenty, w których zastanawiałem się po co tu jestem, po co się męczyć, przecież mogę wrócić. Pomimo tego, że studiowałem na dobrej uczelni, to jedyną pracą jaką mogłem znaleźć na pierwszym roku studiów była praca w McDonalds na nocne zmiany... W tych momentach starałem się jednak myśleć o tym, jak mogę zmienić swoje nowe życie na lepsze. Dlatego skupiłem się na studiach, na poznawaniu nowych ludzi oraz na realizowaniu swoich zainteresowań. Nawet w późniejszym etapie pobytu za granicą pytanie “a co by było gdybym został” lub “ciekawe jak by było pomieszkać w Polsce” powracają – mówi autor.
W rozmowach często pojawia się pytanie o powrót do Polski
W rozmowach często pojawia się pytanie o powrót do Polski Źródło: fot. Paweł Jackowski

Wrócisz do Polski?

W książce kilka razy pojawia się pytanie o powrót do kraju. Autor „Pokolenia bez granic” pokazuje, że nie jest to łatwa decyzja.

– Po sześciu latach poczułem, że chcę wrócić do Polski. Zobaczyć jak się żyje, co się zmieniło. Wróciłem do Warszawy i zostałem tam prawie rok. Pierwsze 4-5 miesięcy było fantastyczne. Pracowałem nad książką, rozwojem własnej firmy, grałem dużo muzyki. Zachwycałem się tym, jak bardzo europejskim miastem jest Warszawa i jak wiele się w Polsce zmieniło. Dopiero kiedy rozpocząłem stałą pracę w Warszawie i zderzyłem się z szarą codziennością, kulturą pracy w Polsce, mentalnością ludzi, kosztami życia, korkami na drogach, to zauważyłem, że jest sporo rzeczy do których wcale nie chcę się przyzwyczaić, że mieszkałem w Danii na tyle długo, że ciężko było mi się przestawić na polski tryb życia. Nie oznacza to, że w Polsce życie jest gorsze. Po sześciu latach w Kopenhadze ciężko mi się było przyzwyczaić do Warszawy i do trybu życia jakie to miasto dyktuje. W Polsce jest po prostu inaczej. Powrót to sprawa indywidualna. W książce pojawiają się również historie osób, które zdecydowały się na powrót do kraju i dobrze się czują z tą decyzją – mówi Paweł.
Autor w swojej książce zauważa jeszcze jedną ciekawą rzecz. Emigrant jest w pewnym sensie rozdarty na pół. Będąc w obcym kraju tęskni za Polską, a wracając w rodzinne strony, myśli o swoim domu, który stworzył za granicą.

– Młodzi ludzie są przyzwyczajeni do tego, że mogą swobodnie podróżować. Wyjazd do innego europejskiego kraju nie jest dla nich już takim wydarzeniem, jak niegdyś był dla ich rodziców. Osoba, która wyjedzie z kraju musi w pewnym stopniu stać się osobą “bez granic” i na przykład na nowo przemyśleć takie zagadnienia jak „gdzie jest mój dom”. Młodzi emigranci łapią się na tym, że mówiąc „jestem u siebie”, myślą Berlin, Monachium, Sztokholm, Kopenhaga czy Oslo mimo tego, że pochodzą z Polski – tłumaczy autor.

Książka „Pokolenie bez granic” ma szansę sprawić, że pozbędziemy się kompleksów. Wiadomo, że nie można odpowiadać za stereotyp przypisany dla całej grupy społecznej czy narodowościowej. Można jednak zmienić sposób myślenia i swoją postawą udowodnić, że nie należy mierzyć wszystkich jedną miarą i zadowalać się tym, co powierzchowne.
Więcej informacji o publikacji i działaniach autora możecie znaleźć na profilu Pokolenie bez granic. Książkę można również zakupić tutaj.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Cortez1 N

28-11-2015 14:19

J 102. Zamilcz. Jeśli nie wiesz o czym mowie.

Cortez1 N

28-11-2015 14:00

Jaki emigrant???? Kto to???
Ten, który za godzinę, dwie za śmieszne pieniądze może być w domu, w Polsce????
Jaką różnica dla kogoś z Pcimia, poza pensja, jest pracować w Oslo przy Dupaveien niż w Krakowie przy ul. Dupowskiego?
Emigrant to był mój dziadek, który dostał 100 lat temu "sifkarte" i popłynął do Detroit wiedząc,że nigdy już nie zobaczy maleńkiej córeczki, która została u wujkow w Polsce, bo sukinsyny amerykanskie zezowatym dzieciom zgody nie dawali.
Jajoglowi 21 wieku przestanie metlic te swoją quasi-emigrancka mantre będąc...45 min od domu.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok