#PolakPotrafi: Wie, jak trudno uczy się norweskiego. Dlatego sama napisała podręcznik i zachęca: „Odważcie się mówić!”
Agata Niedzielska podczas Polsk Sommerfest 2017 Paweł Dronka
Boimy się błędów?
I choć brzmi to naprawdę kolorowo, w rzeczywistości dla wielu może wydawać się niewykonalne. Sporo Polaków mieszkających w Norwegii postrzega naszych północnych sąsiadów jako miłych, lecz mimo wszystko nieco wycofanych – a zatem opcja zagadywania rdzennych mieszkańców na ulicy może jawić się jako nienajlepszy wybór. Na szczęście istnieje wiele innych bezpiecznych i rozwojowych możliwości. – Momentów, w których możemy się wykazać jest mnóstwo! – mówi Niedzielska. – Okazji są setki: wolontariat, pomoc osobom starszym, chorym, pomoc przy organizacji imprez. Wszędzie tam będą potrzebować naszej pomocy, a my skorzystamy próbując dogadać się po norwesku i rozwijając nasze umiejętności w realnym życiu. Możemy w ten sposób „wsiąknąć” w prawdziwe społeczeństwo, poczuć się pewniej – proponuje Polka.
Ma być życiowo
Jednak oprócz ciekawych historii dla Niedzielskiej liczy się coś jeszcze. Wraz ze śledzeniem losów wspomnianej pary czytelnik podręcznika może nie tylko poznawać zasady gramatyki i słownictwo, ale także… praktyczne zasady „funkcjonowania” w norweskim świecie. Założenie konta w banku, umawianie się na „visning” przed wynajęciem mieszkania – te i wiele innych czynności z pewnością zdziwiły wielu rodaków, którzy przyjechali do Norwegii bez większej wiedzy na temat panujących tam reguł.
– Pisałam te teksty z myślą o Polakach, o tym, co mi samej początkowo sprawiało trudność. Zwykle jesteśmy zagubieni, prosimy innych rodaków o radę, bo nie wiemy jak się zachować. Sama przyjechałam tu po raz pierwszy „na wariata”, z plecakiem, podczas studiów. Wróciłam na Erasmusa, zostałam na długo. Wiem, co sprawia nam trudność i pamiętam, kiedy kompletnie nie wiedziałam jak się zachować. A w sytuacjach typowo „życiowych” musimy przecież czuć się bezpiecznie – podkreśla Polka.
Materiały są wszędzie!
Polka tłumaczy jednak, że wystarczy się trochę rozejrzeć – gotowe i „życiowe” materiały czekają na nas niemal na każdym kroku. – Sama bardzo często proponuje moim uczniom wyjście do biblioteki. Czasami wręcz ich do tego zmuszam – żartuje Niedzielska. Jednak to właśnie tam – w norweskich bibliotekach, które przerażają często bardziej niż kurzące się na domowej półce grube podręczniki – znajdziemy to, co jest nam niezbędne: książki napisane zarówno po norwesku, jak i po polsku. Do tego możemy dobrać także audiobook, by „osłuchać” się z językiem. – To wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Wystarczy się zainteresować. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że np. w Oslo wypożyczmy wszystkie trzy opcje: norweską, polską i audiobook. I nawet jeśli nie zrozumiemy większości słów z tekstu norweskiego – nie szkodzi! Czytamy jedną stronę po norwesku, żeby za chwilę przeczytać ją po polsku. Przyzwyczajajmy się, oswajajmy z językiem. Jest mnóstwo sposobów! – zachęca lektorka.
Blokada wiekowa? Niekoniecznie!
Lektorka zwraca jednak uwagę, by nie odkładać nauki na „wieczne nigdy”. – Zaglądanie do książki podręcznika raz na miesiąc nic nie da – mówi Niedzielska. Polka zauważa też, że wiele podręczników przedłuża proces poznawania podstaw. Być może trafi to do osób uczących się języka poza Norwegią, robiących to dla przyjemności. Jednak tym, którzy od lat „siedzą” w Norwegii wieczny „poziom hva heter du” da niewiele. Prawda jest taka, że podświadomie kojarzymy już niektóre zwroty, jesteśmy z nimi osłuchani. I oczywiście warto je powtórzyć, utrwalić, jednak trzeba też przyłożyć się do intensywności nauki i absolutnie nie bać się pójść naprzód.
– To „wałkowanie” tematów, które większości rodaków są już znane sprawiało odwieczny problem moim uczniom i… mnie samej. Stąd wziął się pomysł wydania książki. I choć kosztowało mnie to sporo sił – wydawałam ją na własną rękę, w swoim wydawnictwie – wiem, że było warto. Wcześniej przeprowadziłam ankiety wśród innych osób uczących się, Internautów zrzeszonych na różnego rodzaju grupach norweskich na Facebooku. To dało mi prawdziwego „kopa”. 150 ankietowanych, mnóstwo komentarzy i okazuje się, że rzeczywiście jest ogromna potrzeba, by uczyć się „praktycznie”. Dlatego chcę, by było życiowo, ciekawie – opowiada Niedzielska.
Książka Polki to jej najnowszy projekt składający się głównie ze zbioru tekstów na poziomie A1 (informacja dla opornych na naukę: na szczęście już z ćwiczeniami!). Same dialogia czy grafika to efekt współpracy ze specjalistami w tej dziedzinie. Lektorka podkreśla, że w „Norsk er gøy” chodziło o naturalny norweski i naukę zwrotów, które faktycznie usłyszymy w codziennym życiu: w pracy, sklepie, podczas „small talku” z przypadkowym Norwegiem. – Musimy mówić naturalnie, czuć się pewnie. I przede wszystkim się nie bać! Popełniajmy błędy, ale nie wstydźmy się, bo choć wykute na pamięć reguły zawsze pomogą, to nie wszystko – przestrzega Niedzielska. Krótko mówiąc: mieszkając w norweskim środowisku, spróbujmy na tym skorzystać: bierzmy udział w codziennym życiu, uczmy się mówić bez obaw o opinię innych. A co pomyślą o naszych błędach i potknięciach? Nic! Oprócz tego, że mamy prawdziwy zapał do nauki!
To może Cię zainteresować
16-07-2017 22:04
2
0
Zgłoś
16-07-2017 20:03
2
0
Zgłoś
16-07-2017 19:59
8
0
Zgłoś