Ksiula napisał:
WujekJanek napisał:
Ksiula napisał:
Tak jak w temacie, wiecie kim jest ringehjelp/ekstrahjelp w sklepie i czym to stanowisko różni się od zwykłego butikkselger?
I kto to jest levepriseventyr?
To tez jest butikselger.
Tylko ze bytikselger moze niec heltid, czyli pelen etat, 5 dni w tygodniu, 8 godzin. Soboty z reguly wolne, bo od tego jest frajerstwo ktore ma deltid.
Deltid to czesciowa umowa o prace. Na przyklad masz zagwarantowane 10 gdodzin w tygodniu. Obstawiasz to, czego nikt nie chce, czyli popoludnia, wieczory i weekendy. Pracujesz tyle ile dadza Ci godzin, czasem zagwerantowane 10 (minimym to 5,5 godziny tygodniowo), a czasem wyrobisz i 50 jak chcesz brac wolne zmiany. A jak Ci cos nie pasuje, potrzebujesz wolny wieczor czy weekend, to tez spoko, zawszec przeciez jest jakis ringehjelp, ostatni sort miesa armatniego.
Ringehjelp ma zagwarantowane to, ze nic nie ma zagwarantowane. Czasem moze pracowac i 40 godzin w tygodniu, a czasem przez miesiac nikt do niego nie zadzwoni. A z reguly jak dzwonia to z informacja, ze za 2 czy 3 godziny zaczynasz. Nic nie mozesz sobie zaplanowac. Za nadgodziny, prace w godzinach wieczornych czy weekendy dostajesz zwykla stawke. To znaczy nie zwykla, tylko zwykla przyslugujaca ringehjelp...
Oczywiscie teoria jest piekna i zupelnie inna... Natomiast rozumiem ze interesuje Cie jak to jest naprawde a nie teoretycznie. Ringehjelp jest dobre dla osob chcacych sie zalegalizowac i majacych klopoty z nadwaga. Masz papier ze pracujesz, ale zarobki nasz takie, ze gdyby nie pomoc zywnosciowa z organizacji harytatywnych to zdechla bys z glodu
Dziękuję za szczegółowe informacje! Teraz już wszystko rozumiem. Wiadomo, że chodzi mi o to jak jest w rzeczywistości, a nie na papierze. A orientujesz się jak mniej więcej te zarobki wyglądają w liczbach? Dla zwykłego selger i dla ringehjelp?
Po pierwsze skoncz z mysleniem po polsku, czyli ile zarabia taki, a ile zarabia owaki, a jak awansuje, to bede zarabiac tyle, a jak nie to sryle...
W Norwegii wszyscy zarabiaja tyle samo. Oczywiscie wiem, ze na tym forum az roi sie od fachowcow, ktorzy zarabiaja po 50.000kr na reke miesiecznie, albo i wiecej. Papier cierpliwy, wszystko przyjmie, chcesz to popatrz:
A ja, to zarabiam 100.000kr miesiecznie podstawy, a razem z prowizjami i premiami ponizej 200.000kr na reke miesiecznie to nie schodze...
Widzisz? Dalo sie napisac? Dalo. Internet przyjal.
Ja wiem, ze nowoprzybyli caly czas mysla po polsku, czyli ze pani Kasia co siedzi na kasie dostaje 1.200PLN, pan Zdzisio, kierownik dzialu ma 4.500,- podstawy, a kierownikmarketu czasem i do 15.000 dochodzi... Ale tu tak nie ma. W Norwegii bez wzgledu na to co robisz jak dostajesz 15.000kr to jestes dziad. A jesli dostajesz przelewy rzedy 30.000kr, to wyzej juz w zasadzie sie nie da... Ja ze stosunku pracy mam w granicach 35 do 40.000 brutto (podkreslam, BRUTTO) i jest to naprawde bardzo duzo. Nawetr dla norwega jest to bardzo wysoki zarobek. I nie patrz na te ich warte dziesiatki milionow domy i setki tysiecy samochody. W tym kraju kazdy wbity w sciane gwozd jest 6 razy zastawiony w 12 bankach...
Czy to dobrze, czy zle, czy sie oplaca czy nie, nie mi to osadzac, ja jedynie stwierdzam fakt.
Jesli chcesz zarabiac duze pieniadze, to nie idziesz do pracy, tylko zakladasz wlasna firme i wtedy widelki zaczynaja Ci sie od spotkania z Bostyrmanem, a koncza... w zasadzie limitu nie ma.
Wracajac do tematu: jako pracownik sklepu dostaniesz stawke godzinowa od 150kr do 170kr na godzine. Oczywiscie brutto. W zaleznosci od ilosci wypracowanych godzin, grafiku itp, zarobisz od ZERO koron miesiecznie (rigehjelp do ktorego akurat w danym miesiacu nie dzwonili), poprzez 16 do 20 tysiecy netto (staly pracownik sklepu zarabiajacy kiepsko lub bardzo dobrze) az do 22 -25tysiecy netto (leder ktory w zasadzie ma materac na lagerze i nawet spi na swoim stanowisku pracy).
Pamietaj o tym, zeby sie nie wyrywac i nie wykazywac. Jak sie chcesz wykazac, to zostajesz przez kolegow odebrana jako idiotka i zeczewiscie jestes skonczona idiotka jesli liczysz na to, ze szefostwo to doceni. Szewostwo stwierdzi, ze jestes idiotka, nie potrafisz pracowac w grupie i pozbedzie sie ciebie przy najblizszej okazji. Panietaj, ze w Norwegii tylko idiota lub nowoprzybyly Polak (w zasadzie na jedno wychodzi) angarzyje sie emocjonalnie w prace. Robisz to co ci karza i ani na milimetr wiecej. Samodzielne myslenie jest zabronione. Jesli masz jakis swietny pomysl ktory usprawni i ulatwi prace to wez sobie pause, zrob kawe, zapal papierosa i poczekaj az Ci przejdzie. I jeszcze raz: myslenie surowo zabronione. Jak rozbije sie butelka z cola i leder poprosi abys pozbierala szklo, to pozbieraj szklo. Nie badz nadgorliwa i nie scieraj podlogi, skoro nikt cie o to nie prosil, bo momentalnie wszyscy zaczna Cie traktowac jak skonczonego debila albo Polaka (bez roznicy w zasadzie).
Natomiast pamietaj, aby bardzo duzo opowiadac, deklatowac, obiecywac. Opowiadaj jacy to my wszyscy jestesmy zaangarzowani, jak to wspolnie pracujemy na sukces sklepu, jak jest swietnie, a bedzie jeszcze lepiej. No i oczywiscie wszystko wszystkim obiecuj. Nie boj sie, nikt nie bedzie oczejkiwal spelnienia tych obietnic, w Norwegii obietnice skladamu nie po to, aby sie z nich wywiazywac, tylko zeby rozmowa milo i przyjemnie sie toczyla, aby wszedzie do okola byly tylko szczesliwe usmiechniete buzie... Bezmyslne, zaklamane, egoistyczne, ale usmiechniete i deklarujace przyjazn i mbezinteresowna pomoc.
Powodzenia w Norwegii zycze.
JAN.