Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

4
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Blogi

„Po co uczyć się norweskiego?” Polskie dzieci chodzą na korepetycję z angielskiego

Justyna Kotowiecka

23 maja 2016 13:34

Udostępnij
na Facebooku
„Po co uczyć się norweskiego?” Polskie dzieci chodzą na korepetycję z angielskiego

Co jest najważniejsze w nauce języka obcego? Wiele osób bardziej stawia na komunikację niż na gramatykę fotolia.com - royalty free

Polskie dzieci nie mają trudności z opanowaniem materiału w norweskich szkołach. Jedyną trudność sprawia im… nauka języka angielskiego. – Problem naszych dzieci ma swoje korzenie w Polsce. Tam wciąż na pierwszym miejscu jest gramatyka. W Norwegii ogromny nacisk kładzie się na komunikację i słownictwo – mówi nauczycielka języka polskiego w Oslo.
Polskie szkoły, począwszy od podstawówki, a kończąc na uniwersytetach, zapewniają wysoki poziom kształcenia. Mimo to wielu Polaków, którzy mieszkają w Norwegii wątpi, czy ich dzieci poradzą sobie w szkole. Zdają sobie sprawę, że zanim nauczą się one języka, minie kilka miesięcy. Martwią się, że w tym czasie dzieci mogą mieć zaległości z innych przedmiotów.

Uwierz, że dziecko sobie poradzi

– Takie myślenie jest bezpodstawne – uważa Pani Anna, która od kilku lat jest nauczycielką języka polskiego (morsmål) w Oslo. – System edukacji norweskiej bardzo różni się od polskiej. Ogromnym błędem jest ich porównywanie. Polskie dzieci nie mają większych problemów w nadrobieniu materiału, o ile w ogóle jakieś zaległości powstaną. Zauważam jednak, że jedynym przedmiotem, który sprawia wiele trudności i to na każdym poziomie edukacji jest język angielski.

Podobnego zdania jest Maria. W Polsce pracowała w szkole językowej. Jest absolwentką filologii angielskiej, i od ponad roku udziela prywatnie korepetycji w Bergen. – Problem naszych dzieci ma swoje korzenie w Polsce, gdzie w zupełnie inny sposób naucza się języka obcego. Tam wciąż na pierwszym miejscu jest gramatyka. W Norwegii ogromny nacisk kładzie się na komunikację i słownictwo. Właściwie angielski jest równorzędny z norweskim. Dodatkowo bardzo często właśnie na angielskim dzieci mają morsmål (pol. język ojczysty). To powoduje ogromne problemy w późniejszych klasach.

„Korki” z angielskiego

Język angielskie zdecydowanie numer jeden wśród przedmiotów, z których polskie dzieci potrzebują korepetycji.  Coraz częściej dorośli zapisują je tez na prywatne lekcje języka. Oczywiście norweski jest podstawą, niemniej angielski jest również na topie.

„Po co uczyć się norweskiego?”

Wielu z rodaków nie planuje w Norwegii swojej przyszłości, ale nie wyobraża sobie jej też w Polsce. – Norwegowie mówią bardzo dobrze po angielsku. Po co więc mam uczyć się norweskiego? – pyta Stanisław, pracownik Adecco. – Ja tu popracuję jeszcze rok, może dwa, a potem kto wie? Nigdzie poza Norwegią nie dogadam się w tym języku, a po angielsku na całym świecie. Myślę o Anglii – dodaje.

Na język angielski stawia również młoda architekt Alicja, mieszkanka  Hamar. Dołączyła do męża, który otworzył własną firmę budowlaną. Któregoś dnia, gdy pojechała z nim na projekt, rozmawiała z właścicielką domu, który był w trakcie renowacji. Rozmowa dotyczyła nowej aranżacji kuchni. Pomysły Alicji były na tyle trafne, że właściciele domu postanowili je wykorzystać. Wkrótce dziewczyna otrzymała kolejne zlecenie. Postanowiła założyć własną stronę internetową. – Myślałam, aby wszystkie informacje były po norwesku, ale nie znam na tyle języka. Mogłabym zlecić tłumaczenie, ale to nie rozwiązuje problemu, bo z klientami i tak bym się nie porozumiała. Teraz każdy wie, że nie posługuję się ich językiem. Szlifuję angielski, bo jeśli już stawiam na komunikację w tym języku, to musi być ona na najwyższym poziomie. Mam korepetytorkę, która uczy także moje dzieci. Dojeżdża do domu.

Dzieci mają być lepsze niż ich rówieśnicy?

Katarzyna mieszka w Oslo i z zawodu jest matematykiem. Choć pracuje tu jako kelnerka, bardzo tęskni za nauczaniem, dlatego po godzinach udziela prywatnych lekcji. Jej uczniami są dzieci w wieku 13-15 lat – na przełomie podstawówki i gimnazjum. – W Norwegii nie ma dużej różnicy w materiale, niemniej rodzicom bardzo zależy na tym, aby dzieci bardzo dobrze opanowały podstawy i były lepsze niż rówieśnicy.

W Norwegii uczniowie uczęszczają na korepetycje związane z tematyką, która ich interesuje. Najczęściej jest to nauka gry na jakimś instrumencie. Bardzo popularny jest tu tzw. mentor program, który, oprócz wsparcia w nauce, jest również pomocny przy ustalaniu celów i ich realizacji zgodnie z planem.
Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok