Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

4
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Blogi

Moda po polsku i norwesku – rozmowa z autorką bloga KasiavsKaisa

marysia@mojanorwegia.pl

22 sierpnia 2015 07:00

Udostępnij
na Facebooku
7
Moda po polsku i norwesku – rozmowa z autorką bloga KasiavsKaisa


„Żyję sercem w dwóch krajach"*, mówi Kasia mieszkająca w Oslo, prowadząca bloga na temat mody.

MojaNorwegia: Jak długo mieszkasz w Norwegii? Dlaczego tu zamieszkałaś?


Kasia Tarnowska: W Norwegii i w Oslo mieszkam już ponad trzy lata. To trzy lata absolutnej wolności, niekiedy mieszającej się z nam wszystkim znaną samotnością emigranta. Niemniej, kocham tu być i Oslo uważam już za trochę „moje". Dla mojego wyjazdu próżno szukać racjonalnych przesłanek, bo był on impulsywny, a przesłanki dość „romantyczne" - mianowicie fascynacja tym pięknym krajem i zamiłowanie do języka, do skandynawskiego kina oraz ciekawość dość nieodgadnionych ludzi Północy. Była to też pewna konsekwencja, bo naukę norweskiego rozpoczęłam spontanicznie, bez roztaczania przyszłościowych planów, na kursie językowym w Krakowie. Teraz mieszkam w sercu multikulturowego i na co dzień pędzącego (tempem Skandynawów) Oslo. Poznałam zatem dwie twarze Norwegii i przyznam, że tę nieraz snobistyczną, patrzącą z rezerwą i pozbawioną uśmiechu ciężej pokochać, ale zawsze to nastwienie jest kluczowe. Norweskie przysłowie (uwielbiam uczyć się przysłów i zaskakiwać Norwegów ich trafnym użyciem) mówi, że uśmiech jest najkrótszą odległością miedzy dwoma osobami, tak też staram się radzić sobie ze specyfiką Oslo. 

Kasiavskaisa
Fot. Kasia, modelka Sandra, Frognerparken

Co spowodowało, że zaczęłaś prowadzić bloga?    


Nie było mi łatwo zacząć, bowiem blog wymaga nie tylko kreatywności, ale też systematyczności, a moja artystyczna natura jest niepoukładana i chaotyczna. Poza tym, moda jest i zawsze będzie związana z momentem i z miejscem, więc trzeba ją dokładnie przemyśleć. Bezpośrednim impulsem do stworzenia bloga było to, że pożegnałam się z dotychczasowym korporacyjnym życiem zawodowym, czyli „biurkokracją", która jest wbrew mojej naturze i talentom, a dawała mi jedynie wygodną pewność finansową. Ostatecznie w blogową przepaść pchnęła mnie koleżanka ze studiów Asia, która także prowadzi bloga na emigracji w Londynie. Wkrótce zdobyłam dyplomy Personal Shoppera i Stylistki. Obok nich potrzebowałam portfolio i praktyki. Kupiłam aparat fotograficzny stworzony do street fashion (słabo spławdził się podczas wyprawy na Spitsbergen, zwłaszcza jak zobaczyliśmy niedźwiedźia polarnego w znacznej odległości, a ja miałam mój portretowy obiektyw bez opcji zooma). Zaczęłam się ogłaszać, iż szukam modelek - „zwykłych", naturalnych dziewczyn - do moich sesji. Były to początkowo Polki, bowiem konwencją bloga od samego początku miało być pokazanie ścierających się we mnie dwóch osobowości modowych - barwnej słowiańskiej i minimalistycznej skandynawskiej, stąd też nazwa bloga: KasiavsKaisa (Kaisa - tak nazywają mnie Norwegowie). Początkowo uważałam, że blogowanie modowe pozostawić należy nastolatkom. Potem jednak przemyślałam fakt i uznałam, że nastoletnie, fizycznie nierozwinięte dziewczyny dostatecznie zdominowały pokazy mody. Bloguję po polsku i po norwesku. Skończyłam podyplomowo dziennikarstwo, praktykowałam w telewizji, więc pisanie po polsku jest dla mnie świętną zabawą słowem, pisanie po norwesku - choć mówię biegle - jest ciężką przeprawą i ciagłą nauką bardziej wyszukanego słownictwa. Po polsku piszę z serca, a po norwesku trochę z rozsądku - tu widzę swoją karierę w branży.   

Kasiavskaisa
Fot. Kasia, modelka Kamila, Frogner

Co jest dla Ciebie inspiracją w tworzeniu bloga?   


Założeniem tego bloga bynajmniej nie jest pokazywanie mojej narcystycznej natury, w każdym razie nie poprzez epatowanie dziesiątkami selfies. Wyrażam się najlepiej poprzez sposób, w jaki łączę i zestawiam formy, kolory i tkaniny tworząc moje stylizacje, w które ubieram inne kobiety. Moje modelki pracują często na stanowiskach, na których zachowanie kobiecego seksapilu przywdzianego w pracownicze uniformy staje się sporym wyzwaniem. Żadna z nich nie miała wcześniej nic wspólnego z modelingiem. Tak zwane zwykłe (choć całkowicie wyjątkowe!) dziewczyny w swoim najlepszym wieku (nie, nie są to nastolatki, bowiem hipokryzją jest zatrudnianie nastolatek w branży modowej). Niemal wszystkie modelki "wyłowiłam" za pomocą sieci internetowej. Zaprzyjaźniłam się z większością z nich i jest to ogromnym plusem mojej działalności modowej. Tym, co na co dzień inspiruje mnie podczas tworzenia stylizacji są proste rzeczy w zasięgu mojej ręki, jak na przykład magazyny modowe, których mam chore dziesiątki kilogramów, bo je chomikuje od lat. Dlaczego? Bowiem najoryginalniejsze pomysły nie przychodzą mi do głowy po zakupieniu najnowszego „ELLE", ale po przeglądnieciu tego magazynu z 2009 i 2013 roku - zatem zabawa stylami i niepoddawanie sie bezrozumnie dyktaturze „hottest trends" i „season must have!". Nie kopiuję, ale się inspiruję, uwielbiam zaskakujące połączenia form i stylów. Jak powiedziala Coco Chanel: „Moda przemija, styl pozostaje". Oglądam pokazy mody, kampanie reklamowe największych marek, bacznie obserwuję styl ulicy i przeciwko niemu protestuję, jeśli jest nieznośnie bezbarwny. Kocham kolory, kontrasty i inność utrzymaną w estetycznej konwencji - tak pragne ubierać kobiety!   

Czego mogą nauczyć się jedne od drugich? Jak oceniłabyś styl Polek i Norweżek? 


Polki ubierają się coraz lepiej, niestety jednak spora część ciągle ulega kilku modowym grzeszkom, które już dawno powinny odejść w zapomnienie, jak na przykład niedopasowany kolor cielistych rajstop lub zbyt ciasne biodrowki, ale grzechem głównym jest niezmiennie nieprzywiązywanie wagi do jakości ubrań. Wiele z nas ubiera się poprawnie, a poprawność wieje nudą. Inne nie przykładają kompletnie wagi do estetyki ubioru na zasadzie „pani zalożyla, co morze przyniosło" i tak niestety oceniam styl wielu starszych Polek, panie w pewnym wieku po prostu sobie odpuszczają, błąd! Wśród młodych kobiet natomiast widzę często brak pomysłu na siebie, a jedynie kopiowanie witryn sklepowych, kupowanie gotowych zestawów wprost z manekinów, co nie ma niestety nic wspólnego z modą, a więc zakamuflowany, ale błąd! U Polek cenię najbardziej owianą międzynarodową sławą kobiecość, której się nie boją podkreślać swoim ubiorem i zazwyczaj nie mylą jej z wulgarnością. Wiele z nas ubiera się dobrze, wrecz rewelacyjnie, bawi sie modą nie obawiając ryzyka i opinii otoczenia. W Norwegii trudno rozróżnić chodzące po ulicach klony nastolatek. Wydaje mi się, ze nawet subkultury odeszły w zapomnienie. Tyle, że w Norwegii nastolatki na tę nieznośną identyczność dostają znacznie większe fundusze. Kurtki Canada Goose za kilka tysiecy koron, torebki za nawet kilkadziesiąt tysiecy i wszechobecne buty Converse. Mieszkam obok liceum, do którego uczęszczają dzieci najbogatszych rodziców, obserwuję to zjawisko na co dzień - socjalizmu w wersji ekskluzywnej. To jest właśnie to, czego mi najbardziej brakuje na norweskich ulicach - odwagi i niepowtarzalności. Innym irytującym modowym zjawiskiem jest dziwne przenoszenie norweskiego kultu sportu i treningu na modę uliczną. Norweżki w najróżniejszym wieku do znudzenia paradują w getrach treningowych i w adidasach, czy to na kawie, czy na zakupach, tak jakby w każdej minucie swojego życia musiały podkreślać, że trenują i że są fit. Niezbędnym dodatkiem do sportowego ubioru jest ekskluzywna torebka. Dla mnie jest to antymoda, bo modą jest pielęgnowanie w sobie fantazji i ciągłe przemiany. U Norweżek cenię natomiast minimalizm i prostotę stylu oraz dbałość o jakość materiałów. Czego Norwezki mogłyby się nauczyć od Polek i vice versa? Odpowiem lekkim żartem, ale to coś, co wielu jako pierwsze rzuca się w oczy. Norweżki mogłyby wyjaśnić Polkom, że na zakupy do galerii handlowej nie warto zakładać szpilek, natomiast Polki mogłyby nauczyć Norweżki jak w tych szpilkach chodzić, kiedy już te je od wielkiej pompy ubierają. 

Kasiavskaisa
Fot. Kasia, modelka Karolina, Frognerpakren

Czy myślisz, że może kiedyś wrócisz do Polski?   


Gdy jestem w rodzinnym Krakowie tęsknie za Oslo, w Oslo wzdycham za moim Krakowem. Żyję „sercem w dwóch krajach". Oslo to wolność i nutka niepewności, Kraków to bezpieczeństwo i wsparcie, jakie daje mi rodzina. Skrajnie różne uczucia. W Norwegii sukcesu jeszcze nie osiagnęłam, bo za taki nie uważam dobrze płatnej pracy, która nie dawała mi satysfakcji. Jeśli zdecyduję sie wrócić do Polski, to wtedy, kiedy wyjeżdżając z Norwegii będę mogła powiedzieć: „Veni, vidi, vici" - Przybyłam, zobaczyłam, zwyciężyłam, albo chociaż spróbowałam! Moją wygraną będzie wymarzona praca i poczytność bloga. Małym sukcesem już jest satysfakcja, jaką daje mi oglądanie niesamowitych przemian moich modelek i ich niekłamanej radości. Według Coco Chanel „sukces osiągamy dzięki temu, czego nas nigdy nie uczono." Nigdy nie uczono mnie mody, jest to zatem całkiem dobry prognostyk.   

Zapraszamy do odwiedzenia bloga Kasi kasiavskaisa.com.



Zdjęcie frontowe: fot. Johannes, modelka Kasia, Opera Oslo


Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Katarzyna Tarnowska

24-08-2015 22:51

Olu, Łatwiej szaleć zimą, warstwy, warstewki, strikk etc, lato jest nudne, bo malo w nim tkaniny, a sporo sommerkropp Ja ich zreformuję jak Bóg da jeszcze z 70 lat.! Żartowałam, zdradził Cię ta piękna forma wołacza! Idź i reformuj norwega, praca u podstaw co tam, że to terrorvei!

Sandra Aleksandra

24-08-2015 22:28

Gratuluje autorce bloga i zycze dalszych sukcesow, idealny przyklad na to ze Polak (Polka) potrafi. A co do samych Norwegow, to uwazam ze ten przypadek jest niereformowalny i ciezko byloby przekonac Norwega do porzucenia czasami obowia sportowego, ich mentalnosc jest gleboko zakorzeniona w kulcie sportu i stanowi symbol rozpoznawczy Norwega na arenie miedzynarodowej

Powodzenia Kasiu i czekam na dalsze modowe inspiracje, zwlaszcza ze coraz ciemniej i zimniej za oknem, gdzie ciezko o modowe szalenstwo. Pozdrawiam!

Katarzyna Tarnowska

24-08-2015 22:14

Aneto, dziękuję Ci za przemiłe słowa, tak wiele ciepła i pozytywnej energii w tym komentarzu, że aż się zawstydziłam, czy aby na pewno aż tak dobrze jest haha Życzę powodzenia w Twoich życiowych projektach!

Katarzyna Tarnowska

24-08-2015 22:11

*Doroto - przepraszam, to mój pierwszy komentarz na tym portalu i się nieco pogubiłam

Katarzyna Tarnowska

24-08-2015 22:10

Dooto, o gustach jak najbardziej można dyskutować, wierzę, że taka dyskusja może prowadzić do nowych, ciekawszych ubiorów oponentów w takiej dyskusji A co do Twojego komentarza o obuwiu sportowym - podziwiam kunszt języka, wyczuwam bratnią duszę

Dorota Hansen

24-08-2015 10:35

Moda interesuje sie niespecjalnie, a o gustach podobniez sie nie dyskutuje.

Bardzo zgadzam sie z autorka bloga na temat wysokich obcasow przy zakupach. Dla mnie jest to morderstwo stop.
Jednakowoz wszystkie uniwersalne nosicielki jedynie obuwia sportowego wyslalabym na oboz przystosowawczy do zycia w spoleczenstwie wielorako-obuwniczym.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok