Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

7
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Historia

Żądni krwi barbarzyńcy, czaszki jako kielichy? Nic z tych rzeczy. Obalamy najpopularniejsze mity o wikingach [CZ. DRUGA]

Hanna Jelec

26 listopada 2016 08:00

Udostępnij
na Facebooku
Żądni krwi barbarzyńcy, czaszki jako kielichy? Nic z tych rzeczy. Obalamy najpopularniejsze mity o wikingach [CZ. DRUGA]

Zrekonstruowana łódź wikińska. wikimedia.org/ CC-BY-SA-3.0/Midnightblueowl

Nie nosili rogatych hełmów, nie odprawiali zmarłych do Walhalli na płonących statkach i… nie wszyscy byli wikingami – to ustaliliśmy już tydzień temu. A co z runami, smokami i piciem z czaszek swoich wrogów? Oto druga piątka mitów obalanych przez specjalistów od wikingów z Uniwersytetu w Durnham.

5. Wikingowie zamieszkiwali całą Skandynawię

Twórcy filmów i seriali często zapominają o tych, którzy są równie charakterystyczni dla obszaru Północy – Samach. Nomadowie zwani „Sami” lub „Samowie” zamieszkiwali tereny Norwegii, Szwecji, Finlandii, a nawet Rosji. Wikingowie znali jednak ich pod nazwą „Finowie”. Wśród obu grup etnicznych nierzadko dochodziło do interakcji w postaci handlu wymiennego czy małżeństw pomiędzy samsko-wikińskimi klanami. Tajemniczość Samów wynikała najprawdopodobniej z ich specyficznych obrzędów. Mieszkańcy Północy mieli bowiem swoich szamanów, odpowiedzialnych między innymi za przepowiadanie przyszłości czy podróże poza ciało. Temat Samów pojawia się też w sagach islandzkich. Dziś to pełnoprawni obywatele Norwegii, z własnym językiem, samskim parlamentem i przedstawicielami Samów w rządzie.

6. Używali czaszek swoich wrogów jako kielichów

Mimo że właśnie taki obraz maluje się w „Asterixie”, jest on daleki od prawdy. Za pomyłkę możemy winić Olego Worma, siedemnastowiecznego Duńczyka, który opublikował w 1636 r. książkę „Runy lub najdawniejsza duńska literatura”. To właśnie tam zacytowano wiersz nordycki, w którym podmiot liryczny, wkraczając do Walhalli, „pił z zaokrąglonych gałęzi czaszki”. Jednak opis ten, od początku nieco dziwny, odnosi się do… picia ze zwierzęcego rogu. Ole Worm przetłumaczył to na swój sposób, a wikingowie stali się w oczach wielu jeszcze większymi barbarzyńcami. Co ciekawe, takie praktyki zdarzały się wśród plemion włoskich i rosyjskich. A oberwało się jak zwykle wikingom.

7. Na dziobach wszystkich statków mieli smoki

Owszem, zdarzało się, że budowniczy umieszczali na dziobach figury mające przestraszyć wroga, a także dodać sił wikingom. Jednak badania archeologiczne wykazują, że większość statków nie miała tego typu „udziwnień”. Do tej pory odkryto tylko jeden smoczy statek – w duńskim Ladby. Innym dowodem na istnienie tego typu ozdób mogą być nordyckie rysunki statków odkryte na ścianach Hagii Sophii w Stambule – tak, tak, tam też dotarli ci mężni wojownicy. Ale najwyraźniej o smoczych statkach mówi trzynastowieczna księga z Islandii. Autor wspomina, że w XIII wieku nieliczni z posiadających smocze statki, musieli pozbyć się smoka z dziobu, by… nie wystraszyć duchów ziem Islandii.

8. Żądni krwi barbarzyńcy?

Wiele filmów i seriali ukazuje wikingów jako umorusanych krwią, brutalnych wojowników niszczących wszystkie świętości. Musimy jednak pamiętać. że to jedynie europejska wizja mieszkańców Północy. W rzeczywistości ich system prawny był złożony i sprawny, a wiele zapisów zawierało zwrot „na prawie powinien być kraj zbudowany”. Zresztą, to wikińskie motto do dziś przyświeca islandzkim policjantom. Althingi, islandzki parlament będący jednym z najstarszych, każdego roku zbiera się na Skale Prawa, a wyznaczony mówca recytuje z pamięci obowiązujące prawa. Z pewnością inspiracją były zwyczaje tych niby-niecywilizowanych i barbarzyńskich wikingów.

9. Wikingowie pisali runami

Owszem – ale tylko czasami. Runów używano do przekazywania krótkich informacji – grawerów na grobach czy osobistych, niewielkich przedmiotach. Najczęściej były to wyznania miłości, lub po prostu imiona właścicieli danej rzeczy. Choć zdarzały się też dogryzki – naukowcy odkryli runy oznaczające w wolnym tłumaczeniu… co drugie graffiti na polskich murach.

10. Ivar Bezkostny rzeczywiście nie miał kości?

Choć wiele przydomków brało się z cech charakterystycznych odpowiadających wyglądowi danej osoby, niektóre z imion nijak miały się do rzeczywistości. Możemy jedynie przypuszczać, że Ketil Płaskonosa czy Thorbjorg O Piersiach jak Statek nie wzięły się znikąd. Jednak niektóre z przydomków pojawiły się dopiero w późniejszych wiekach. Błędu w tłumaczeniach, literówki i nieznajomość kontekstu historyczno-kulturowego powodowała, że wielu z wojowników zostało „przechrzczonych” na Beznogich, Bez Kości czy Włochatych. I tak Ivar –przywódca wielkiej Armii w Heathen – skończył jako Ivar Bez Kości. Co kryje się za tym przydomkiem? Naukowcy obstawiali już masę odpowiedzi: impotencja, choroba kości, reumatyzm. Najnowsza teza Elizabeth Ashman Rowe sugeruje, że to po prostu kolejny błąd historyków – słowo exosus pomylono z exos.


Źródło: Oxford University Press
Reklama
Gość
Wyślij
Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok