Również przepraszam za nagłe wejście, gdyż borykam się z pewną sytuacją prosząc o pomoc:
Jako temat nazwałbym to stosunki międzyludzkie na obczyźnie, a więc.
Kolega zwraca się do mnie z prośbą o przewiezienie ośmiu wiader farby z północnej Norwegii do polski.
Posiadam samochód osobowo dostawczy taki raczej mały, jednak odpowiadam, że nie mam miejsca, na to kolega absolutnie nie wiedząc czy rzeczywiście je mam odpowiada, że położysz sobie z przodu czy gdzieś tam nieważne. Ja natomiast nie podając powodów odpowiadam, że nie mam miejsca i mogę ewentualnie zabrać ze sobą dwa, trzy wiadra, gdyż tyle mam miejsca. Reakcja mojego kolegi jest taka, że jestem niekoleżeński , moje zachowanie można porównać do powiedzenia PIES OGRODNIKA sam nie zje i nikomu nie da i jako specjalnie proponuje dwa trzy wiadra wiedzą, że do całego remontu wiadra te nie wystarczą. Kolega oczywiście opowiadał ową sytuację innym osobom członkom rodziny również i podobno jestem odosobniony w swojej teorii, która brzmi: być może mam powody dla, których nie jest mi to na rękę i nie zawsze o tych powodach muszę mówić. Proszę o odpowiedź czy naprawdę jestem niekoleżeński??