Czytelnia
Norwegia oczami Serbki i Anglika
Angielska mgła i południowe słońce w krainie fjordów, czyli Anglik i Serbka z wizytą w Norwegii.
Pierwsze chwile w krainie fiordów widziane oczami Duncana i Natasy. Wspólny mianownik: piękna przyroda, wysokie ceny, bardzo mili, choć skryci ludzie, liberalny kraj.
Na samym początku zaskoczyło nas, że na lotnisku w Sola w Stavanger nikt nie sprawdzał nam paszportów. Po prostu wysiedliśmy z samolotu, wzięlismy walizki i wyszliśmy. – opowiada Natasa, która razem z mężem przyleciała odwiedzić rodzinę w Norwegii.
– Za taksówkę z lotniska na dworzec zapłaciliśmy równowartość 50 EUR, a jechaliśmy tylko 10 minut. Wszystko jest tu bardzo drogie, jedzenie również – opowiada Natasa.
– Porównując do standardów w UK, stołowanie się na mieście jest tu niewyobrażalnie drogie. Ale jeśli kupujesz rozważnie w sklepach dla imigrantów i masz możliwość gotowania u siebie, to możesz w miarę tanio się wyżywić – mówi Duncan, zdradzając swój sposób na finansowy survival.
fot. fotolia.com
– Właściwie na ulicy nie rozmawia się z ludźmi, których się nie zna. Nie podoba mi się, że ludzie nie mówią „przepraszam”, jeśli chcą cię minąć na ulicy, ani wtedy gdy niechcący na ciebie wpadną – opowiada Duncan, porównując norweskie obyczaje do zwyczajów w Anglii, gdzie niemal na każdym kroku słyszy się „Excuse me”, „I’m sorry”- Podobnie z wsiadaniem do autobusu. Niezłe wyzwanie: nie ma przecież powodu, żeby stać w kolejce, jeśli to niepotrzebne.
– Wszystko działa na czas, wedle określonych procedur, jak w zegarku – Jest jakaś społeczna presja do działania wedle określonych schematów - zauważa Duncan.
Masz wrażenie, że jest to bardzo liberalny naród. – podsumowuje Natasa, która ma bardziej przyjazne wspomnienie dotyczące Norwegów. - Raz poznaliśmy rodzine norweską. Byli bardzo mili i zaprosili nas do siebie do domu. Otwarci i nastawieni prorodzinnie.
Mimo pewnych zastrzeżeń do Norwegów, Duncan docenia jednak ich serdeczność i wyrozumiałość, kiedy próbuje się mówić w ich języku. Sam uczył się norweskiego na prywatnych kursach w Birmingham i w Oslo. Później już tylko w pracy, rozmawiając z kolegami.
– Są nieprawdopodobnie grzeczni, gdy przychodzi im słuchać twoich skromych prób mówienia w ich języku. Rzadko będą cię poprawiać. – opowiada Duncan - Mimo to ciężko się z nimi zaprzyjaźnić, trzymają lekki dystans. Pracujesz raczej z kolegami niż z przyjaciółmi.
–Na szczęście bez problemu możesz porozumieć się po angielsku – dodaje Natasa.
Pierwszy kontakt z przyrodą norweską Natasa z mężem mieli na trasie z lotniska Stavanger do Haugesund.
– Piękne, małe domki nad morzem, wszędzie owce, kozy i krowy, ale całą drogę padało. Pogoda była dla nas zaskoczeniem. W lipcu myśleliśmy, że będzie bardziej słonecznie i bez deszczu – wspominają.
Kocham naturę, i to, że mogę pływać we fjordzie, jeździć na nartach i spacerować po wzgórzach. Mam to tutaj niemal na wyciągnięcie ręki.- zachwala Duncan- I tutaj robi to każdy.
Rodziny z dziećmi spędzają mnóstwo czasu razem na wyprawach rowerowych i wycieczkach. – opowiada Natasa.
Do zwiedzenia obowiązkowo Svalbard i wyspy Lofoty na północy - poleca Duncan.
I jeszcze drobna rada na koniec od Natsy i Duncana: wybierając się do Norwegii na urlop warto wziąć ze sobą dużo pieniędzy i kurtkę przeciwdeszczową.
fot. fotolia.com
Na samym początku zaskoczyło nas, że na lotnisku w Sola w Stavanger nikt nie sprawdzał nam paszportów. Po prostu wysiedliśmy z samolotu, wzięlismy walizki i wyszliśmy. – opowiada Natasa, która razem z mężem przyleciała odwiedzić rodzinę w Norwegii.
Ceny zaskakują
– Za taksówkę z lotniska na dworzec zapłaciliśmy równowartość 50 EUR, a jechaliśmy tylko 10 minut. Wszystko jest tu bardzo drogie, jedzenie również – opowiada Natasa.
– Porównując do standardów w UK, stołowanie się na mieście jest tu niewyobrażalnie drogie. Ale jeśli kupujesz rozważnie w sklepach dla imigrantów i masz możliwość gotowania u siebie, to możesz w miarę tanio się wyżywić – mówi Duncan, zdradzając swój sposób na finansowy survival.
fot. fotolia.com
Norweska ulica
– Właściwie na ulicy nie rozmawia się z ludźmi, których się nie zna. Nie podoba mi się, że ludzie nie mówią „przepraszam”, jeśli chcą cię minąć na ulicy, ani wtedy gdy niechcący na ciebie wpadną – opowiada Duncan, porównując norweskie obyczaje do zwyczajów w Anglii, gdzie niemal na każdym kroku słyszy się „Excuse me”, „I’m sorry”- Podobnie z wsiadaniem do autobusu. Niezłe wyzwanie: nie ma przecież powodu, żeby stać w kolejce, jeśli to niepotrzebne.
– Wszystko działa na czas, wedle określonych procedur, jak w zegarku – Jest jakaś społeczna presja do działania wedle określonych schematów - zauważa Duncan.
Masz wrażenie, że jest to bardzo liberalny naród. – podsumowuje Natasa, która ma bardziej przyjazne wspomnienie dotyczące Norwegów. - Raz poznaliśmy rodzine norweską. Byli bardzo mili i zaprosili nas do siebie do domu. Otwarci i nastawieni prorodzinnie.
Język norweski
Mimo pewnych zastrzeżeń do Norwegów, Duncan docenia jednak ich serdeczność i wyrozumiałość, kiedy próbuje się mówić w ich języku. Sam uczył się norweskiego na prywatnych kursach w Birmingham i w Oslo. Później już tylko w pracy, rozmawiając z kolegami.
– Są nieprawdopodobnie grzeczni, gdy przychodzi im słuchać twoich skromych prób mówienia w ich języku. Rzadko będą cię poprawiać. – opowiada Duncan - Mimo to ciężko się z nimi zaprzyjaźnić, trzymają lekki dystans. Pracujesz raczej z kolegami niż z przyjaciółmi.
–Na szczęście bez problemu możesz porozumieć się po angielsku – dodaje Natasa.
I ta przyroda...
Pierwszy kontakt z przyrodą norweską Natasa z mężem mieli na trasie z lotniska Stavanger do Haugesund.
– Piękne, małe domki nad morzem, wszędzie owce, kozy i krowy, ale całą drogę padało. Pogoda była dla nas zaskoczeniem. W lipcu myśleliśmy, że będzie bardziej słonecznie i bez deszczu – wspominają.
Kocham naturę, i to, że mogę pływać we fjordzie, jeździć na nartach i spacerować po wzgórzach. Mam to tutaj niemal na wyciągnięcie ręki.- zachwala Duncan- I tutaj robi to każdy.
Rodziny z dziećmi spędzają mnóstwo czasu razem na wyprawach rowerowych i wycieczkach. – opowiada Natasa.
Do zwiedzenia obowiązkowo Svalbard i wyspy Lofoty na północy - poleca Duncan.
I jeszcze drobna rada na koniec od Natsy i Duncana: wybierając się do Norwegii na urlop warto wziąć ze sobą dużo pieniędzy i kurtkę przeciwdeszczową.
fot. fotolia.com
reklama | kup tutaj »
Reklama
To może Cię zainteresować