Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

4
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Czytelnia

Niewłaściwa diagnoza lekarzy - pacjent nie był śmiertelnie chory

Udostępnij
na Facebooku
7
Niewłaściwa diagnoza lekarzy - pacjent nie był śmiertelnie chory


„Choremu zostanie zaaplikowana morfina oraz O2. Zapewni mu to spokojną i cichą śmierć.” Takimi słowami zwrócił się do żony Torego Bjerke lekarz prowadzący. Jak okazało się później, lekarze przekazali niewłaściwą diagnozę, Tore wcale nie był śmiertelnie chory.


- Byłam w szoku. Lekarz przekazał mi tę przerażającą wiadomość, a po konsultacjach okazało się, że Tore nie cierpiał na śmiertelną chorobę. Teraz, po ponad dwóch latach, na samą myśl o błędzie lekarza, wciąż przeżywam prawdziwy koszmar – mówi Kari Bjerke, żona chorego.

Tore Bjerke 

fot. vg.no

Mężczyzna cierpiał na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc. Choroba ujawniła się podczas wakacyjnego pobytu w Hiszpanii. Podczas powrotu do domu stan zdrowia Torego znacznie się pogorszył, wskutek czego mężczyzna był hospitalizowany we Francji. 10 maja 2012 roku został przewieziony do szpitala w Norwegii. Zamysł był taki, by trafił do specjalistycznej kliniki zajmującej się chorobami układu oddechowego – do szpitala Świętego Olafa w Trondheim. Mimo wcześniejszych ustaleń, chory został przetransportowany do lokalnego szpitala w Orkdal.


Bjerke leżał początkowo na oddziale intensywnej terapii. Gdy jego stan nieco się poprawił, został przeniesiony na zwykły oddział.

- Okazało się, że decyzja lekarzy o przeniesieniu Torego była zbyt pochopna. W nocy pojawiły się komplikacje, przez co wrócił na intensywną terapię i został podłączony do aparatury ułatwiającej oddychanie. Jak się później okazało, cierpiał na bezdech senny, który w bardzo krótkim czasie mógł doprowadzić do niewydolności oddechowej, a tym samym do śmierci - wyjaśnia Kari Bjerke.

szpital

fot. fotolia.pl

Nie otrzymał odpowiedniej aparatury

Córka chorego, która jest z wykształcenia pielęgniarką, wiele razy dopytywała się lekarzy oraz pielęgniarek, czy możliwe byłoby zapewnienie jej ojcu przenośnej aparatury wspomagającej oddychanie, takiej, z której mógłby korzystać zarówno na zwykłym oddziale szpitala, jak i w domu. W odpowiedzi usłyszała, że tego typu działań nie przeprowadza się w przypadku pacjentów cierpiących na rozedmę płuc.

- Pielęgniarka powiedziała również, że wielu pacjentów szpitala miało podobną aparaturę w domu i to właśnie ona była główną przyczyną trudności w oddychaniu występujących podczas snu – wyjaśnia córka Torego.

pustemaskin

fot. wikipedia.org

Lekarze zdecydowali o śmierci

Za radą specjalisty ze szpitala Świętego Olafa, 15 czerwca lekarze z Orkdal zadecydowali o śmierci mężczyzny. Najbardziej absurdalny jest w tym wszystkim fakt, że przed podjęciem tak poważnej decyzji, medycy nawet nie zbadali pacjenta.


Tore leżał na sali obserwacyjnej, gdy rodzina dowiedziała się, że ma się z nim pożegnać.

- Zadecydowano, że mąż zostanie przewieziony na oddział specjalistyczny. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że bez odpowiedniej aparatury nie przeżyje. Wspominam tamte chwile jako pełne strach i łez. Wszyscy byliśmy w szoku i nie zgodziliśmy się z decyzją lekarzy. Jak się okazało, mieliśmy rację i uratowaliśmy Toremu życie – opowiada Kari.


Nowe życie

Tore Bjerke został przewieziony do szpitala Świętego Olafa, gdzie zbadali go specjaliści. Zaczęto podawać mu antybiotyki oraz zapewniono przenośną aparaturę wspomagającą oddychanie. Jego stan poprawiał się z dnia na dzień i niedługo później był już w swoim rodzinnym domu w Melhus.


- Leczenie przyniosło zamierzony efekt i nasz kolejny wspólny rok był wspaniały. Chodziliśmy na basen, jeździliśmy na wycieczki – żyliśmy pełnią życia. Dobre czasy nie trwały jednak długo, bo w zeszłym roku lekarze zdiagnozowali u Torego raka. Okazało się, że stadium choroby było już na tyle zaawansowane, że mąż nie miał szans na przeżycie – opowiada Kari.


Wiadomość o nowotworze rodzina chorego przyjęła w zupełnie inny sposób, niż wcześniejszą bezpodstawną diagnozę. Poważną chorobę potwierdziło tym razem kilku lekarzy i od śmierci nie było ucieczki.

Kari Bjerke

fot. vg.no

Kontrowersje i krytyka norweskiej służby zdrowia

Historia choroby Torego Bjerke i błędna diagnoza lekarzy wzbudziła w Norwegii duże kontrowersje. Pod artykułem zamieszczonym w gazecie VG pojawiło się wiele komentarzy, w których internauci krytykują norweską służbę zdrowia, niedokładność lekarzy, a także podejście do starszych pacjentów.


Wiele osób uważa, że wszystkiemu winna jest polityka i nieodpowiednie podejście do wiekowych pacjentów.

„W grę wchodzi tu polityka. Od wielu lat starsi pacjenci nie mają statusu priorytetowych”


Okazuje się także, że przypadek Torego Bjerke nie jest jedyny. Internautka dzieli się historią swojego ojca.

„To samo stało się z moim ojcem. Lekarze ze szpitala w Drammen skazali go na śmierć. Odwołałam się jednak do wyższej instancji, dzięki czemu ojciec miał zapewnione dodatkowe cztery tygodnie leczenia. Kuracja okazała się skuteczna, tata żył jeszcze dwa lata”


Płacą podatki i co z tego mają?

„Mieszkając w Norwegii płacimy bardzo wysokie podatki, ale nie dostajemy niczego w zamian. Ludzie umierają czekając w kolejce do specjalisty.”


„Trzeba cieszyć się dobrym zdrowiem, by bez komplikacji przeżyć pobyt w szpitalu”


Czy takie historie mają prawo zdarzać się w tak bogatym państwie, jakim jest Norwegia?



Źródła: vg.no / wikipedia.org / fotolia.pl

Zdjęcie frontowe: fotolia.pl - royalty free



Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


iksiński igrek

05-03-2015 09:31

baga napisał:
,,Płacą podatki i co z tego mają ? mieszkając w Norwegii płacimy wysokie podatki ale nie dostajemy niczego w zamian.Ludzie umierają w kolejce do specjalisty,,



Może w takich USA czy Polsce gdzie co i rusz jest problem z pieniędzmi na publiczną służbe zdrowia.....jest lepiej?

Joanna Kuchnicka

05-03-2015 08:28

Jeżeli przyczyną błędnej diagnoza jest zaniedbanie to jest to niedopuszczalne, ale medycyna to tak szeroki obszar że "pomyłki" będą zdarzać się zawsze i wszędzie. Niezależnie od wysokości płaconych podatków.

Dorota Hansen

05-03-2015 08:09

W sprawie zazalen na zle przeprowadzone leczenie:

1.Najprostszym sposobem jest zwrocenie sie do pasientombudet w danej fylke.
Udzielaja rad i pomocy oraz informacji. Nalezy zwrocic sie do swojej fylke ( wojewodztwa ) Uslugi bezplatne.

helsenorge.no/pasient-og-brukerombudet

2.Mozna sie rowniez skontaktowac z Norsk Pasientforening - udzielaja rad ( to jest org. interesow pasientow) - bezplatne
Poczytaj pod: "Hva gjør vi"

pasient.no/

3.W sprawie odszkodowania nalezy sie zwrocic do Norsk Pasientskadeerstatning

www.npe.no/

Proces jest dlugi. Warto skontaktowac sie z dwoma pierwszymi instancjami, aby one ocenily, czy masz szanse na evt. odszkodowanie.

Co do advokatow - jestem sceptyczna. Duzo kreatywnosci i "innej" moralnosci w tym srodowisku.
A wszystko duzo kosztuje.
Takze wpierw polecam skontaktowanie sie z pkt 1 i 2.

Wazne jest pamietanie, ze osobom o malych dochodach przysluguje darmowa pomoc advokacka. Nalezy to sprawdzic jeszcze przed evt. wizyta ( czy adv. jest zainteresowany )

Jan .

04-03-2015 22:13

baga napisał:
adwokat Garstecki w Oslo zajmuje się odszkodowaniami

Widzisz, ciężko coś napisać, żeby nie skłamać, ale i nie narazić się na pozew ze strony adwokata Garsteckiego...

No więc tak...
1.Znam wiele osób, które opowiadają, iż kiedyś kancelaria mecenasa Garsteckiego szła jak krążownik po wzburzonym morzu, od sukcesu do sukcesu.
2. Gratuluję Kancelarii dynamicznego rozwoju, dużej ilości nowo zatrudnionych pracowników itp.
3.To Kancelaria można już chyba powiedzieć,że z tradycjami w Norwegii i z ugruntowaną opinią...
4. Znam tez parę osób które są oczywiście bardzo zadowolone z Kancelarii, ale ostatnio musiały wziąć sobie przerwę w dochodzeniu swych roszczeń, gdyż chwilowo skończyły im się pieniądze na regulowanie kolejnych faktur z Kancelarii...
5.Szkoda że w połowie rozgrzebanej sprawy, ale cóż,jak się niema miedzi, to się na d...pie siedzi... Nie ma w tym żadnej winy Kancelarii...

pipi pipi

04-03-2015 21:33

Tak ta historia jest bardzo przykra. Bardzo szczerze współczuję. Sama na sobie dwa razy doświadczyłam bardzo przykrego incydentu w szpitalu w Kristiansand. Bardzo bym chciała powalczyć o odszkodowanie a za to co mi zrobiono na pewno stawka jest wysoka. Jeśli jest ktoś kto może mi pomóc w walce z dyskryminacją i okrutnym traktowaniem to ja bardzo proszę o pomoc. pipi020350@gmail.com

aga bandola

04-03-2015 17:36

,,Płacą podatki i co z tego mają ? mieszkając w Norwegii płacimy wysokie podatki ale nie dostajemy niczego w zamian.Ludzie umierają w kolejce do specjalisty,,

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok