Pocztówki z emigracji
MojaNorwegia: Pomysły na rysunki bierzesz z własnych doświadczeń? Czy twoi czytelnicy również podsuwają nowe inspiracje?
Monika Szydłowska: Akwarele oparte są na moich doświadczeniach. Często dostaję maile, w których ludzie opisują mi swoje historie ale jeszcze żadnej nie wykorzystałam, może w przyszłości.
MN: Czy Polacy potrafią mieć dystans do sytuacji, które pokazujesz w swoich pracach?
MS: Nie. Często mnie to dziwi. Nie spodziewałam się, że komiksowe zapiski o charakterze humorystycznym mogą wywołać tyle emocji. Widziałam nawet jakieś komentarze o wojnie i Żydach przy obrazku, który nie miał z tym nic wspólnego. Niezwykłe. Mimo wszystko cieszę się, że mój blog stał się polem do wymiany poglądów.
MN: Co najbardziej zaskoczyło Cię po przeprowadzce za granicę? Czy to czego doświadczyłaś pokryło się z twoimi wyobrażeniami o emigracji?
MS: W nowym miejscu okazało się, że wizyta w urzędzie pracy nie musi być koszmarem, w przychodni lekarze są mili, a w aptece dostaję leki na receptę za darmo. W większości przypadków byłam zaskakiwana pozytywnie.
MN: Czy po wyjeździe z Polski brakowało Ci czegoś?
MS: Myślałam, że będzie brakowało mi śledzi i ogórków, a tymczasem okazało się, że najbardziej brakuje mi książek. Na początku czytając książki po angielsku traciłam cierpliwość po kilku stronach, zapisałam się więc do lokalnej biblioteki, gdzie były polskie książki. Mój entuzjazm jednak spadł kiedy na półce znalazłam jakąś biografie gwiazdy „Złotopolskich" obok publikacji Tomasza Lisa „My Naród". Na szczęście przyjaciele przysłali mi coś do czytania.
MN: Co było najtrudniejsze w przystosowaniu się do nowego otoczenia?
MS: Miałam wrażenie, że ciągle muszę być w dobrym humorze. Teraz już o tym tak nie myślę, może się przyzwyczaiłam ale łapie się na narzekaniu.
MN: Uważasz, że polscy emigranci mieszkający w rożnych miejscach na świecie mają podobne doświadczenia?
MS: Mój fanpage jest obserwowany przez ludzi z Australii, Włoch, UK, Norwegii, USA, Niemiec... to potwierdza, że tak.
MN: Jaką metodą tworzysz swoje prace? Czy ma ona na celu uwypuklenie jakichś konkretnych sytuacji w twoich rysunkach?
MS: Od razu zapisuje usłyszane dialogi, w telefonie, na jakiś rachunkach znalezionych w kieszeni. Później tego wszystkiego szukam, wreszcie siadam przy biurku i maluję. W komiksach używam mowy potocznej, nie zawsze zgodnej z poprawnością gramatyczną czy stylistyczną. Staram się oddać charakter rozmowy. Wybieram sytuacje zaskakujące ale też takie, które oddają różnice miedzy życiem w Polsce i poza granicami kraju. Przyznaje, że staram się nikogo nie urazić chociaż po prawie dwóch latach prowadzenia bloga wiem, że to niemożliwe. Im więcej fanów tym więcej krytyki. Zdałam sobie sprawę, że nawet jakbym była Dalai Lamą czy matką Teresą znaleźli by się tacy, którzy bez zmrużenia oka zmieszaliby mnie z błotem.
MN: Czy to, że postacie na twoich rysunkach nie mają twarzy, ma jakieś znaczenie?
MS: Bardzo mi się podobało jak ktoś ustawił sobie jeden z moich komiksów jako profilowe na FB. Akwarela przedstawiała mnie wspominającą zabawy w „Spice Girls". Cieszę się, że ludzie identyfikują się z moimi pracami myślę, że charakter moich rysunków temu sprzyja.
MN: Kiedy ostatnio miałaś okazję być w Polsce? Uważasz, że w naszym kraju zachodzą jakieś zmiany pod względem myślenia, podejścia?
MS: W Polsce byłam na Gwiazdkę. Nie widziałam wtedy zmian było ciemno i dużo śniegu napadało. Sytuację w kraju śledzę na necie. Nie widzę zmian na lepsze, raczej na gorsze. Ale nie chcę marudzić i narzekać.
MN: Planujesz powrót do kraju? Albo dalszą emigrację, do innych państw?
MS: Mieszkam w pięknym mieście, mam swój ulubiony sklep spożywczy i kawiarnie. W co drugą środę gram w ping ponga z fajnymi ludźmi. Mam sprawdzone trasy do biegania. Moja praca jest kreatywna, mój manager i koledzy mili. Powrotu do kraju nie biorę pod uwagę, jak odczuwam tęsknotę to gotuję polską zupę.
MN: Czy po jakimś czasie można się poczuć na obczyźnie jak u siebie? Czy zawsze będzie się "tym obcym"?
MS: O to musisz mnie zapytać za 20 lat. Na początku czułam się gościem, co sprawiało, że bardzo się starałam, żeby nie popełnić jakiegoś faux pas. Wielu Polaków jednak robi odwrotnie. Wykrzykują wulgaryzmy na ulicy, przekonani, że mogą sobie na to pozwolić bo nikt ich nie zrozumie. Prowadzi to często do żenujących sytuacji, bo Polacy są wszędzie. Teraz jestem już bardziej wyluzowana i wiem też, że można się czuć obcym również we własnym kraju, jeśli nasze poglądy i sposób życia nie pokrywają się z tymi dominującymi tam.
MN: Dziękuję za rozmowę.
Więcej prac Moniki możecie zobaczyć na profilu Na emigracji.
A jaka jest wasza historia związana z emigracją? Podziel się z nami swoją opowieścią!
autor ilustracji frontowej: Monika Szydłowska
To może Cię zainteresować
03-08-2015 10:17
1
0
Zgłoś
03-08-2015 09:28
4
0
Zgłoś
03-08-2015 09:07
0
-2
Zgłoś