Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

Kultura

Dołujące kino skandynawskie?

Redakcja

25 lipca 2015 08:00

Udostępnij
na Facebooku
Dołujące kino skandynawskie?


Tymi tematami łatwo odstraszyć widownię. Ale skandynawscy filmowcy opanowali sztukę łączenia dramatu z lekkością i grozy z humorem.


Eskapada freaków


Czarna komedia w reżyserii Lisy Langseth porusza niełatwy temat narodzin upośledzonego dziecka. A serwuje go tak, że widownia wychodzi rozweselona. 

Piękna Alicia Vikander (jedno z najgorętszych szwedzkich aktorskich nazwisk) wciela się w rolę młodej Eriki, pewnej siebie, spełnionej zawodowo kobiety, która ma elegancko skrojony plan na życie. Erika przygotowuje się do wyczekiwanych narodzin pierwszego dziecka. Wszystko idzie jednak nie tak. Zaplanowane cesarskie cięcie nie wchodzi w grę, Erika musi rodzić naturalnie, wpada w panikę, dziecko rodzi się z niedotlenieniem mózgu. Kamera rejestruje sceny jak dokument. Śledzi Erikę z bliska w panice, furii, rozbiciu i depresji. 


"Hotel", zwiastun. AuroraFilmsPl

Ale ten mroczny początek jest zwodniczy, bo dość szybko paradokumentalny dramat przeradza się w całkiem zabawny film drogi. Grupa wsparcia, w której Erika odnajduje bratnie wykolejone dusze wyrusza w spontaniczną podróż po hotelach, by z dala od świata zmierzyć się z życiowymi traumami. 

- Majowie mieli przechlapane - mówi jeden z uciekinierów, który do poduszki czyta opasłe dzieło o historii tortur, by odnaleźć w nim właściwą dla siebie 
metodę autoagresji - Nawiedzały ich klęski żywiołowe, dzieci marły im z głodu, a oni i tak wracali do uprawy ziemi i zapominali o tym, co się wydarzyło. 

W takim towarzystwie życiowa katastrofa Eriki zamienia się w kurs męstwa. W efekcie dostajemy lekkostrawny komediodramat, który z sympatią portretuje zwariowanych odmieńców, którzy biorą się za bary ze swoimi tragediami. 

Hotel (Hotell), reż. Lisa Langseth, Dania, Szwecja, 2013, 97 min

W alpejskim kurorcie

Ruben Östlund, znany w Polsce z "Gry" (2011), stawia konstrukcję dramatu na głowie: zaczyna od "wielkiego boom", a przez resztę filmu każe widzom przyglądać się jak bohaterowie otrząsają się z szoku. 

 

"Turysta", zwiastun. Againstgravitypolska

Zamożna szwedzka rodzina wypoczywa w alpejskim kurorcie. Żona i dwójka dzieci mają wreszcie okazję spędzić wspólne wakacje na stoku z zapracowanym tatą. Ale do uśmiechów pozowanych przed obiektywem kurortowego fotografa trzeba ich specjalnie zachęcać. Prawdziwy test rodzinnych więzi zwala się znienacka. Kiedy we czwórkę jedzą obiad na balkonie z panoramicznym widokiem na Alpy, z sąsiedniego stoku stacza się lawina. 

Wszyscy uchodzą bez szwanku, ale w małżeństwie Tomasa (Johannes Kuhnke) i Ebby (Lisa Loven Kongsli) zaczyna się burza. Luksusowy urlop zamienia się w uciążliwą wiwisekcję jednej chwili. Ona ma swoją wersję zdarzenia, on swoją. Powoli pruje się przykładne małżeństwo, opada maska odpowiedzialnego ojca. W powietrzu wiszą pytania o instynkt i naturę, rolę kobiety i mężczyzny, rodzinę i wspólnotę. 

Film mógłby łatwo ześlizgnąć się w melodramat, ale domieszka skandynawskiego humoru czyni cuda. 

Turysta (Force Majeure), reż. Ruben Östlund, Dania/Francja/Norwegia/Szwecja 2014, 118 min

 

Czytaj także: Skandynawskie kino: mrozi krew w żyłach 

Więcej o skandynawskich filmach zaprezentowanych podczas tegorocznego Sopot Film Festival czytaj w sekcji Panorama: skandynawskie kino kobiece


zdjęcie: fotolia.pl - royalty free

Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok