Biznes i gospodarka

Łososie GMO mają uratować dziką populację. Ludzie będą chcieli je jeść?

Klaudia Synak

07 lutego 2017 14:05

Udostępnij
na Facebooku
Łososie GMO mają uratować dziką populację. Ludzie będą chcieli je jeść?

łosoś fotolia.pl - royalty free

Norweska Rada Biotechnologiczna debatuje nad hodowlą łososi modyfikowanych genetycznie. Ryby GMO miałyby zachować czystość gatunku dzikich łososi. Jednak podstawowe pytanie brzmi: czy ludzie będą je jeść?
Na początku lutego norweskie media obiegła informacja, że Rada Biotechnologiczna zastanawia się nad tym, czy zezwolić na hodowlę łososi modyfikowanych genetycznie.

– Każdy z tych łososi to „ono‟. Smakują podobnie jak dziki łosoś, ale nie mogą się z tym gatunkiem rozmnożyć – mówi Anna Wargelius z norweskiego Instytutu Badań Morskich w Bergen, która kieruje grupą naukowców odpowiedzialnych za stworzenie bezpłciowego łososia.

Ratunek dla przemysłu rybnego

Te żółte i całkowicie sterylne ryby mają, zdaniem ich twórców, pomóc przemysłowi rybnemu i, przede wszystkim, populacji dzikich łososi. W 2015 roku ze swoich zbiorników uciekło około 185 tys. łososi hodowlanych i pstrągów tęczowych. Jak wyliczyła Federacja Zasobów Rybnych (Sjømat Norge), zrzeszająca firmy w tej branży, wyławianie tych ryb kosztuje 50 milionów koron rocznie.

Nie jest to najwyższy koszt w branży rybnej, hodowcy ryb wydają rocznie 500 milionów koron na walkę z plagą wesz wśród łososi, ale, zdaniem rady naukowej ds. zarządzania łososiem, to właśnie ryby na wolności są większym zagrożeniem dla branży. Dzieje się tak dlatego, że łososie hodowlane, które wydostały się na wolność, zarażają chorobami dzikie łososie, rozmnażają się z nimi, przez co te drugie mają coraz większe problemy z przeżyciem na wolności. Bezpłciowy łosoś nie mógłby rozmnażać się z dzikimi rybami.
Tak wygląda łosoś GMO
Tak wygląda łosoś GMO, źródło: screenshot, aftenposten.no

Bezpłciowy łosoś pomoże?

Jest jednak problem – metoda wykorzystywana przez naukowców kwalifikuje się jako modyfikacja genetyczna i z tego powodu na hodowlę takich ryb potrzeba zezwolenia od norweskiego rządu.

Jeśli rząd zniesie ten przepis, naukowcy planują stworzyć łososia jeszcze bardziej odpornego na choroby. Będzie też źródłem większej ilości tłuszczów Omega-3 niż dziki łosoś.

Jeszcze długo nie trafią na talerz

Na razie bezpłciowe łososie nie trafią do sprzedaży. Ich twórcy potrzebują dodatkowych środków na rozwinięcie projektu. Chcą zbadać, jak będzie funkcjonował sterylny łosoś jako ryba hodowlana, a także, jak rozwinąć metodę rozmnażania go, by móc hodować te ryby w skali komercyjnej.

– Raczej nikt nie będzie chciał jeść łososia, który jest modyfikowany genetycznie, zwłaszcza jeśli będzie jako taki oznaczony  – mówi Henrik Stenwig, dyrektor ds. zdrowia i środowiska w Sjømat Norge.
Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok