Czytelnia
Norwescy lokalni patrioci
Norwegowie kochają swój kraj. Wybiórczo. Najbardziej kochają miejscowości, z których pochodzą. Z tego powodu często się kłócą.
Co porusza Norwegów? Dyskusje na temat rozwoju regionów i planów dofinansowań konkretnych miejscowości. Dlaczego Oslo, a nie Bergen? Dlaczego Molde, a nie Kristiansand? Naturalne uwarunkowania są nieistotne. Liczy się to, że region zyskuje popularność i jest chwilowo tematem rozmów w mediach.
Norwegowie angażują się w lokalne sprawy i chętnie kłócą się z sąsiadami - o to, gdzie powstanie nowa szkoła, nowy ratusz czy nowa fabryka. Każdy jest święcie przekonany, że to u niego, a nie u sąsiada warunki są najlepsze. Lokalne spory są... skomplikowane.
Dlaczego nie my?
Doskonale znana jest niechęć bergeńczyków do mieszkańców stolicy. Bergen już od wielu setek lat nie jest stolicą Norwegii, ale mieszkańcy tego miasta nadal są zdania, że to im należy się największa sława i prestiż. Konflikty nie dotyczą tylko największych norweskich miast. Mniejsze też nieustannie się ze sobą spierają.
Miłością nie pałają do siebie mieszkańcy Molde, Kristiansund i Ålesund, z czego za najbardziej poszkodowane uważa się Kristiansund. Molde często stawało się miejscem, w które inwestowano państwowe pieniądze, mimo tego, że wszystkie trzy miasta są podobnej wielkości. Powód był prozaiczny - Molde leży pośrodku, najwygodniej do niego dojechać z sąsiednich miejscowości, stworzono tam więc najwięcej państwowych stanowisk pracy, w tym szpital.
Nie bez problemów obyło się też podczas decydowania o lokalizacji lotniska pod Oslo. O zgodę walczyły Gardemoen, Hurum i Hobøl, a zwycięzcę wyłoniono po 30 latach sporów.
Nie wszyscy walczą
Są jednak dwa miasta, które nie walczą z innymi, wolą zająć się własnym rozwojem. Mowa tutaj o Oslo i Trondheim. Stolica nie musi zabiegać ani o pieniądze publiczne, ani o rozgłos. Poza tym w Oslo i Trondheim działają duże uniwersytety, w miastach osiedlają się dobrze wykształceni ludzie, którzy widzą potrzebę rozwoju całej Norwegii, a nie tylko kilku flagowych miejscowości.
"U sąsiada trawa jest zawsze bardziej zielona" - nie w Norwegii. Tutaj trawa jest najzieleńsza na własnym podwórku.
Idealnie byłoby gdyby miasta dostrzegły, że najatrakcyjniejsza jest różnorodna oferta. Identyczne udogodnienia i atrakcje w wielu miastach nie przyciągną ani inwestorów, ani mieszkańców, ani turystów. Norwegowie zdają się jednak tej zależności nie dostrzegać. A razem można osiągnąć więcej, współpraca na poziomie gminnym ułatwia np. rozbudowę infrastruktury drogowej czy turystycznej. Tak dzieje się w okolicy Stavanger - wszyscy bogacą się i rozwijają równomiernie. Można? Można.
Czy zdziwiły Was w Norwegii jakieś lokalne spory? Z czego szczególnie dumni są mieszkańcy Waszej miejscowości?
Zdjęcie frontowe: fotolia - royalty free
Reklama
To może Cię zainteresować
7