Witam, dziękuję za wszystkie komentarze, chciałbym odnieść się do niektórych z nich.
Panie Bogdanie (pozostanę przy tej formie, w rozmowie moglibyśmy mówić sobie po imieniu ale w wersji pisanej, póki nie znamy się osobiście, wolę tak) – dziękuję za konstruktywną krytykę, każdy Pana wpis jest poparty rzeczowym uzasadnieniem a ponieważ rzeczywiście nie udaje mi się ustrzec wpadek, poprzez pokazywanie ich Czytelnikom chroni ich Pan przed przyswajaniem błędów wykonując tym samym dobrą robotę. Takie komentarze motywują mnie też do większej uwagi nad materiałem, który publikuję i jestem pewien, że sprawą honorową będzie dla mnie radykalne zmniejszenie zarówno błędów językowych i gramatycznych, jak też zwykłych literówek. Zatem przepraszam za błędy i dziękuję za wszystkie konstruktywne uwagi.
Nieco mniej cieszą mnie komentarze (wybrane z dłuższego odcinka czasu i nie będące Pana autorstwa, Panie Bogdanie) zawierające sformułowania w stylu "beznadziejny artykuł", "kierowca-pseudonauczyciel", "lepiej zająłbyś się czymś innym niż robieniem tego byle jak" i nie poparte żadną agrumentacją. Z reguły nie wchodzę w takich przypadkach w polemikę, ale skoro odpowiadam Panu Bogdanowi, skorzystam ze sposobności i przedstawię mój własny pogląd na niektóre kwestie.
Nie jestem biegły w języku norweskim, nie jestem nauczycielem ani lektorem (skończyłem Dziennikarstwo na Uniwesytecie Warszawskim) i choćbym się nie wiem jak starał, błędów językowych do końca nie wyeliminuję (w jęz. polskim staram się nie podpadać). Ale wiem, że Poradnik "Z Przymrużeniem Języka" broni się czymś innym, czego próżno szukać w innych tego typu publikacjach i jestem pewien, że nie jest to "byle jakie". Oczywiście nie upoważnia mnie to do lekceważenia przekazywanej wiedzy, o czym wiem doskonale. Tak jak wiem, ile nocy zarwałem by oddać odcinek w formie rzetelnej i ciekawej. Nie jest to łatwe, zwłaszcza gdy się pisze sześćdziesiąty odcinek... Coraz trudniej zaskoczyć, coraz więcej czasu zabiera zwykłe znalezienie tematu... A bywa że mój konsultant, dyplomowany tłumacz, podaje mi rozwiązanie inne niż w słowniku lub internecie, znajomy Norweg też nie ma pewności a na norweskich forach internetowych toczy się zażarta dyskusja o właściwe brzmienie słowa lub wyrażenia. Język obcy to nie matematyka w której tylko jeden wynik jest prawidłowy. Są dialekty, slangi, wersje potoczne, młodzieżowe – czasem jest to galimatias trudny do ogarnięcia. Tak jak z naszym ojczystym językiem polskim – posłuchajmy jak fatalną polszczyzną posługują się niektórzy politycy czy sportowcy, ileż błędów można znaleźć w portalach informacyjnych (ostatnio moje miasto nazwano Biały Stok)... I gdy przychodzi piąta rano i pora się zbierać do właściwej etatowej pracy, trzeba zdecydować – skreślić cały wątek czy wybrać wersję najbardziej prawdopodobną... Bywa, że skreślenie wątku nie wchodzi w grę bo na nim opiera się rysunek, który muszę wymyślić dzień wcześniej by dać czas rysowniczce. I gdy uznaję, że jest "ok" i wysyłam wersję optymalną, po 2 dniach pojawia się jeden, drugi komentarz i dowiaduję się, że odcinek jest "beznadziejny" a ja sam jestem "pseudonauczycielem" i "powinienem zająć się czymś innym", tak jak napisał pan – nazwijmy go X. Ale już uspokajam pana Iksa - spokojnie, ja nie jestem monotematyczny i nie muszę szukać innych zajęć – mam ich wystarczająco dużo. Kierowcą autobusu jestem tylko na potrzeby pobytu w Norwegii – taki miałem cel, zamiast budowlanki wybrałem pracę o której mówię, że zarabiam "siedząc i patrząc przez okno". Oprócz tego bywam kelnerem w hotelu, regularnie grywam na organach i gitarze w kościele, śpiewam, piszę teksty piosenek, skecze kabaretowe na zamówienie polskich zleceniodawców, komponuję muzykę, gram w drużynie piłkarskiej, biegam długie dystanse, dużo czytam, mam żonę i dzieci... A jeżeli Pan myśli, że to wszystko robię "byle jak", zapraszam do siebie wraz z Panem o rzadkim imieniu "Beznadziejny Artykuł", a oglądając kolekcję moich dyplomów i medali opowiedzą mi Panowie o swoich osiagnięciach... Chętnie posłucham, bez cienia złośliwości. Bo przecież nie wątpię, że jest o czym opowiadać i że nie są Panowie przedstawicielami tej kasty naszych Rodaków, których życie opiera się na schemacie Praca-Obiad-TV-Piwo-Spanie-Praca... I że nie są Panowie światowymi "propagatorami" polskich słów na k...i ch... wypowiadanych jako przecinek, których znajomością może się pochwalić niemal każdy europejski pracodawca zatrudniający Polaków.
Nie zrozumcie mnie źle, ja bardzo szanuję i cenię Polaków, ale nie znoszę tej naszej cechy "dokopać i się schować". Krytykujesz – uzasadnij. Zmotywuj zamiast zniechęcać... Bierz przykład z Pana Bogdana – dokopie, ale słusznie. Po czym dorzuci między wierszami, że "poza tym jest ok". Wtedy bierze się to na klatę i robi się krok naprzód – chce się pisać, chce się starać.
Nie ma ludzi doskonałych. Był jeden ale szybko został zgładzony. Innych nie ma i nie będzie. Dziś ludzie bliscy doskonałości często są samotni. Kobieta o najwyższym ilorazie inteligencji, znająca biegle mnóstwo języków, posiadająca wiele dyplomów i ogromną wiedzę, nie może znaleźć pracy. Jest za dobra. Nie wymagajmy doskonałości ale stałej pracy nad sobą, starań, świadomego dążenia do bycia lepszym i lepszym, ale ze świadomością, że doskonałość jest nieosiągalna. Natomiast każdy kolejny krok w kiedunku doskonałości jest czymś wielkim. I trzeba to szanować. U siebie i u innych. A żeby napisać "To jest beznadziejne, zajmij się czymś innym skoro nie robisz tego dobrze" trzeba być absolutnie pewnym, że ktoś swoją robotę olewa świadomie. A jeżeli każdy pierwszy lepszy ma prawo tak napisać to niech od razu wyśle maila do Roberta Lewandowskiego, żeby zakończył karierę bo nie strzelił karnego. Jak myślicie, dlaczego nawet najlepsze światowe marki mają Dział Napraw Gwarancyjnych. Czyżby nie zamierzali być doskonali? Oni po prostu twardo stąpają po ziemi i wiedzą, że nie są w stanie być bezbłędni. Stolarzu, który radzisz innym zmianę zawodu, czy Tobie nigdy nie omsknął się młotek a gwoździe w kolejnych deskach stanowią idealną prostą? Czy Ty, Spawaczu nie zaliczyłeś żadnej rysy na złączu? Czy ty Drogowcu nie musisz po zimie łatać asfaltowych nawierzchni? Czy za to Was zwalniają z pracy? Raczej nie...
Dlatego i ja mogę obiecać solidną pracę ale nigdy nie stworzę dzieła idealnego tak jak żaden z Was. Wyłapujcie błędy, to potrzebne, ale nie rzucajcie bzdurnych tekstów żeby sobie ulżyć. Wiem, że hejterów się nie wypleni ale szanujmy sie nawzajem. Pozdrawiam serdecznie wszystkich Czytelników!
Wasz Niedoskonały Autor.
P.S.
Do Jabina Hazo – nie zajmuję się polityką, ale pycha i arogancja od czasu do czasu wymaga ukłucia szpilką satyry. I nie bądź hipokrytą, wiesz dobrze że nie chodzi o pana K. lecz o pana A.M.
Do Kamila Przybył – nie jestem wzorem na drodze ale nie odwala mi sodówa jak niektórym - gdy ktoś stanowi zagrożenie mam pełne prawo powiedzieć "Człowieku nie przeginaj!" Wzajemne upominanie się ludzi niedoskonałych jest ważne i potrzebne.