Być Polakiem bardziej, niż rzeczywistość na to pozwala. Portret pół-Polaka
Wiktor to pół-Polak, pół-Amerykanin. Fot. Milena BoZka
Wiktor
Zawód: doktorant na Uniwersytecie w Kopenhadze
Pochodzenie: pół Polak, pół Amerykanin
Cholera. Siedzi sam. Ale mi się trafiło. Dobra, trzeba się przywitać. Rzucam zwięzłe „Hej”. Siadam i zaczynam grzebać w telefonie, bo musi wyglądać, że jestem zajęta. Cisza. Zerkam kątem oka – robi to samo. Jestem przekonana, że udaje Amerykanina. Przecież ten jego amerykański akcent nie jest taki, jak na filmach, a zresztą ostatnio przyglądał mi się jakoś tak dziwnie, jakby wiedział, że ja wiem, że on się wstydzi! Hm... Nieważne, nie chcę rozmawiać z kimś, kto wstydzi się, że jest z Polski.
— Ty jesteś z Polski, prawda?
O Boże, zaczyna się.
— Tak — uśmiecham się przez grzeczność i wracam do mojego zajęcia.
Cisza.
— Ja jestem z Ameryki.
Matko. Przecież wiem. To pierwsze, od czego się zaczyna każdą lekcję duńskiego.
— Tak, pamiętam.
— Mam rodzinę w Polsce.
— Miło.
Cisza.
— Moja babcia i mama są z Polski. Ja się wychowałem w USA.
Co? Czy ja słyszę polski? On mówi po polsku? No, nie wierzę… Dalej rozmowa potoczyła się już w przyjemniejszej atmosferze.
Tożsamość to…
Rodzina
Wiktor zaś w Polsce był po raz pierwszy w wieku siedemnastu lat i od tego czasu wraca tak często, jak to możliwe.
— To było niesamowite. Niektórzy z rodziny widzieli mnie pierwszy raz na oczy, albo pamiętali jako małego chłopca, a mimo to witali się ze mną, jakby znali mnie od zawsze. Poczułem się bardzo swojsko, jak w domu.
— Żałujesz, że nie przyjeżdżałeś wcześniej?
— Bardzo. Co prawda mama mnie namawiała, ale jako nastolatek miałem inne priorytety. Teraz jest inaczej.
— Co się zmieniło?
— Teraz w Polsce oprócz kochającej rodziny mam również wspaniałych przyjaciół. Powiem ci, że w przeciągu dwudziestu lat w Stanach nie poznałem takich oddanych przyjaciół, jakich spotkałem w Polsce.
Amerykańskie standardy
— Dziwnie? To znaczy?
— W domu mieliśmy firanki i kryształy dla gości.
— To było dziwne? Co jeszcze?
— Sposób, w jaki mama żartuje i jej sposób myślenia, a babcia na standardy amerykańskie była nadopiekuńcza.
— A teraz nadal są dziwne?
— Dopiero po wizycie w Polsce załapałem, o co chodzi. Ma to teraz sens. Pewne rzeczy trzeba wyjaśniać.
Po polsku
Przeszła mi przez myśl jedna odpowiedź z automatu: „Niestety tak”, ale ugryzłam się w język.
— Tak, znam.
— O! Super! To może bym poszedł z tobą na jakieś spotkanie polonijne?
Zmroziło mnie. Kiedyś mi wyznał, że nikt go nigdy tak naprawdę nie uczył polskiego. Z dzieciństwa pamięta tylko bajkę Tuwima pod tytułem „Rzepka”, kołysanki, które śpiewała mu mama oraz że babcia nauczyła go liczyć. Polskiego zaczął uczyć się sam, z dwóch powodów.
Po pierwsze, bo czuł się winny. Jako nastolatek nie rozumiał, dlaczego miałby to w ogóle robić. Nie planował opuszczać Stanów. Po drugie, bo musiał. Ponad rok mieszkał z babcią na jednej ze wsi pod Białogardem, gdzie każdy wokół niego mówił tylko po polsku. Sytuacja go zmusiła, więc zaczął chodzić na lekcje polskiego do miejscowej nauczycielki. — Mama cię nie nauczyła?
— Chyba kierowała się tym, że język polski w Stanach nie jest mi niezbędny. Szkoda, bo teraz by się przydał.
Polakiem być
Mama:
Entuzjazm Wiktora jest fascynujący, napełniony niewinnością dziecka, które kocha. Wiktor kocha swoją matkę, babcię, Polskę i wszystkich ludzi. Jak to się stało? Bóg to sprawił. [...] Z polskości widzę u Wiktora przykładowo „gorącą głowę, porywczość...".
Dawid, przyjaciel z Polski:
Czy dostrzegam u Wiktora polski charakter? Oczywiście, Wiktor bardzo szybko zaaklimatyzował się w Polsce. Nauczył się języka polskiego. Szybko podłapał polski humor, który, wiem, że bardzo mu się spodobał. Polubił polską kuchnię oraz trunki. Zaczął słuchać polskiej muzyki. W pewien sposób zaczął utożsamiać się również z naszym krajem – 11 listopada 2014 pojechaliśmy na święto niepodległości, Wiktor kupił polską flagę, z którą maszerował przez cały czas, po czym zdjął z kija, ładnie złożył, schował do plecaka i zabrał ją do Kopenhagi.
Wiktor, sam o sobie:
Czy czuję się Polakiem? Mam polskie i amerykańskie obywatelstwo – amerykański i polski dowód osobisty oraz paszport. Czuję bardzo silną więź z Polską z powodu mojej mamy i reszty rodziny. Co więcej, gdybym znalazł pracę w Polsce, to tam bym zamieszkał. Chciałbym czuć się Polakiem bardziej, niż jestem, ale zdaję sobie sprawę, że większość mojego życia spędziłem w USA. Niestety, to jak myślę, mówię i zachowuję się musi być amerykańskie z tego właśnie powodu.
Ja, koleżanka z ławki:
Wiktora entuzjastyczne rozmiłowanie w Polsce i Polakach jest wręcz infantylne – zwłaszcza kiedy mówi po polsku. Wprawdzie wkłada dużo wysiłku w zbudowanie kilku zdań w języku polskim, ale nie wywołuje to w nim skrępowania, lecz przyjemność z faktu, że mówi po polsku. Wiktor okazał się być przykładem dziecka polskich emigrantów, które chce być Polakiem bardziej, niż w rzeczywistości sytuacja mu na to pozwala.
z cyklu reportaży w ramach projektu „Pół-Polak?”
Projekt finansowany w ramach funduszy polonijnych
Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej,
Kopenhaga, 2015
To może Cię zainteresować