Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

Aktualności

Będzie nowe prawo? Trygg Traffik chce alkolocków w każdym aucie. Policja jest „za”

Hanna Jelec

03 kwietnia 2017 08:00

Udostępnij
na Facebooku
4
Będzie nowe prawo? Trygg Traffik chce alkolocków w każdym aucie. Policja jest „za”

Alkolock w każdym aucie to nowy pomysł działaczy na rzecz bezpieczeństwa drogowego fotolia.pl - royalty free

Alkolocki nie tylko w autobusach? Trygg Traffik, organizacja na rzecz bezpieczeństwa w ruchu drogowym, apeluje o wprowadzenie nakazu posiadania blokady alkoholowej w każdym pojeździe – nawet prywatnym.
Wygląda jak zwykły alkomat. Ale jeśli po dmuchnięciu okaże się, że przekroczyliśmy dozwolony limit, zadziała jak immobilizer – odbierze nam możliwość uruchomienia auta. Alkolock (ang. alcolock, alcoguard lub interlock), gadżet uniemożliwiający kierowcom jazdę po pijanemu, już od dłuższego czasu funkcjonuje na rynku motoryzacyjnym jako przydatny dodatek mający strzec przed prowadzeniem „na podwójnym gazie”.

Jednak od stycznia tego roku alkolocki mogą stać się obowiązkowym elementem wyposażenia każdego norweskiego auta. Wszystko za sprawą Trygg Traffik, towarzyszenia działającego na rzecz bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Organizacja we współpracy z norweską policją namawia rząd do wprowadzeniem blokad alkoholowych  we wszystkich pojazdach w kraju – nie tylko autobusach, ale i samochodach prywatnych.

Alkolock w każdym aucie?

Jak tłumaczy Rune Skogli z policji w Nord-Trøndelag, blokada alkoholowa jest jednym z niewielu sensownych rozwiązań mogących zmniejszyć liczbę pijanych kierowców w Norwegii. Skogil podkreśla, że problem jest poważny – W ciągu roku zatrzymujemy ponad tysiąc kierowców „pod wpływem” – mówi.

Rzecznik Trygg Traffik, Frode Skjervø, podkreśla, że przy dostępnych technologiach „nie powinno się już produkować pojazdów bez alkolocków”. Jak tłumaczy, obecnie przemysł motoryzacyjny jest na tyle rozwinięty, że niewykorzystywanie tych możliwości do walki z pijanymi kierowcami byłoby zmarnowaniem szans, jakie daje technika.

„Powinniśmy dawać przykład”

Stanowisko Skjervø w sprawie obowiązkowych alkolocków popiera także Steinar Vist z Zarządu Dróg (Statens Vegvesen). Jak zauważa, przymus nie przyniósłby w tym przypadku żadnych negatywnych skutków. – Powinniśmy dawać przykład, dlatego sami mamy alkolocki w naszych pojazdach już od siedmiu lat – mówi. Vist podkreśla także, że doświadczenia związane z posiadaniem alokolocków w samochodach, także tych prywatnych, nie mają dla niego żadnych minusów.

Zaczęło się od autobusów

Nagłośnieniu propozycji obowiązkowych alkolocków w pojazdach prywatnych sprzyja niedawna dyskusja o nakazie montowania blokad alkoholowych w środkach transportu publicznego. Minister Transportu Ketil Solvik-Olsen zapewnia, że poświęca tej sprawie dużo uwagi. – Alkolock to niewątpliwie pomoc dla tych, którzy mogą wsiąść za kółko pod wpływem  – mówi.

Obecnie toczy się postępowanie w sprawie wprowadzenia nakazu alkolocków w środkach komunikacji publicznej. – Autobusy przewożą setki pasażerów, a kierowcy są odpowiedzialni za ich życie – mówi Solvik-Olsen. Minister Transportu wyjaśnia, że to właśnie środki transportu publicznego mają priorytet w tej sprawie z uwagi na liczbę osób, które nimi podróżują. Dodaje jednak, że po wprowadzeniu w życie przepisów dotyczących alkolocków w autobusach,  zamierza niezwłocznie zająć się kwestią blokad alkoholowych w samochodach prywatnych.

Blokady obecne nie od dziś

Skjervø przypomina, że alkolocki nie są niczym nowym – na rynku obecne są od lat. Znane kierowcom także pod nazwą „alkoguards”, pojawiają się nawet w polskim prawie. Od 2015 r. mogą być zalecane przez sędziów, którzy w ten sposób spróbują powstrzymać oskarżonych o jazdę po pijanemu przed dalszymi wykroczeniami. W Polsce posiadanie w aucie alkolocka może pozwolić na skrócenie kary nawet o połowę.

Niestety, dla Polaków alkolock to wciąż stosunkowo drogi zakup – najtańsze urządzenia kosztują około 1500 zł. W Norwegii ceny zaczynają się od 2000 koron. Doliczając koszty montażu, mamy na głowie spory wydatek. Jednak gwarancja, że nie zasiądziemy za kółkiem pod wpływem zdecydowanie jest tego warta. 

Źródła: NRK, kjell.com, automoto.pl, toi.no
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Stash Qu

04-04-2017 09:30

Czy to ciąg dalszy prima aprilisowych żartów? Mam takie coś w ciężarówce, nie piję w ogóle a problem z odpaleniem jest co 2-3 raz, poza tym w życiu nie dam sobie zainstalować jakichś gratów w samochodzie, w dodatku na mój koszt. Widzę, że część osób przyklaskuje, nawet nie wiecie jak łatwo to badziewie oszukać, sprężone powietrze, balonik i jazda, każdy kto będzie chciał to pojedzie na gazie i nic go nie zatrzyma a na drogach będzie jeszcze gorzej bo policja ograniczy kontrole (no bo wszyscy mają alkolocki przecież). Takie rozwiązanie to nie rozwiązanie, tylko utrudni życie zwykłym kierowcom, zagraci samochody a poza tym nie wiem czy wiecie, ale zazwyczaj pół godziny po odpaleniu trzeba dmuchnąć jeszcze raz jeśli silnik zgaśnie, wyobraźcie sobie co będzie się działo jeśli komuś auto zgaśnie na środku skrzyżowania i będzie musiał całą procedurę przejść od nowa. No, ale skoro wytresowanym obywatelom to odpowiada, to proponuję jeszcze gps-a w tyłek żeby państwo dokładnie wiedziało gdzie i kiedy chodzimy i w ogóle będą szczęśliwi... cholerni faszyści.

marek jachimski

03-04-2017 09:15

wszystko ok ale jak auto uruchomi pasażer a nie kierowca to co dalej . ? kierowca bez problemu pojedzie po pijanemu no powiedzmy trochę po alkoholu ??

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok