16

fot. Fredrik Bjerknes |
- Nie wierzyłem własnym oczom. Policja wkroczyła do mnie do domu tylko dlatego, że zapłaciłem za zakupy gotówką. Czy my mieszkamy w demokratycznej, cywilizowanej Norwegii czy w państwie policyjnym? - pyta wściekły Syvertsen, który niczego się nie spodziewał.
W ubiegłą sobotę policja w Oslo otrzymała zgloszenie ze sklepu elektronicznego o tym, że jeden z klientów zapłacił gotówką nadzwyczaj dużą sumę. Prawnik policyjny wydał więc nakaz przeszukania mieszkania, który w razie potrzeby uprawnia policję do wyważenia drzwi w celu zabezpieczenia dowodów.
- Nic nie rozumiałem, gdy zobaczyłem policję pod moim domem. Funkcjonariusze zapytali, czy wiem, o co chodzi. Początkowo bałem się, że coś się stało mojej mamie, która ma 86 lat i leży w szpitalu. Wtedy pokazali mi nakaz przeszukania mieszkania, ponieważ pieniądze, którymi płaciłem pochodziły według nich z nielegalnego źródła. Jak niewiele wystarczy, by policja wtargnęła do prywatnego domu. - dziwi się Syvertsen.
W nakazie przeszukania napisano: "Pieniądze pochodzą z działalności przestępczej."
59-letni Syvetsen dostał milion koron jako zaliczkę spadku od swojej matki. Pieniądze pochodziły więc z całkowicie legalnego źródła. W sobotnie przedpołudnie mężczyzna udał się do sklepu ze sprzętem elektronicznym.
- Wcześniej pracowałem w banku i jestem sceptycznie nastawiony do płacenia kartą w takich sytuacjach, ponieważ ktoś może podpatrzeć twój kod pin. - twierdzi Syvertsen.
Kiedy mężczyzna płacił za zakupy, został poproszony o ukazanie paszportu, jednak nie miał w związku z tym żadnych podejrzeń. Zadowolony z zakupów udał się do domu. W niedzielę przyjechała policja i rozpoczęła przeszukiwanie jego mieszkania. Zaskoczony Syvertsen przedstawił funkcjonariuszom dokumenty potwierdzające otrzymanie przez niego zaliczki spadku.
- Uważam, że każdy człowiek ma prawo do tego, by czuć się bezpiecznie we własnym pokoju, jeżeli nie ma się niczego na sumieniu. Przykro mi, że oskarżono mnie o posiadanie pieniędzy z nielegalnego źródła. - mówi 59-latek.
- Kiedy złożyłem skargę, policja broniła się tym, że jest to normalny sposób postępowania w takiech sytuacjach. - powiedział Syvertsen w rozmowie z Dagsavisen.
Mężczyzna zastanawia się nad zgłoszeniem sprawy do Jednostki Specjalnej.
- Policja mogła przecież sprawdzić moją dokumentację, poczekać jeden dzień i skontaktować się z moim bankiem, żeby zobaczyć skąd pochodzą pieniądze na moim koncie. - twierdzi Syvertsen.
Policja dotychczas nie złożyła wyjaśnienia ani nie przeprosiła Syvertsena za swój błąd.
źródło: dagsavisen.no
Reklama
To może Cię zainteresować
20-03-2025 10:09
20-03-2025 10:08
14-07-2013 10:41
6
0
Zgłoś
11-07-2013 23:05
2
0
Zgłoś
11-07-2013 22:15
0
-3
Zgłoś
11-07-2013 21:26
0
0
Zgłoś
11-07-2013 19:27
0
-5
Zgłoś
11-07-2013 18:00
1
0
Zgłoś
11-07-2013 17:21
1
0
Zgłoś