Łączna liczba członków podatkowych komisji odwoławczych wynosi siedemdziesiąt pięć osób. Członkowie są oficjalnie wybierani przez sejmiki wojewódzkie (fylkestingene), ale muszą spełniać określone wymogi formalne. Między innymi dwie trzecie członków komisji musi posiadać kwalifikacje z zakresu rachunkowości, finansów lub prawa.
Ten warunek jest spełniony. Gorzej już z tym, że w stosunku do członków komisji powinna obowiązywać ustawa o równouprawnieniu płci (likestillingsloven), która zakłada, że każda z płci powinna mieć w komisjach przynajmniej 40% reprezentację. Tymczasem we wszystkich komisjach odwoławczych mamy łącznie czterdziestu dwóch mężczyzn i trzydzieści trzy kobiety.
Jak napisaliśmy, oficjalnie członków komisji wybierają sejmiki wojewódzkie z całego kraju, ale wśród wybranych osób znajdziemy zdecydowaną nadreprezentację osób powiązanych z partiami politycznymi, czy wręcz osoby, które należałoby wprost uznać za polityków. Między nimi możemy wymienić np. Runego Gerhardsena z Partii Robotniczej (Ap), Torsteina Dahle z partii Czerwonych (Rødt), czy Andersa Anundsena z Partii Postępu (Frp).
Gdy przyjrzeć się liście członków podatkowych komisji odwoławczych dokładniej, okazuje się, jak wyraźne są konotacje polityczne. Furtką, pozwalającą na obsadzanie tych stanowisk politykami jest zapis mówiący o tym, że członkowie komisji, którzy nie są fachowcami w wymienionych wyżej dziedzinach (prawo, ekonomia, rachunkowość), powinni „posiadać szczególną znajomość spraw społecznych poza tym”. W praktyce zinterpretowano to tak, że politycy właśnie taką szczególną znajomość posiadają. No cóż, zapewne ciężko jest udowodnić, że, przykładowo, jakaś pielęgniarka albo rybak mogą spełnić to kryterium lepiej.
- Nie ulega kwestii, że wielu spośród członków podatkowych komisji odwoławczych posiada odpowiednie kompetencje, by w nich zasiadać i podejmować decyzje, ale z drugiej strony analiza składu komisji pokazuje, że istnieje potrzeba stawiania surowszych wymogów, co do kwalifikacji – mówi aplikant adwokacki Rolf Lothe ze Związku podatników i płatników podatku (Skattebetalerforeningen).
Lothe oraz Gry Nilsen, adwokat i przewodnicząca Związku, wnioskowali o to już wcześniej, zabierając głos podczas rundy konsultacji zorganizowanej przez parlamentarną komisję finansów.
Jak mówi Lothe:
- Jeśli ktoś ma zajmować się rozpatrywaniem skarg podatkowych i być w stanie podważyć stanowisko prawników urzędu skarbowego, którzy zajmują się tymi kwestiami na co dzień, wymaga to od niego bardzo dobrej znajomości prawa podatkowego. Kompetencji tego typu nie zdobędzie się, zajmując się, przykładowo, prawem rodzinnym, czy studiując ekonomię. Trzeba pracować konkretnie w tej dziedzinie. Musimy pamiętać o tym, że pracownicy urzędu skarbowego to zasadniczo osoby fachowe i kompetentne, nawet jeśli od czasu do czasu zdarzy się im popełnić błąd. Dlatego właśnie zwykłym laikom bardzo trudno jest podważać ich osądy i decyzje.
Źródło: Skattebetaleren
To może Cię zainteresować
27-11-2012 18:47
0
0
Zgłoś
27-11-2012 17:53
1
0
Zgłoś